Ruszyliśmy powoli przed siebie. Chodziliśmy po parku, Ivan nachylał sie i zbierał kwiaty. Spojrzałam na niego, w pewnym momęcie stanął i zaczął z nich coś pleść. Założył piękny wianek z kwiatów, koniu na głowe. Uśmiechnął sie lekko. Jego włosy ruszone przez lekki wietrzyk, i niebieskie mieniące sie oczy cudnie wyglądały z jego pięknymi uśmiechniętymi ustami, na tle lasu i roślin. Uśmiechnełam sie delikatnie. I zerwałam kilka kwiatów, zrobiłam też wianek ale dałam go Ivanowi. Uśmiechnął sie delikatnie i założył go na głowe. Chodziliśmy spokojnie po lesie i potem wróciliśmy do stajni. Skakaliśmy przez przeszkody radośnie. Gdy zeszliśmy z koni było dosyć puźno. Poszliśmy więc w 4 pod prysznice. Była to męska a prysznice były zasłaniane zasuwaną kotarą. Zasłoniłam sie i zdjełam gorset. Nabrałam głęboko powietrze do płuc. I z uśmiechem stałam pod prysznicem. Spojrzałam na odciski po gorsecie. W pokoju usiadłam na krzesło obok stolika. Jeffrey wszedł do pokoju z gazetą.
Patrzcie co dostałem na zabicie czasu - uśmiechnął sie lekko - i znalazłem nową telenowele
Niko podszedł do gazety i przeczytał na głos tytuł - Miko Kyakuyushi została mianowana! - potem przeczytał niżej umieszczone literki- niestety policja nie mogła odnaleść Miko, bardzo będziemy wdzięczni jeśli ktoś ją widział i poinformuje nas o tym. Policja zmuszona przez sąd, przeszukała, sierociniec do którego miała trafić dziewczynka. Znaleźli tam jakieś dokumenty i substancjie. Badali dzieci i eksperymentowali na nich w odnalezieniu jakiejś tajemniczej mocy. Dziewczyna wywodzi sie z pradawnego rodu Yukishi, czyli rodu w którym urodziła sie dziewczyna z niesamowitą mocą.
Spojrzałam na gazetke i zobaczyłam swoje stare zdjęcie i słysząc to moje oczy błyszczały w niewiedzy i zaskoczenia. Nie wiedziałam że pochodzę z takiego rodu. Było to dla mnie wielkie zaskoczenie. Rodzice mi nic o tym nie mówili. Spojrzałam na medalik mamy i zobaczyłam tam wyrzeźbioną pięknie literę "Y". Niko czytał dalej.
Rząd uważa że dziewczyna pomogła w tym, bo gdyby nie jej sytuacja to by było narażone na śmierć więcej dzieci. Uważamy że dziewczyna jest gdzieś dalej w tym nawiedzonym lesie koło jeziora, gdzie zostali zabici jej rodzina. Chcemy postawić tam jej mały posążek z kamienia jako patronka tego lasu i dzieci z tego sierocińca. Chcielibyśmy ją odnaleść i nadać jej honorowy tytuł patronki urodzonej 9 kwietnia. Będzie otoczona opieką i prowadzona do dobrego wyedukowania. Cieszy nas bardzo że odkryliśmy osobe z pradawnego, niegdyś znanego i silnego pokolenia. Niestety po tym jak wycięto te pokolenie, w pień uznano je za martwe. Jednak jest ktoś kto żyje, coś niewiarygodnego. Może sie to wydawać troche głupim pomysłem na mianowianie Miko Kyakuyushi na patronke śierocińca w którym experymentowali na dzieciach przez co masywnie umierały. I patronką lasu, ludzie nie wchodzą do tego lasu ponieważ uważają go za nawiedzonego. A jak tylko ktoś tam wchodził, zapominano o nim i nigdy nie racał. A kednak o niej nie zapomnieliśmy i jesteśmy pewni że nadal tam żyje. Bo jednak przy drugim starcu policjanta z dziewczyną, było właśnie to jak dziewczyna wyszła z lasu. Zadziwiające i prawdziwe. Chciałbym o jak najszybszy kontakt. Będziemy wdzięczni. Odnalezienie jej będzie nagrodzone dobrą kwotą o wartości 15000.
Łooł nieźle - powiedział Ivan.- jak ją znajdziemy to będziemy mieć 15000 nie?
No na to wygląda- westchnął cicho Jeffrey- ale nie wiem czy to dobry pomysł żeby ją szukać
Spójrzcie na to zdjęcie, ciekawe jak teraz wygląda- zaśmiał sie Niko.
Jesteś z nami Kuro?- zapytał Ivan.
Um...zdajecie sobie sprawe że skoro jej nie znaleźli przez tyle lat to nam będzie ją znaleść niewyobrażalnie trudno? - powiedział Jeffrey
Damy rade, w kupie siła!- wymyślił okrzyk Niko.
To jesteś z nami Kuro czy nie? - zapytał Ivan.
