Ayato x Dakota |Miłość na balu|

1.5K 56 26
                                    

Zadedykowane dla @AyatoYui1

Za chwilę miał odbyć się bal. Byłam ubrana w białą sukienkę i białe szpilki. Choć sukienka była mniej więcej gdzieś do kolan to i tak mój ojciec pozwolił mi ją założyć na bal. Bal był przygotowywany na 500 rocznicę ustalenia pokoju między wampirami a demonami. Jestem akurat córką samego szatana więc, muszę w tym uczestniczyć, ale jedno mnie cieszyło. Będą Sakamaki! W tym i Ayato czyli moja miłość życia.

- Córciu jesteś gotowa? - Do mojego pokoju weszła matka. Już była gotowa na bal. - Siadaj na łóżku, bo widać, że muszę cię uczesać.

Usiadłam na łóżku, a moja matka usiadła za mną ze szczotką w ręku. Zaczęła czesać moje blond włosy.

- Wiesz, że masz się zachowywać na tym balu, prawda? - Kiwnęłam głową na tak. - Ktoś Ci może wpadł w oko?

Mocno się zaczerwieniłam gdy usłyszałam to pytanie. Spojrzałem na matkę kątem oka.

- T-tak... - A co ja będę ukrywać? Lepiej jej to powiedzieć niż ojcu.

- A kim jest ten szczęściarz?

- A-ayato... Ayato Sakamaki... - Mówiłam tak cicho, że sama ledwo siebie słyszałam.

- Będziesz miała okazję z nim spędzić trochę czasu. - Czułam jak się uśmiecha od ucha do ucha.

- W-wiem... I uwierz mi. Wykorzystam to. - Matka skończyła mnie czesać. Moje włosy były splecione w francuza, w którego były wpięte białe róże.

- No dobrze. Chodź zejdziemy na dół. Jak zgaduje kilka gości już przyszło.

*timeskipe*

Stałam sobie przed bufetem i patrzyłam na przekąski.

- Gdzie są te pieprznięte takoyaki?! - Szukałaś takoyaki już od 20 minut. Jak to możliwe, że ich nie ma skoro prosiłaś kucharza aby przygotował aż 10 talerzy z tymi przekąskami?

Nagle koło mnie stanęła jakaś postać. Była wyższa ode mnie. Spojrzałam w górę i dopiero wtedy się spostrzegłam, że to Ayato! Ayato Sakamaki! Od razu spaliłam mocnego buraka. Ale co mnie mocno zaskoczyło to to, że w rękach trzymał talerz z MOIMI takoyakami.

- Umm... Gdzie ty je znalazłeś? - Zapytałam, patrząc mu prosti w oczy.

- Tam! - Pokazał na kraniec stołu.

I rzeczywiście... Pozostałe dziewięć talerzy leżało tam, prawię nietknietych. Wzięłaś sobie wylałaczke i wbilaś w jednego takoyaka z talerza, który był trzymany przez wampira.

- Normalnie gdybyśmy nie byli na balu i gdybyś była normalną istotą to uwierz mi... Było by z tobą marnie. - Wampir posłał Ci mordercze spojrzenie, ale je zignorowałam i w jednej sekundzie mojego takoyaka nie było.

- Już się boję... - Udałam wystraszoną, co sprawiło że wampir cicho się zaśmiał.

- Jeśli tak wyglądasz jak jesteś przerażona to muszę cię częściej straszyć. - I oboje zaczęliście się śmiać.

*timeskipe*

Świetnie bawiłam się w towarszystwie Ayato. Wyszliśmy na chwilę do ogrodu i tam gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Gdy zrobiło mi się zimno weszliśmy do środka. Gdy tylko przekroczyliśmy próg drzwi, do naszych uszu doszła muzyka.

- Może zatańczymy? - A tato stanął przede mną i wyciągnął dłoń w moją stronę.

Moje policzki zaróżowiły się, a moje niebieskie oczy się powiększyły. Ujęłam jego dłoń i pozwoliłam się zaprowadzić na środek parkietu. Zatrzymaliśmy się i przyjęliśmy pozycję. Jedną rękę oparłam na jego ramieniu, a jego dłoń wylądowała na moim biodrze. Zaczęlismy po woli tańczyć. Oparłam głowę o jego tors i tak tańczyliśmy. Ja wtulona w niego. Ach! Ta chwile mogła trwać wieczne. Niestety po kilku minutach muzyka ucichła i odsunęliście się od siebie, ukłoniliście się.

- To był wyjątkowy taniec. - Posłałam mu swój szczery uśmiech.

- Nie lubię tańczyć, a zwłaszcza do tak wolnych kawałków, ale! Było przyjemnie. - Uśmiechnęliśmy się do siebie. - Może wyjedziemy na dwór?

- Znowu? - Zapytałam trochę zdziwiona.

- Tu jest tak tłoczno i... Dusznie. - Ayato chwycił mnie za dłoń i wyciągnął z budynku.

Poszliśmy w stronę ogrodu. Gdy już dotarliśmy, jedynie kto nam towarzyszył to był spokojny i wyjątkowo ciepły wiatr. Patrzyłaś się albo na róże, albo w niebo. Gwiazdy bardzo mocno świeciły, przez co było bardzo jasno. Róże które były koloru białego zawsze porównywałam do gwiazd. Były takie jasne, a jak słońce poświęciło na nie, to wydawało się jakby świeciły. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Spojrzałam na Ayato. On cały czas patrzył na mnie.

- Coś się stało Ayato? - Nic nie powiedział tylko odwrócił się przodem do mnie po czym objął mnie swoimi ramionami i zamknął w swoim silnym uścisku. - A-ayato...?

Wampir tylko wzmocnił swój uścisk. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc wtuliłam się w niego. Tuliliśmy się tak z kilkanaście minut po czym zaczęłam czuć, że moje kości się łamią, więc poprosiłam wampira aby mnie puścił. Na szczęście zrobił to.

- Komuś tu brakowało miłości. - Zaśmiałam się.

- I to nawet nie wiesz jak... - Położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął do siebie. Jednak to co potem zrobił, zwaliło mnie z nóg.

Pocałował mnie! W usta! I na dodatek zrobił to z taką namiętnością. Odwzajemniłam pocałunek i bardziej go pogłębiłam. Palce wplotłam w jego czerwoną czuprynę. Całowaliśmy się z wielką namiętnością i czułąścią. Jednak i też mogłam wyczuć pożądanie, które rosło w siłę. Całowaliśmy się długo, ale potem oderwaliśmy się od siebie.

- Kocham cię... Ayato. - Z rumianymi policzkami spojrzałam w jego oczy.

- Ja ciebie również... Dakota. - I znów mnie pocałował.

Jest shot?  Jest! Mam wolne? Nie! I fajno! Mam to gdzieś.

Diabolik Lovers ♡One Shots♥ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz