Diabolik Lovers |Wojna|

2.1K 120 41
                                    

Ten genialny pomysł pochodzi od @OnTheWayToDreams

(T/i) - Twoje imię

(K/o) - Kolor oczu

(K/s) - Kolor sukienki

(K/k) - Kolor kołderki

Rok 1854.

Na ulicach Tokio życie się toczyło nieustannie. Niestety... Życie tutejszych mieszkańców jest trudniejsze niż zwykle. Muszą oni zmagać się z okropnymi bestami, które zwane są wampirami. Nikt nigdy nie wiedział kiedy się pojawiają, ale wiedzieli jedno... Po co! (T/i) zdawała sobie z tego sprawe najbardizej. Pozbawiona rodziny w młodym wieku, dziewczyna zrozumiała, że o wszystko trzeba walczyć. Już w wieku 8 lat nauczyła się strzelać z pistoletu, aby potem móc umieć obsługiwać wiatrówke. Potem przyszedł czas na naukę szermierki. Wiedziała, że na wampiry działa srebrny miecz. Wszystko wykonane ze specjalnego srebra mogło pozbawić życie te przeklęte istoty.

Obecnie chodziłaś sobie po mieście. Wzrokiem zachaczałaś o każdego człowieka, który przeszedł obok ciebie. Za chwilę miała wybić godzina 19. Ciemno się robiło bardzo powoli, a większość ludzi już uciekała w stronę swoich domów. Jednak ty tak nie postąpiłaś. Przez chwilę przez głowę przeszła Ci myśl:

Czy na pewno dobrze robię?

Jednak wiedziałaś, że nikt z tobą nie ma szans. Nawet wampir. Wiedziałaś jak się obronić i jak zabić. To wystarczało. W końcu zegar, głośno ogłosił, że już jest godzina 19.

- A panienka nie wybiera się do domu? - Odwróciłaś się i ujrzałaś młodego chłopaka o rudawo-brązowych włosach i szmaragdowych oczach.

- Ależ oczywiście, że nie. Noc jeszcze taka młoda i zarazem piękna. - Stanęłaś, całkowice, przodem do chłopaka, chowając jedną dłoń za plecami.

- Tak młoda i piękna jak ty. - Lekko się zarumieniłaś na ten komplement.

Chłopak zdjął swój kapelusz i jeden kosmyk włosów opadł mu na twarz. Na ulicy już nikogo nie było oprócz ciebie i tajemniczego mężczyzny. Zza pleców wyciągnęłaś rewolwer. Wycelowałaś w twarz chłopaka i położyłaś palec na spuście, nie naciskając na niego.

- Po co od razu strzelać? Możemy przecież załatwić nasze sprawy na spokojnie. - Z jego twarzy nie schodził uśmiech.

- Wiem kim jesteś i wiem po co tu jesteś! Nie mam zamiaru się z tobą cackać i przy najbliższej okazji cię zabije. - Twoje (K/o) oczy płonęły od nienawiści. 

- Więc czemu tego nie zrobisz? - Wydawał się być taki spokojny i chyba... W zasadzie tak było.

- Wiesz... Zawsze można mieć zakładnika. - Wampir zaczął się głośno śmiać, a gdy w końcu przestał spojrzał na ciebie z wielkim rozbawieniem w oczach.

- Nawet nie dasz rady mnie złapać, a co dopiero mieć zakladnika. - Irytowało cię to jeszcze bardziej niż zwykle.

Nie odwracając głowy spojrzałaś w bok. Zauważyłaś kilka sylwetek męskich. Ponownie spojrzałaś na wampira stojącego przed tobą. Dalej sue uśmiechał.

- Jeśli nie chcesz aby stała Ci się jakaś porządną krzywda to radziłbym Ci rzucić tą broń. - Teraz wydawał się być taki poważny.

Z cienia wyszło ponad 5 mężczyzn.  Otoczyli cię i spojrzeli na ciebie z porządanym wzrokiem. Pierwszy raz w życiu poczułaś się taka... Przerażona, ale nie dawałaś tego po sobie poznać.

- Panience nie wypada tak... Celować z broni. - Usłyszałaś głos z prawej strony.

Oczami powędrowałaś tam i dostrzegłaś okularnika. Pff... Sztywniak jak się patrzy. Musiałaś się stamąd ewakuować, ale jak? Byłaś osaczona. Przez szóstkę, wygłodniałych i pewnie sadystycznych wampirów.

Diabolik Lovers ♡One Shots♥ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz