Subaru/Lemon/Złe zakończenie

3K 131 40
                                    

Zadedykowane dla @user86797947

(T/i) - Twoje imię

(I/s) - Imię synka

Po cichutku weszłaś do pokoju Subaru. Mogłaś jedynie podejrzewać, że śpi w swojej trumnie. Usiadłaś na trumnie i przez chwilę patrzyłaś na nią, po czym jednak postanowiłaś zapukać. Zapukałaś.

- Czego? - Usłyszałaś chłodny głos wampira.

- To ja~ - Uśmiechnęłaś się sama do siebie.

Nagle poczułaś jak pokrywa od trumny podniosła się, a sama omal co nie spadłaś. Zeszłaś z niej i spojrzałaś na chłopaka.

- Musiałaś siadać na trumnie? - Wstał i wyszedł z trumny, zamykając trumnę.

- Tak~! - Podeszłaś do niego i złożyłaś mu na ustach delikatny pocałunek. - Chce się dzisiaj zabawić~

- O nie... Za długo siedziałaś u Laito? - Zapytał zażenowany tym, że ty znowu będziesz torturowała go swoimi pomysłami na zabawę. 

- Nie siedziałam u Laito! - Oburzyłaś się. - Ja po prostu chce miło spędzić wspólny wieczór. 

Wampir westchnął, a ty szybko złapałaś go za dłoń i razem poszliście do twojej sypialni. Gdy już tam dotarliście, pchnęłaś chłopaka na łóżko, po czym usiadłaś mu na kolanach. Zaczęłaś składać pocałunki na jego szyi. Usłyszałaś jak wampir pomrukuje z przyjemności. Powoli zaczęłaś ściągać z niego koszulkę. Poczułaś jak jego zimne dłonie wchodzą pod twoją bluzkę. Przeszły cię dreszcze, ale nie przerwałaś czynności. Pozbyłaś się górnej części ubrań wampira i od razu zabrałaś się za rozpinanie rozporka od spodni chłopaka. Zeszłaś z jego kolan, po czy wyciągnęłaś jego penisa i od razu wzięłaś go do ust. Zaczęłaś poruszać głową. Raz szybko raz wolno, tak aby trochę po wkurzać Subaru. 

- Oj (T/i)... Grabisz sobie... - Odparł, zdyszanym głosem. Jeszcze tak zabawiałaś się jego penisem, do czasu aż chłopak doszedł w twoje usta. 

Połknęłaś ciecz, po czym wyciągnęłaś jego członka ze swoich ust. Zdjęłaś jego spodnie wraz z bokserkami. Wstałaś i sama zaczęłaś się rozbierać, a gdy byłaś całkowicie goła, zawisałaś nad Subaru. Nie lubił gdy to ty byłaś na górze, ale dzisiaj jakoś nie marudził. Nabiłaś się na jego przyjaciela i zaczęłaś poruszać biodrami. Unosiłaś je po czym je gwałtownie je opuszczałaś. Dłonie oparłaś na jego torsie, aby utrzymać równowagę. 

- Poruszałabyś trochę... Szybciej tymi biodrami...?! - Subaru złapał za twoje biodra. 

- Ty nawet nie wiesz... Jakie to męczące...! - Zatrzymałaś się, a twoje biodra trzymałaś w górze. 

- Zaraz się... Przekonamy... - Subaru sam zaczął poruszać biodrami do góry i do dołu. 

Jęczałaś tak coraz głośniej i głośniej. Chłopak złapał cię za piersi i zaczął je ugniatać. Po chwili poczułaś jak ty lądujesz na materacu, a wampir zawisa nad tobą. Wszedł w ciebie na nowo i od razu zaczął się w tobie szybko poruszać. Na dodatek wgryzł się w twoją pierś. 

- Aj! Subaru! - Pisnęłaś niezadowolona. 

Chłopak pił twą krew, ale po chwili i tak się oderwał. Czułaś, że jesteś coraz bliższa, aż w końcu doszłaś. Subaru doszedł zaraz po tobie. Wyszedł z ciebie i położył się koło ciebie. Wtuliłaś się w jego zimny tors, a on objął cię i zaczął głaskać cię po plecach.

*timeskipe*

Dziewięć miesięcy już minęło, a od tamtego dnia ty i Subaru wiecie, że będziecie tworzyć rodzinę. Twój brzuch już był duży i zaokrąglony. Wasz malutki synek (I/s) cały czas dawał oznaki życia. Kopał bez przerwy i ty się śmiałaś, że przejmie geny po ojcu i będzie rozwalał ściany. Niestety, ale dzisiaj czułaś się gorzej niż kiedykolwiek. Od rana boli cię brzuch i kilka razy o mało co nie zemdlałaś. 

- Dobrze się czujesz? - Subaru delikatnie przytulił cię od tyłu i ucałował w policzek. 

- Nie... Fatalnie się czuje... - Nagle poczułaś ogromny ból i na dodatek odeszły Ci wody.

- Cholera! 

*timeskipe*

Minęło kilka dobrych godzin, zanim udało Ci się urodzić syna. Byłaś wykończona, cała blada, wszystko cię bolało. Normalnie jakbyś miała umrzeć. Trzymałaś swoje dziecię i czekałaś, aż wpuszczą Subaru na sale. Po pewnym czasie na sale wszedł twój ukochany. Uśmiechnął się na twój oraz waszego syna widok. Podszedł do łóżka, a ty podałaś mu synka. 

- Nasz synek... - Subaru delikatnie ucałował dziecko w główkę, a ty uśmiechnęłaś się na ten widok. 

Spojrzałaś na lekarza, który przyjmował twój poród. Jego mina nie była zadowolona, a po chwili popatrzył na ciebie zaniepokojony. Nagle przed twoimi oczami pojawiły się czarne plamki. Czułaś się coraz słabsza, a po chwili nie czułaś dolnej partii swojego ciała. Lekarze szybko podeszli do ciebie i zaczęli coś mówić, ale ty ich nie za bardzo rozumiałaś. Twoje powieki stawały się coraz cięższe. Subaru kucnął przy tobie i złapał cię za dłoń.

- (T/i)! Co Ci jest?!  - Wampir był zdezorientowany, ale i też zmartwiony. 

- Subaru... - Ostatnimi siłami spojrzałaś na wampira. Już wiedziałaś co nastąpi. - Zajmij się... (I/s)... Proszę...

- Razem się zajmiemy! Błagam cię! Nie zostawiaj mnie! - Jego dłoń zacisnęła się, ale ty już nie czułaś bólu.

Zamknęłaś oczy i nic już nie czułaś. Słyszałaś już nie wiele, ale potem już nic nie słyszałaś. Wszystko zamilkło i nastała ciemność. Nie chciałaś aby to tak się zakończyło. Gdy niestety ty odeszłaś z tego świata, Subaru nie wiedząc co zrobić, nadal trzymał cię za dłoń, a po jego policzkach spłynęły łzy, a mały (I/s) zaczął głośno płakać. 

I na dziś kończymy tym... Smutnym akcentem. He he. Taki zły the end. Jutro raczej nic nie napisze bo na ślub trzeba zapierdalać. Kurwa... Nie znoszę ślubów. Nie znoszę tańczyć i... W ogóle! Ja nie wiem jak ja jutro wytrzymam.

Diabolik Lovers ♡One Shots♥ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz