Dawne progi cierpień

5 2 0
                                    

Następnego dnia, gdy obudziłam się spojrzałam prosto w śpiącą jeszcze twarz Ivana. Spojrzałam na jego ręce które oplatały moją talie i przytulały do siebie. Próbowałam się wyślizgnąć z jego rąk, jednak nie było to łatwe. Prawdę mówić, pomogłam sobie piórami. Nie wyciągnęłam skrzydeł ale nagle w przestrzeni pojawiło się pióro z moich skrzydeł. Podniosłam delikatnie jedną z jego rąk i przywołałam pióro do siebie. Pojawiło się szybko obok mnie i przytrzymało rękę chłopaka. Bałam się że jedno pióro nie wystarczy, jednak ku mojemu zdziwieniu utrzymało je bez żadnego problemu. Obróciłam się na brzuch i podniosłam się na rękach i na kolanach. Odciągnęłam ostrożnie jego drugą rękę i wydostałam się z jego uścisku. Gdy już dotykałam nogami podłogi, położyłam rękę które pióro trzymało, na łóżku i przykryłam go dokładniej. Zajrzałam pod łóżko zaglądając gdzie jest owczarek. Wesoło podniosła głowę gdy mnie zobaczyła. Uśmiechnęłam się i położyłam palec na ustach pokazując jej żeby była cicho. Wyszła z pod łóżka i wyszliśmy ostrożnie z pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam na godzinę. Byłą 6:00 rozejrzałam się po mieszkaniu, część rzeczy była nadal na ziemi a część na miejscach. Westchnęłam cicho, szybko się przebrałam i zaczęłam sprzątać. Pomagałam sobie piórami które były naprawdę silne. Gdy skończyłam, znikły w przestrzeni. Nagle zaczęła boleć mnie głowa i niespodziewanie pojawiły mi się skrzydła. Spanikowałam trochę i bojąc się że zaraz ktoś mnie zobaczy w takim stanie, chwyciłam bluzę wiszącą na brzegu na wieszaku. Otworzyłam drzwi na ogród i razem z Zorą wyszłam z domu. Szybko skoczyłam w powietrze i niespodziewanie uniosłam się na skrzydłach. Leciałam do lasu, pies z dołu patrzył na mnie i biegła za mną po ziemi. Wpadłam nagle w drzewo i spadłam po gałęziach, skrzydła które były otwarte trochę złagodziły upadek. Zawisłam na jednej z niskich gałęzi drzewa i obolała patrzyłam w liście na ziemi. Nagle widok liści zasłoniła mi zora, uśmiechnęłam się i pogłaskałam ją. Zeszłam z gałęzi i stanęłam na ziemi, spojrzałam na skrzydła rozkładając je. Były trochę pobrudzone i bolały mnie od gałęzi. Otrzepałam się cała z liści i igieł choinek, spojrzałam z dołu na to drzewo i chciałam się na nie wdrapać jednak zrezygnowałam z tego. Wędrowałam z zorą po lesie i znaleźliśmy polankę między drzewami. Było to idealne miejsce na latanie. Gdy tylko wbiegłam w polankę odbiłam się od ziemi i przypominając sobie wszystkie moje próby i ptaki, wzniosłam się w niebo wysoko nad ziemią. Leciałam coraz wyżej i wyżej z niesamowitą prędkością. Zora z dołu tylko patrzyła na mnie i machała ogonkiem. Nagle wzniosłam się ponad chmury. Otworzyłam oczy i coś mnie nagle oślepiło. Spojrzałam na wielkie słońce nad chmurami które tworzyło piękny nie zapomniany widok. Nagle straciłam kontrolę nad skrzydłami, szybko pożałowałam mojego pomysłu. Zaczęłam spadać na ziemię, okrywałam się skrzydłami i próbowałam się zatrzymać jednak nic mi nie wychodziło. Naglę obok mnie pojawił się lucyfer.

Zaskoczony sytuacją i miejscem mojego znajdowania się spojrzał na mnie - Tak właśnie ziemia będzie cię przyciągać, puki nie odbijesz się od niej. 

Proszę cię pomóż mi!- panikowałam.

Wiesz jak ptaki uczą swoje młode latać nie? Śmierć albo życie- westchnął cicho, leciał ciągle za mną.

Łatwo ci to mówić, mam teraz umrzeć czy co?!- zbliżałam się coraz bardziej do ziemi.

Po długiej ciszy nagle gdy miałam uderzyć głową o ziemię, Lucyfer złapał mnie za bluzę- nie dam ci tak szybko umrzeć

Spojrzałam na niego i gdy tylko stanęłam na ziemi zaczęłam za nim biegać -TY DUPKU! NIE MOŻNA BYŁO TAK OD RAZU!?

Uśmiechnął się i uciekał w każdym możliwym kierunku. Wznosił się nawet w powietrze przez co była zmuszona podskakiwać i posługiwać się skrzydłami. Nawet nie zauważyłam ile razy to zrobiłam, nabierałam coraz większej wprawy w obsługiwaniu wielkiego daru. Gdy się zmęczyłam całkiem padłam na ziemie i z 6:00 zrobiła się 7:00. Gdy tylko demon do mnie podszedł strzeliłam mu w twarz z pięści, na co tylko ją odwrócił i uśmiechnął się. Był demonem więc nie mogłam zadać mu bóli. Wróciłam zmęczona do domu z zorą, gdzie po drodze bardzo dużo biegała, schowałam skrzydła i wyszłam z lasu. Weszłam do domu i poszłam wziąć prysznic bo byłam brudna nieco. Oczywiście zora się do tego też wliczyła ale nie była tak brudna jak ja i wystarczyło spłukanie jej. Gdy wyszłam w czystych rzeczach, brudne wrzuciłam do pralki razem z bluzą. Weszłam do korytarza i kierowałam się w stronę swojego pokoju, nagle jedne z drzwi się uchyliły. Spojrzałam na zaspanego Ivana .

Rozciągał ręce i gdy mnie zobaczył uśmiechnął się delikatnie i patrzył na mnie zaspanymi oczyma, po czym powiedział gardłowym głosem które mi zapiera wdech w piersiach i serce szaleje- Oo...tu jest mój misiaczek 

Przyglądałam mu się czy czasem nie przedawkował spania- wszystko okej? Czemu niby misiaczek?

Hah, bo z tobą się super śpi, normalnie jak z przytulanką za dziecka- przyjrzał mi się wyostrzając swój wzrok- dzisiaj też mi wskoczysz do łóżka na przytulasy?

Nie ma takiej opcji, kolego- mruknęłam

A nie jestem czasem twoim braciszkiem?- wyszedł za drzwi  i zamknął je za sobą.

To przecież tylko przykrywka -westchnęłam cicho i rumieniłam się delikatnie od jego gardłowego głosu.

Boisz się że uzależnię się od przytulania?- zasiał się cicho i poszedł spokojnie korytarzem w stronę salonu.

Spojrzałam na niego i zastanawiałam się chwile po czym weszłam do swojego pokoju. Po jakimś czasie Ivan przyszedł do mnie do pokoju - Miko widziałaś może gdzieś moją bluzę? 

Jaka bluzę?- zapytałam zaskoczona trochę

No taką czarną z kapturek i w środa jest szara- rozejrzał się trochę po pokoju w poszukiwaniu jej.

Nagle przypomniałam sobie że wyszłam w niej do lasu i się właśnie pierze w pralce- um...pierze się...bo ją zabrałam do lasu i ubrudziłam trochę...

Brałaś ją do lasu?- popatrzył na mnie trochę zaskoczony - no trudno, będę mieć przynajmniej satysfakcję że jakaś dziewczyna ją nosiła - po czym wyszedł.

Po długim czasie do domu wróciła Saki i Edward. Okazało się że się tak upili że musieli wykupywać pokój na jedną noc, bo nie byli w stanie prowadzić auta. A przyjechali dopiero teraz bo mama kupiła mi różne rzeczy do mekape up. Nie wiedziała czy mi się to przyda więc powiedziała mi że jak coś to mam po prostu je dać. Powiedziałam że mi się przydadzą, będą idealne do zakrycia moich blizn na nadgarstkach, w kształcie krzyży. Do końca tygodnia Edward z nami mieszkał potem się okazało w niedziele, że dostał kolejne zlecenie ale będzie z nami jeszcze ten tydzień. Od poniedziałku poszłam do innej szkoły niż do tej w której byłam 2 lata temu, nie chcieliśmy żeby mnie tam rozpoznano po nazwisku Ivana. Przyszłam do szkoły jako "uczennica powtarzająca do matury" pierwsze dni w szkole były trochę stresujące, ale jakoś wytrzymałam. Było to drugie półrocze w 8 klasie więc dużo było nauki, choć ja jakoś sobie dobrze radziłam. Kilka dni później do szkoły przyszedł Ivan odebrać mnie stamtąd, bo był problem z pociągami, a że miał całe te półrocze na przyszykowanie się do tej szkoły na egzamin wstępny, zajmował się domem gdy nikogo nie było. Ale potem ja wszystko pilnowałam. Przyszedł po mnie na ostatniej lekcji, w połowie. Jego wytłumaczeniem były pociągi które mają problemy kolejowe i potem nie będzie żadnego a nie może mnie puścić samej z tak daleka do domu. Nauczycielka jakimś prawem rozumiała go, jego troska o "młodszą siostrę" była w pełni zrozumiałą. Wszyscy byli zaskoczeni wyglądem Ivana. Wysoki, czarno włosy chłopak któremu grzywka opadała na błękitno-niebieskie piękne oczy. Opalona karnacja, kolczyk w uchu, piękne usta jakby idealne do całowania, dobrze wykształcona żuchwa widoczna na policzku która dodawała mu urody i męskości trochę. Kości policzkowe które niesamowicie układały jego twarz. Długie rzęsy, dłonie na których były widoczne żyły i długie palce. Sylwetka trochę w kształcie dorito [czyli po prostu litery V]. Jednak nie była ona tak wykształcona, ale wąskie biodra, dokładnie zaznaczały jej kształt. Po prostu chodzący ideał, dziewczyny zabujały się w nim od pierwszego wejrzenia, mnie jednak nie zachwycał tak jak je wszystkie. Zanim powiedział że przyszedł po mnie popatrzył na mnie w drzwiach i uśmiechnął się lekko do mnie. Czułam zabójczy wzrok wszystkich dziewczyn w klasie, na swoich plecach. Gdy wspomniał o mnie jako o "siostrze" wzrok rozluźnił się i był tylko zaskoczony, jednak w ten wszyscy na mnie spojrzeli. Nie wyglądaliśmy jak rodzina, jednak nikt o tym nie wspomniał. Ciemny błąd włosy do ramion, obcięte na ląg Boba, ciemno-brązowe oczy, źrenice które otacza biała otoczka nazywana przez demony i anioły Hitomi lub Kumo. Usta też wyglądały jak idealne do całowania, nieco jaśniejsza karnacja od "brata" pieprzyk pod okiem, długie rzęsy, kobiece z długimi palcami dłonie, sylwetka w kształcie klepsydry, wykształcona i wyćwiczona. Znacznie niższa. 



Ptak za niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz