Spojrzałam na gałąź na której wisiała huśtawka. Gdy Niko usiadł na pieńku a Jeffrey i Ivan usiedli na korzeniach, po jakimś czasie przypomniałam sobie o rzeczy w plecaku. Zdjełam plecak z plecy i wyciągnełam z niego moją starą bransoletkę z dzieciństwa. Była ładna, niebiesko czarna. Z grubych sznurów. Była już na mnie za mała. Weszłam sprawnie na drzewo i zaczepiłam bransoletkę na widocznej gałęzi. Uwielbiałam to drzewo jak byłam mała. Działo sie tu praktycznie wszystko. Ivan podniósł głowe i przyjrzał sie mi. Z radosnym uśmiechem dotykałam gałęzi drzewa. Lucyfer stał na ziemi i patrzył na mnie z opuszczonymi rękoma. Jego mina nie miała uśmiechu, ujazywała tylko smutek. Patrzył na mnie nie odrywajàc wzroku.
Kuro...- odezwał sie i nagle coś złamało gałąź.
Zora szybko zareagowała, wstała z spod dębu i z podniesionymi uszami jak i ogonem. Patrzyła w miejsce odgłosu. Byłam gotowa aby szybko zejść z drzewa i uciec. Ivan podniósł głowe ale nie wstał. Lucyfer obrucił sie tylko spokojnie zaczął powoli iść w tamtą strone. Na ziemi było widać jak deptał po gałęziach i liściach. Niko przestraszył sie, Jeffrey wstał ostrożnie przyglądając sie śladom demona. Ivan tylko obserwował, po krótkiej jednak chwili spojrzał na mnie znowu, potem jednak zdjął ze mnie wzrok. Nagle na wzgórzu pojawił sie dostojny jeleń.
Eh...to tylko jeleń- westchnął z ulgą Jeffrey.
Niko opuścił delikatnie głowe. Jednak ja wiedziałam że to nie jest zwyczajny jeleń. To jest ten sam jeleń którego widziałam przed tym gdy zasnełam pod tym dębem, kiedyś gdy uciekałam przed policją. Minęła już kilka lat od naszego ostatniego spotkania. Dziwiło mnie troche że sie wogóle nie zmienił. Wyglądał dalej jak z baśni, zeszłam z drzewa i powoli zaczełam do niego podchodzić. Ivan wstał żeby mnie zatrzymać, było to troche niebezpieczne. Jednak zabroniłam mu zbliżenia sie. Jeleń zrobił pare kroków w tył i zatrząsł groźnie porożami i głową. Zatrzymałam sie i spojrzałam na niego. Jeleń nagle jakby zauważył coś we mnie. Stanął szlachetnie unosząc do góry poroża. Zrobił krok w moją stronę, zadrżałam delikatnie z zachwycenia i delikatnych obaw.
Lucyfer stał obok mnie i nagle zwrócił sie do mnie- Mówią że ten las jest nawiedzano...
Mruknęłam cicho, byłocicho więc chłopacy mogli usłyszeć moją i jego rozmowe.
To wszystko co słyszałaś na temat tego lasu, jest prawdą Miko...Ten las jest nawiedzony- zaśmiał sie cicho, gdy zobaczył moją mine. - Ludzie ktorzy tu wchodzą giną w tym lesie i nigdy nie wracają.
Spojrzałam na moją dróżyne, jednak demon wyprzedził moje słowa- Oni też sie zagubili w tym lesie, na początku gdy weszli szybko ich zgubiłaś i nie mogłaś ich znaleść, prawdą?
Przytaknęłam cicho i opuściłam głowe. Lucyfer kontynuował- Jednak duchy i strażnicy lasu zlitowali sie nad tobą i odnalazłaś ich, z jakiegoś powodu duchy i strażnicy mają do ciebie słabość. Pewnie przez to że jako jedyna na świecie nie wierzyłaś w nawiedzenie tego lasu. I zawsze sie tu bawiłaś z psem, przeżyłaś tu całe swoje dzieciństwo u ich boku.
Spojrzałam kontem oka na Demona i potem podniosłam głowe patrząc na jelenia i domyślając sie kim jest. -Jest jednym z strażników, widać że jest nieco większy i dostojniejszy w porównaniu do innych jeleni, nie? Nigdy nie chodzi w stadzie, bo go nie ma.- Potwierdził moje myśli, i uśmiechnął sie lekko.
Wróciłaś!-Odezwało sie nagle szlacheckie zwierze.
W-wróciłaś!?- nagle zauważył Ivan. -Kuro czy ty...
Spojrzałam zaskoczona na Jelenia, i gdy tylko Ivan sie odezwał spojrzałam na niego wystraszona. Nie wiedziałam co powiedzieć, Lucyferowi znikała mina i spojrzał na mnie poważnie, szybko zrozumiałam że to już czas.

CZYTASZ
Ptak za niewoli
RandomPrzepraszam za ortografię, ale mam dysortografię. Wybaczcie, staram się nie popełniać błędów Może pierwsze rozdziały nie są najlepsze, ale im dalej w las tym więcej się dzieje i tym bardziej lepsza ortografia (Opowieść nie jest jeszcze ukończona) Dz...