...nie wiem...- mruknęłam zagubiona, skuliłam nogi pod brodą.
No przeciesz ją lubisz bardzo nie? Pewnie chcesz ją zobaczyć- zaśmiał sie cicho Ivan.
Chcecie znaleść kogoś kogo praktycznie nie znacie? - mruknełam cicho.
Oczywiście że tak, głupie pomysły są najlepsze nie?- zaśmiał sie Niko.
Ja moge z wami pujść - szepnął Jeffrey
No i spoko czyli jest nas trujka, a czwórka?- spojrzałna mnie Ivan. - zora bardzo by sie przydała nie?
Nie wykorzystuj mojego psa...- mruknęłam cicho.
No dobra, jak chcesz- uśmiechnął sie lekko.
To co? Trzeba ogarnąć jakiś plan nie chłopaki? - Niko chwycił gazete i wskoczył na swoje łóżko.
No będzie trzeba - chwycił telefon Ivan, i zaczął szukać jakichś informacji na temat.
Westchnełam cicho, wskoczyłam do swojego łóżka troche smutnie, i wtuliłam sie w poduche. Byłam obrucona do nich plecami więc nie widziałam ci robią ale jednak słyszałam. Leżałam w łóżku dobry długi czas. Myśleli że już śpie ale ja nie mogłam zasnąć. Nagle poczółam ruch łóżka, Ivan usiadł obok mnie i rozmawiał z chłopakami. Spojrzał na mnie czy śpie, zamknęłam oczy i udawałam. Uśmiechnął sie lekko i myśląc że śpie, przykrył mnie bardziej kołdrą i odgarnął kosmyk włosów za ucho. Gdy sie odwrucił, poczółam ulge. Czółam że tu jest i nagle zrobiłam sie śpiąca. Aż zasnełam. Następnego dnia, rano wstałam i zrobiłam codzienną poranną higiene. Gdy przebrałam sie zobaczyłam jak chłopaki wstali i zaczeli sie ogarniać. Wziełam potrzebne żeczy na dzisiaj.
Pujde pierwszy - powiedziałam i wyszłam.
Ivan popatrzył na mnie i jak zamykałam drzwi, był troche zaskoczony. Jednak nie byłam pewna czym. Poszłam do parku, mieliśmy jeszcze jakieś 5 min. Do otwarcia stołówki. Idąc spokojnie po parku spojrzałam nad siebie. Nagle wpadłam na coś, przewruciłam sie na plecy. Podniosłam głowe i spojrzałam na jakichś 3 chłopaków. Byli z innej grupy.
Ej ty uważaj - warknął do mnie najwyższy - nie widzisz że idziemy? Matka nie nauczyła cie patrzeć?
Zakręciło mi sie troche w głowie, wstałam i zachwiałam sie.
Rudy typem spojrzał na mnie i uśmiechnął sie lekko. Był nieco niższy od pierwszego. Popchnął mnie mocno na drzewo- hah jaka łamaga!
Trzeci brunet zauważył coś i przyjrzał mi sie- ej czy to nie jest czasem ten na którego nie leci Mariko z tamtej szkoły?
Ej no żeczywiście - zauważył też drugi, rudy.
(Oczywiście z całym szacunkiem dla osub pulchnych i rudych)
Otrząsnełam sie, i szybko wskoczyłam w krzaki, wiedziałam że skoro ją znają to pewnie dostane wpierdziel. Schowałam sie w krzakach. Szukali mnie i gdy mnie znaleźli, prawie im uciekłam jednak złapali mnie za kostke. Ten naj wyższy wyciągnął mnie z krzaków na za noge. Podniósł mnie troche i puścił , że spadałam głową do dołu. Upadłam jednak nic mi sie nie stało, poczółam jedynie ból ręki. Nie miało sensu walczyć stylem aikido. Byłam tylko na jednej lekcji i wiem tylko jak upaść żeby sobie nic nie zrobić. Kopneli mnie w brzuch. Wydusiłam z swoich płuc powietrze. Szybko wstałam i wskoczyłam w głąb parku. Był troche zagęszczony więc udało mi sie uciec. Wiedząc że jestem już bezpieczna, usiadłam osiniaczona troche i podarta od kszaków, pod drzewem. Oparłam sie o nie plecami i patrzyłam w korone drzew. Aż nagle coś sie w nich poruszyło i spadło na mnie. Spojrzałam na ciemną nie wielką postać. Podniosłam sie do góry i podniosłam na rękach okaleczonego drapieżnego ptaka. Znałam sie troche na ptakach, był to sokół wędrowny. Wyniosłam go z parku i uważając żeby sie nie natknąć na tamtych gości. Ptak był nie przytomny więc niczego nie wiedział.
CZYTASZ
Ptak za niewoli
RandomPrzepraszam za ortografię, ale mam dysortografię. Wybaczcie, staram się nie popełniać błędów Może pierwsze rozdziały nie są najlepsze, ale im dalej w las tym więcej się dzieje i tym bardziej lepsza ortografia (Opowieść nie jest jeszcze ukończona) Dz...