Shuu/Lemon Forced/Koszmar

3.4K 153 41
                                    

Z dedykacją dla @Nasumi666

(K/o) - Kolor oczu

(T/i) - Twoje imię

Jako najzwyklejszy aniołek nie mogłaś mieć za wielu wrogów, prawda? No cóż... Ty musiałaś być naprawdę złym aniołkiem, skoro najbardziej leniwy z braci Sakamaki cię nienawidzi. A może to dlatego, że jesteś dziewczyną rudego Ore-sama. Ayato kochał cię nad życie, a ty jego i chyba przez to, że cały czas okazywaliście sobie miłość, Shuu był bardzo zniechęcony wami. A raczej tobą.

Obecnie leżałaś na łóżku i przeglądałaś katalog. Naprawdę Ci się nudziło, ponieważ bracia poszli do szkoły, a ty zostałaś sama. Dlaczego? Bo ostatnio spadłaś ze schodów. Przez kogo? A przez takiego blond lenia, który cię nienawidzi. Podczas upadku skręciłaś sobie kostkę i nadgarstek, ale szybko Ci się to zdegenerowało, jednak Ayato kazał Ci odpoczywać (Jak zawsze... Miły i troskliwy). Nagle do twojego pokoju wparował (W dosłownym znaczeniu) dość mocno wkurwiony blondyn. Ciekawe co takiego mu zrobiłaś?

- Czego chcesz Shuu?! - Warknęłaś na niego, a ten podszedł do ciebie i bardzo mocno chwycił cię za nadgarstek. Syknęłaś z bólu.

- Nieźle Ci się upiekło, z tą twoją durną regeneracją. Gdybyś była normalnym człowiekiem, to byś teraz leżała tak bezbronnie. - Kompletnie nie wiedziałaś o co mu chodzi? Nie miał dość pastwienia się nad tobą.

- P-puść mnie... - Zaczęłaś delikatnie szarpać ręką, ale i tak czułaś ból. Poza tym wampir był za silny jak na ciebie.

- Nie ma nawet takiej opcji. - Mocniej ścisnął twój nadgarstek. - W sumie... Mogę wykorzystać to, że nie ma braci.

- Ale... O co Ci cho-- Nie dokończyłaś ponieważ wampir zawisł nad tobą.

Twoje nadgarstki umieścił na twoją głową, a kolano wsunął między twoje nogi. Przez chwilę wampir patrzył na ciebie z bardzo poważnym spojrzeniem, ale po chwili wgryzł się w twoją szyję. Pisnęłaś z bólu i zacisnęłaś dłonie w pięści. Shuu wgryzał się coraz głębiej, powodując u ciebie niemożliwą ilość bólu.

- Sh-shuu... Przestań... Błagam cię... - W twoich (K/o) oczach pojawiły się łzy.

Wampir oderwał się od twojej szyi i spojrzał na ciebie. Uśmiechnął się, więc było wiadome, że twój wyraz twarzy go rozbawił. Dłoń położył na twoim dekolcie, po czym brutalnie zerwał z ciebie koszulkę, którą obecnie miałaś na sobie. 

- W końcu muszę przyznać... Masz stanik, która mi się podoba. - Blondyn nieustannie patrzył na twój koronkowy stanik. Bardzo mocno się zawstydziłaś, ale nigdy praktycznie nie znałaś Shuu od tej strony. - Ciekaw jestem... Czy majtki też masz takie.

- Nie odważysz się! - Zdarł z ciebie spódniczkę. Teraz to już było dosłowne przegięcie. Byłaś prawie naga. Przybliżył swoją twarz do twoich majtek i wydawało się, że on je po prostu "ogląda".

- Ech... Nie ma zabawy w samym patrzeniu. - Kilkoma sprawnymi ruchami ściągnął z ciebie bieliznę. 

Zacisnęłaś kolana jak najmocniej, ale i tak to niewiele Ci pomagało. Jego palce błądziły po całym twoim ciele, przez co przechodziły cię dreszcze. Dość nie miłe dreszcze. Po chwili zaczął rozpinać swój rozporek. Gwałtownie zaczęłaś się szarpać, jednak on tym się nie przejmował. Opuścił spodnie wraz z bokserkami, a jego męskość prężyła się. Ustawił swojego członka na twoje wejście. Całkowicie odpuściłaś sobie walkę z nim. Wszedł w ciebie na całą długość. Poczułaś ogromny ból i bardzo mocno wygięłaś się w łuk. Po chwili zaczął się w tobie poruszać, dokładając dodatkową ilość bólu. Łzy spływały Ci po policzkach.

- Czemu ryczysz?! - Wampir bardzo mocno spoliczkował cię. Czułaś jak w miejscu uderzenia bardzo mocne szczypanie jak i pieczenie. 

Chwilowo wstrzymałaś łzy, jednak tylko chwilowo. Shuu gwałtownie przyspieszył. Nie zwracał uwagi na to czy ty miałaś dość czy nie. On miał to po prostu gdzieś. Przyspieszał praktycznie cały czas, a czasami wgryzał się w niektóre części twojego ciała. Krew powoli spływała po twoim ciele, a blondyn z uśmiechem na twarzy przyglądał się twojej niewinnej, a zarazem bezbronnej buzi.

- Shuu... Błagam... Przestań...! - Błagałaś go, ale on cię nie słuchał. Po chwili poczułaś w sobie ciepłą ciecz. Shuu wyszedł z ciebie i przez chwilę ciężko oddychał. W skrócie... W końcu zakończył męczarnie. Zamknęłaś oczy i zaczęłaś głośno płakać. 

***

Gwałtownie się obudziłaś. Było ciemno, leżałaś w swoim łóżku, a koło ciebie spał Ayato. Złapałaś wampira za ramiona i zaczęłaś nim trząść. Ayato gwałtownie się obudził i spojrzał na ciebie morderczym, a zarazem zdziwionym spojrzeniem.

- (T/i)... Co ty odpierdalasz...?! - Spojrzał na zegarek. - Jest 3 w nocy! 

- A-ale ja... Ja... - Nie mogłaś wykrztusić, żadnego słowa. - Gdzie jest Shuu?!

- Pewnie śpi gdzieś na korytarzu... A czemu o niego pytasz...? - Mówi dość spokojne. To dziwne. Zachowuje się jakby nic się na stało. Jednak po chwili coś do ciebie dotarło.

- Koszmar... To był tylko... Koszmar... - Złapałaś się za głowę, a po twoich policzkach spłynęły łzy.

- Hej Aniołku. - Rudzielec cię bardzo mocno przytulił. - Znowu miałaś koszmar... 

Pokiwałaś głową na tak. Ayato pogłaskał cię po głowię i od czasu do czasu całował cię w nią. Teraz czułaś się bezpieczna i wiedziałaś, że był to tylko sen. Zły, okropny i zarazem okrutny sen. Tak wtuliłaś się w chłopaka, że nawet nie zauważyłaś kiedy to zasnęłaś. Ayato patrzył na ciebie przez resztę nocy i pilnował, abyś znowu nie miała koszmaru.

Dzisiaj trochę inaczej... W sumie to się dziwię... Czemu wy jeszcze nie macie... Dość tej książki...? To bardzo ciekawe... Ja bym na waszym miejscu zostawiła to... Gówno... Jebane gówno...

Diabolik Lovers ♡One Shots♥ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz