Ayato x Subaru/Lemon/Zajebisty wieczór

2.5K 91 32
                                    

Dedykuję dla panny @lolapipii

*POV.Ayato*

Siedziałem sobie w pokoju i czekałem, aż w końcu pojedziemy do szkoły. Dobra... Wybiła 20. Nareszcie. Teleportowałem się na dół i zauważyłem, że prawie wszyscy są. Nie było jedynie... Subaru.

- Gdzie jest Subaru? - Zapytałem lekko zaniepokojony.

- Jest chory... Szczerze to nie jestem pewien czy to dobry pomysł aby go zostawiać samego. - Ocho! Coś czuje, że tak o to wymigam się od szkoły.

- Mogę z nim zostać! - Odpowiedziałem radosnym głosem.

- Hmm... Mam nie małe wątpliwości, ale... Dobra. Możesz zostać. - O tak! Tak o to wielki Ore-sama załatwia sprawy.

- A nam nie pozwoliłeś...

- Tylko nie płacz z tęsknoty za nami, Kanato. - Poszedłem na górę radosnym krokiem.

Będę mógł zostać z moim Subi w rezydencji. Pewnie się dziwicie dlaczego nazwałem go "Subi"? A no bo tak się składa, że od miesiąca ze sobą chodzimy! I nikt o tym nie wie! To się nazywa podwójne szczęście.

Wszedłem do pokoju albinosa. Tym razem zauważyłem, że trumna była lekko uchylona. Podeszłem bliżej trumny i zobaczyłem śpiącego Subaru.

- Jak ty słodko śpisz. - Pogłaskałem go po głowie i właśnie w tej chwili się obudził.

- Hmm...? Ayato? - Przyjął pozycję siedząca i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.

- Tak. Postanowiłem z tobą zostać! Dotrzymam Ci towarzystwa! - Ucałowałem go w czoło.

- Reiji wie?

- Tak, wie. Nie martw się. Spędzimy zajebisty wieczór. - Podniosłem go na styl panny młodej i wyszedłem z jego pokoju.

- Ile razy mam Ci jeszcze powtarzać?! Masz mnie tak nie nosić! - Weszliśmy do byle jakiej sypialni i od razu rzuciłem go na łóżko, po czym nad nim zawisłem.

- Oj no wiem! Ale i tak będę to robić! - Wpiłem się w jego usta z wielką namiętnością i pożądaniem. Jednak nie spodziewałem się tego, że tak szybko się ode mnie oderwię.

- Nie! Ja jestem chory i na pewno nie będziemy się pieprzyć! - Jaki oburzony. Właśnie takiego lubię.

- Nie zachowuj się jak baba z okresem! Bo jak tego nie będziesz chciał to cię zgwałce i zrobię to jeszcze brutalniej niż zwykle. - I znów się wpiłem w jego usta.

Tym razem jednak przygryzłem jego wargę po to aby mi nie uciekł. Na szczęście nie miał takiego zamiaru i odwzajemnił pocałunek, który pogłębiłem od razu. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Przycisnąłem go bardziej do materacu i swobodnie sobie na nim usiadłem. Szybko zacząłem rozpinać jego koszulę. Szybko się z tym uporałem co dało mi wielką satysfakcję. Subaru również zaczął rozpinać moją koszulę, ale widać było, że stracił do tego cierpliwość i mi ją po prostu rozerwał na dwie części. Więc zostaliśmy w spodniach, bokserkach i butach. Moje pocałunki zeszły odrobinę niżej. Na jego szyję. Pozostawiałem tam czerwone punkciki. W pewnym momencie wgryzłem się w niego. Z jego strony usłyszałem ciche jęknęcie.

- Ty mała... Gnido... Mówiłem zero gryzienie! - Ech... Czy on w końcu przestanie mnie ograniczać?!

Oderwałem się od niego i zacząłem całować go po torsie. Od klatki piersiowej, aż po samo podbrzusze. Usiadłem bardziej na jego nogach i zacząłem rozpinać jego rozporek. Gdy w końcu uporałem się z jego rozporkiem, wstałem i zdjąłem z niego spodnie, buty i bokserki. On został całkowicie nagi co mi własciwie odpowiadało.

- No dobra! Robimy tak... Ja robię Ci loda i ja wchodzę w ciebie! - Z uśmiechem na twarzy usiadłem przed jego stojącym penisem.

Subaru coś mruknął pod nosem, ale to zignorowałem i wziąłem do ust jego członka. Wampir jęknął cicho, a ja zaczęłam ssać i poruszać głową do góry i do dołu. Czasami przyspieszałem, a czasami zwalniałem. Tak aby zrobić mu na złość.

- Ayato... Ja już jestem... - Nie dokończył bo doszedł w moich ustach.

Wyjąłem jego męskość z moich ust i oblizałem wargi na których pozostała jeszcze sperma.

- Całkiem pyszne~ - Uśmiechnąłem się. zadziornie do niego, a ten tylko przewrócił oczami.

Szybko odwróciłem go, twarzą do materaca. Przybliżyłem jego tyłek do swoich bioder. Ustawiłem swojego penisa na odbyt wampira i wszedłem a niego. Kurwa! Nie wiedziałem, że tak ciężko będzie iść. Z trudnością  w niego wchodziłem.

- Kurwa! Nie spodziewałem się... Że masz aż tak... Wielkiego! - Widać dla niego też jest ciężko.

- Zamknij się! Ja tu staram się w ciebie wejść! - Po piętnastu minutach siłownia się w końcu mogłem czuć się z siebie dumny.

Wszedłem w niego całą swoją długością penisa. Teraz będzie łatwiej. Zacząłem się w nim poruszać. Na początku musiałem wolno, ale z każdym kolejnym pchnięciem szło o wiele łatwiej. Zacząłem przyspieszać i przez to moje jęki były trochę bardziej słyszalne. Tak samo jak jęki Subaru. Przyspieszyłem już na tyle, na ile się dało. Pchnąłem go jeszcze kilkanaście razy zanim doszedłem. Doszedłem w nim. Wyszedłem z niego i opadłem na jego ciało, a on opadł na łóżko. Dyszeliśmy głośno i szybko. Po chwili jednak nasze oddechy się uspokoiły.

- Mówiłem, że to będzie... Zajebisty wieczór. - Pocałowałem go za uchem po czyn sturlałem się z niego i wylądowałem obok. - Zrobimy powtórkę?

- A zamknij się! - Uderzył mnie z poduszki. Jak on śmie?!

- Nie ładnie tak! Bić Ore-sama! - I oddałem mu, ale nie mieliśmy sił na to, aby rozpocząć bitwę na poduszki.

Zanim reszta braci przyjechała to my zdążyliśmy się przebrać. Udawaliśmy, że nic się nie stało i na szczęście się nie spostrzegli.

Yaoi, yaoi i jeszcze raz yaoi! Szczerze to pisanie one shot'ów jest naprawdę męczące... Aż się dziwię, że mój mózg nie eksplodował.
Boom!
A jednak to zrobił... Ech...

Diabolik Lovers ♡One Shots♥ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz