Niewidzialna poszlaka człowieka

10 3 0
                                    

Musiałam pomóc Ivanowi sie popisać przed Mariko. Pod czas robienia substancji, pod powiedziałam troche mu co ma zrobić ale większość umiał sam. W pewnym momęcie, popchnęłam go delikatnie biodrem o biodro w strone Mariko. Dziewczyna prawie sie przewróciła ale Ivan złapał ją za ręke znowu spojrzeli sobie w oczy. Westchnęłam cicho a Niko wszystko to widząc, uśmiechnął sie i poklepał mnie po ramieniu. Najprostsze kroki są czasem najskuteczniejszymi. Szybko staneli spowrotem. Chwyciłam pare substancji i nagle przyszła Suzuki. Nie zauważyła że mam substancje w rękach i skoczyła mi na plecy, ledwo sie utrzymałam od jej ciężaru, mimo to kwas wylał sie na fartuch i niestety nie zmieszałam go dokładnie przez co przeżarł mi fartuch. Straciłam większość fartucha, naszczęście nie spadło na moje rzeczy, inaczej by było po mojej tożsamości. Dziewczyna szybko sie odkleiła odemnie i zaczęła przepraszać. Patrzyłam jak mój fartuch zanikał z każdą chwilą. Niko szybko zdjął ze mnie go i zawiesił na wieszaku. Pani kazała nam iść z tym fartuchem pod zimną wode. Spojrzałam na dziewczyne która sie zaklinała i przepraszała. Chwyciłam ją delikatnie za dłonie i uniosłam je.

Nic sie nie stało - uśmiechnęłam sie delikatnie, ale troche z niechęcią do Sizuki.

Nie chciałam na nią krzyczeć. Na policzkach dziewczyny pojawiły sie rumieńce i uśmiech. Szybko chwyciłam fartuch i wyszłam z sali. Poszłam do łazięki i opłukiwałam fartuch wodą. Może to za dużo nie dawało ale przynajmniej było lepiej. Nagle drzwi do łazięki sie otworzyły. Spojrzałam w odbicie lustrzane na Ivana. Zdjął rękawice i podszedł do mnie. Chwycił mnie za policzki ostrożnie i zaczął mi sie przyglądać. Wyciągnął moją ręke z umywali i sprawdzał czy nie mam na niej opażenia.

Dobrze że na ciebie nic nie spadło tylko na fartuch - westchnął ze stresu.

Popatrzyłam na niego. - to troche dziwne że sie tak o mnie martwisz...znamy sie zaledwie 3 dni.

Od tych 3 dni jestem skazany na ciebie- oparł sie o umywalke obok i popatrzył na mnie- gdyby coś ci by sie stało, najpewniej matka by mnie zaszlachtowała

Zaśmiałam sie cicho, i opłukałam fartuch. Nagle w drzwiach stanęła Susumi. Popatrzyła na nas.

Nic ci nie jest? - zapytała.

Ej to męska jest, wypad z tąd - mruknął groźnie.

Siedź cicho- prychnęła Susumi.

A...tak...- uśmiechnęłam sie lekko.

Nagle za nią stanął Niko, wyciągnął ją na korytarz i wszedł do męskiej. Zamknął za sobą drzwi.

Pani sie martwi i pyta czy wszystko w pożądku- popatrzył na mnie.

Jest w całkowitym pożądku - powiedział Ivan zakładając ręce na klatce piersiowej.

Opatrzyłeś go tak jak pani mówiła?

Tak, nie ma żadnego opażenia. Jest w cały i zdrowy- powiedział Ivan.

Chwyciłam fartuch, było już po sprawie. Nawet gdybym miała opażenia, to bym przeżyła. Nie obchodziło mnie czy mam rany. Ważne że pies jest cały. Nie czułam powodu do życia, więc mogłam je też w każdej chwili stracić. Byle by zora była zdrowa. Wyszliśmy z łazięki i poszliśmy do sali chemicznej. Mariko bardzo sie przyjęła czy nic mi nie jest.

Ivan ci może powiedzieć...- uśmiechnęła sie delikatnie, nie chciałam aby mnie o to pytała.

I co? - popatrzyła na Ivana.

E-em...jest cały- zarumienił sie lekko i zestresował troche.

Skończyliśmy, ta lekcja dostała ksyfke "potki". Potem przebiegły szybko i spokojnie dość dwie lekcje. Ale ostatnią był WF. Jednak przed nim była długa przerwa. Usiadłam na ławce i oparłam sie o ściane plecami.

Nareszcie wf! - powiedział Niko.

Popatrzyłam na niego.- uwielbiasz tą lekcje?

Tak jest zarąbista! Hah! - cieszył sie bardzo i skakał z radości.

Po czym usiadł obok mnie i zaczął wymachiwać rękoma jak do boxu. - ciekawe co dzisiaj robimy. Bo na bicie sie to napewno nie pozwolą.

Bijecie sie na lekcji? - zaskoczona spojrzałam na niego.

Nie nie, ale bardzo bym chciał

Oparłam sie o ściane i spojrzałam na sufit, wzdychając. Nagle Niko przełożył ręke przez moje ramie i złapał sie drugiego. Przyciągnął mnie troche do niebie odrywając mnie od ściany i poczochrał mnie po głowie. Spojrzałam na niego niepewnie. A on sie śmiał. Zciągnęłam gumke z włosów żeby je spowrotem zawiązać. Niko spojrzał na mnie i wyszczeżył oczy.

Ty wiesz że jak masz długie włosy to wyglądasz jak dziewczyna!

Szybko chwyciłam ręką jego usta i zasłoniłam je.- nie drzyj sie tak...bardzo dobrze wiem...

Przykro mi było że nie może poznać prawdy. Suzuki spojrzała na nas. Przyjrzała sie mi i z uśmiechem.

Teraz bardziej wyglądasz uroczo- piwiedziała.

Uh...- szybko związałam włosy. I wstałam, chciałam sięgnąć swój worek który przesunął sie dość daleko.

Niko spojrzał na mnie i też wstał. - ale ty jesteś niski Kuro haha!- pogłaskał mnie po włosach zaznaczając moje 160 cm.

Na moje oko miał jakieś 175. Był wzrostu Ivana mniej więcej.

Śmieszne prawda? - zakłopotałam sie troche i uśmiechnęłam sie lekko.

Zarąbiste, teraz z rozpuszczonymi włosami byś wyglądał całkiem jak dziewczyna, tylko musiał byś tutaj nabrać i pokazać to.

Na "tutaj nabrać" dotknął swoich piersi i na "pokazać" klepnął mnie w tyłek na co troche podskoczyłam. Zaśmiał sie.

Jaka cudowna reakcja, co jest - usiadł spowrotem z cichym śmiechem.

To jest u was normalne że sie dotykacie wszędzie prawie? - popatrzyłam na niego przypominając sobie że musze znieść zachowanie chłopaków.

No tak, jak każdy prawie - popatrzył ma mnie. - a co już cie ktoś dotknął wcześniej za tyłek?

Nie...ale Ivan mnie wymacał za piersi...- westchnęłam i cicho szepnęłam chwytając swój worek i siadając obok chłopaka.

Uuu no nieźle nie wiedziałem że Ivan tak ostro gra. Nawet na swoim bracie - zaśmiał sie i opuścił głowe w śmiechu.

Na dzwonek zebraliśmy sie i weszliśmy do szatni. Właśnie sobie przypomniałam że musze sie przebierać przy nich. Spojrzałam na nich jak zdejmowali swoje rzeczy. Zarumieniłam sie lekko.

Ivan zdjął koszule i pokazał mi ręką- tu masz swoją szafke.

Spojrzałam na szafke, i zauważyłam że niektórzy z chłopaków byli dobrze zbudowani. Wystraszyłam sie, nie wiedziałam co zrobić. Nagle przyszedł mi pomysł do głowy.

Podeszłam do Ivana i cicho szepnęłam do niego.-A...moge gdzieś sie przebrać na osobności?

Obrucił sie do mnie i popatrzył na mnie troche niepewnie. Uśmiechnął sie lekko - wstydzisz sie nas? - chwycił swoją koszule wf.

A...tak...- rumieńce ze wstydu. - zacisnęłam pięści na rzeczach.

To choć- zostawił koszulke od wf, wyszedł z szatni nie martwiąc sie czy jakaś dziewczyna nie stoi na zewnątrz. Przeszliśmy przez korytarz. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. - tu masz toalety i są prysznice, możesz tu sie przebrać.

Dobrze dziękuje - rumieńce zeszły mi troche z twarzy. - pogłaskał mnie po głowie jak młodszego brata i wyszedł.

Na korytarzu usłyszałam tylko "Ivan! Co ty tu robisz bez koszuli!" "Pogieło cie!?" "A! Nie nie...poprostu Kuro" "ić lepiej szybko bo zaraz nauczyciela zawołamy! " "Matko...baby..." Po czym usłyszałam zamykające sie drzwi szatni męskiej. Weszłam do toalety i szybko sie przebrałam. Po czym poszłam sie ustawiać do szeregu jak każdy innych chłopak. Gorset troche przeszkadzał w rozgrzewce.

Ptak za niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz