Urwany kawałek serca

2 1 0
                                    

Następny dzień wydawał mi się czarno biały. Rano gdy wstałam, nie chciałam wychodzić z pokoju. Lucyfer ciągle zachęcał mnie do tego ale nie chciałam tego robić. Zora wychodziła z pokoju i wracała, jednak ciągle leżała obok mnie i chciała się mną opiekować. Merdała smutno ogonkiem gdy na nią patrzyłam ze łzami w oczach. Lizała mnie na pocieszenie i ciągle wywoływała na moich ustach delikatny smutny uśmiech. Przebrałam się i próbowałam nie myśleć o wczorajszej sytuacji, oglądając różne filmiki na telefonie, anime, czytałam, rysowałam i trochę nawet pomrukiwałam do piosenki w słuchawkach. Dzisiaj był dzień wolny. Tak długo siedziałam w pokoju że nawet nie zauważyłam że mój organizm się przyzwyczaił do codzienności w tym domu. I byłam głodna. Kiedyś, gdy spędzałam dużo czasu na dworze, w lesie, żwirowni i polu, z zorą. Prawie w ogóle nie jadłam. Jednak gdy wracałam umiałam jeść naprawdę dużo. Więc nigdy nie byłam ani za chuda ani za okrągła. Przez to moje bieganie mam dobrą figurę już od dziecka. Mięśnie zaczęły się kształtować i zarysowywać dokładniej, w wieku 14/15 lat. Nie wiedziałam że zawsze miałam tak ładnie wykształtowane ciało. Nawet pojawiały mi się małe zarysy brzucha. Potem się wzmacniały i do dzisiaj zostały. Jednak po tym jak przeżyłam tu dużo czasu, przyzwyczaiłam się bardzo do śniadań, obiadów i kolacji.

Mój głód nasilał się mocno. Schowałam skrzydła i rogi które same się pokazały, przez to że w tej formie jest mi najwygodniej. Lucyfer był zadowolony ze mnie, gdy chwyciłam za klamkę drzwi. Wyszłam z pokoju a demon szybko za mną jak i zora. Prawie wpadłam na Ivana. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, wydawało mi się że widzę przestraszoną minę. A chwile potem delikatny uśmiech, jednak w kącikach roił się strach u pogarda. Opuściłam trochę powieki oczu i zastygłam w poważnej minie. Spojrzałam na zore która przebiegła obok mnie. Poszłam jej śladami i zeszłam za nią po schodach. Stanęłam na podłodze parteru, jak radosny uśmiech cieszył się na mój widok.

Jak dobrze że przyszłaś Miko!- podskakiwała niespodziewanie, moja przybrana matka- już id jakiegoś czasu czeka na ciebie śniadanie

Otworzyłam usta ale nie wiedziałam za bardzo ci powiedzieć. Wymamrotałam jednak z siebie wyraźne- dziękuje- z delikatnym smutnym uśmiechem na twarzy.

Czułam na sobie wzrok Ivana, ciarki oblały moje ciało. Nie byłam w stanie stwierdzić czy to z zimna czy od jego wzroku. Dostałam śniadanie, czułam głód jednak gdy usiadłam do stołu i widziałam jak kobieta siada na fotelu przed kominkiem, pod wiszącym telewizorem. I jak Ivan siada na przeciwko mnie popijając herbatę i przeglądając telefon. Na tych miast ode chciało mi się jeść. Grzebałam widelcem w talerzu. Kobieta czytała książkę popijała kawę. Miałam wrażenie że tu nie pasuję, nic tu do mnie nie pasuje. Nie powinnam się tu w ogóle znaleźć. Poczułam dłoń na swoim ramieniu, Lucyfer widział że nad czymś się zastanawiam. Spotkałam nagle wzrok Ivana, patrzył na mnie i na widelec którym przewracałam jajecznicę. No tak, powinnam udawać że wszystko jest okej? Mruknęłam cicho i zaczęłam się zajadać jajecznicą. Nawet nie sądziłam że takie, zwyczajne jedzenie przyniesie mi ulgę. Jajecznica niemal się rozpływała, jej smak był przepyszny. Popijałam o jakiś czas wodą ze szklanki. Ivan przyglądał mi się chwilę, gdy skończyłam jeść, położyłam dłoń na stole żeby się podeprzeć i wstać. Wstałam, jednak chłopak położył dłoń na mojej dłoni. Byłam zaskoczona, wzdrygnęłam się jakby był kimś obcym, i przeszły mnie ciarki. Spojrzałam na niego trochę wystraszona, czułam jak moja dłoń, pod jego, drzy cała i nie mogę tego opanować.

Spojrzał mi po raz kolejny prosto w oczy- Co jest twoją mocą?-powiedział stanowczo.

Jego przeszywający wzrok, wydawał mi jakby chciał zajrzeć do mojej duszy. Nie umiałam odpowiedzieć. Słowa cisnęły mi się na usta, ale głosu mi zabrakło. Kobieta odwróciła się nagle gdy usłyszała słowa Ivana.

Ptak za niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz