Podtrzymywał moje plecy i patrzył mi w oczy, jakby próbował odczytać moje myśli. Tym razem nie mogłam odciągnąć od niego wzroku. Gdy westchnął cicho, szybko zacisnęłam powieki oczy i schowałam twarz w jego szyi puszczając swój telefon. Zacisnęłam delikatnie jego białą koszulkę, w dłoniach. Delikatnie przechylił głowę opierając ją o moją. Zatapiałam się w jego zapachu. Miałam wrażenie że jego dotyk rozpala moje ciało, zostawiając na nim czerwone ślady od popatrzenia, jednak to tylko uczucie które nie było prawdziwe. Opuścił swoją dłoń z moim telefonem. Trzymał mnie trochę jak dziecko które przykleiło się do niego i oplatało go nogami wokół pasam. Nagle zaczął gdzieś iść, otworzyłam delikatnie oczy i patrzyłam za niego. Zrozumiałam że podszedł do mojego biurka, i odłożył urządzenie. Wpełzł na łóżko na czworaka i położył mnie na plecach, rozluźniłam ścisk na jego biodrach. Stał na czworaka nade mną, nagle położył się na mnie, wtulając się we mnie. Zaczerwieniłam się gdy poczułam jego głowę na swoich piersiach. Zadrżałam i zawahałam się żeby położyć głowę na jego głowie. Jednak to zrobiłam przypadkowo dotknęłam jego rogów, jednak nie zareagował na to. Westchnęłam głęboko i otuliłam go swoimi ramionami głaszcząc go po głowie. Jego rogi w porównaniu do całego ciała, były zaskakująco normalnej temperatury ciała człowieka. Wzdrygnęłam się delikatnie i zdjęłam szybko dłoń z jego głowy, zmienił miejsce nóg układając się wygodnie i zamknął oczy. Spojrzałam na zore która machała delikatnie ogonkiem i wskoczyła na łóżko obok nas. Lucyfer spojrzał na zwierzę i wyciągnął rękę żeby ją pogłaskać. Owczarek dał się pogłaskać, położyła się obok demona i a on ją pieścił po główce. Po gdy położyłam dłoń znowu na jego głowie, zauważyłam jak jego kącik ust delikatnie się poruszył. Uśmiechnęłam się delikatnie i odwróciłam trochę głowę z zarumienionymi policzkami. Zwykle nosił kaptur więc nigdy nie zobaczyłam jego rogów, choć raz chyba nawet je widziałam albo przynajmniej przypuszczałam że tam były. Odważyłam się i przytuliłam Lucyfera bardziej do siebie, ciągle patrząc na jego twarz. Nie zmieniał swojej spokojnej miny, jednak spojrzał na mnie gdy zauważył że ciągle patrzę na jego wyraz twarzy.
Jego oczy zwykle wydawały mi się groźne, silne i dość ciemne, jednak teraz wydawały mi się delikatne, miłe, uczuciowe i ciepłe. Prawdę mówiąc trochę mnie to zaskoczyło. Zdjął ręke z głowy psa, bo zora już spała w dobre. Dostrzegł moje przyglądanie sie jego twarzy. Popatrzył na mnie i tulił mnie ramionami dalej się we mnie wtulając. Uśmiechał się delikatnie na co odpowiadałam mu uśmiechem. Potem patrzyłam jak kładzie głowe i zamyka oczy. Długi czas nie mogłam spać przez to że wszystkie wydarzenia z dzisiaj biegały po mojej głowie, nie mogłam za bardzo spać. Była to troche wina demona, przez niego wspomnienia które stworzył dzisiaj, pare minut temu. Powodowały że rumieniłam się i nie mogłam się uspokoić. Koniec końców, zmęczona zamknęłam oczy i zasnęłam.
Następnego dnia obudził mnie telefon, który brzynczał na biórku. Ekran świecił się i delikatnie migał. Westchnęłam cicho, nie chciało mi się po niego wstawać, ale wiedziałam że za którymś razem i tak po niego wstane i będe musiała sie podnieść. Podniosłam się na łokciach i zauważyłam Lucyfera który przykleił się do mnie jak rzep. Westchnełam cicho i wyślizgnęłam się z jego bięcia. Chwyciłam urządzenie i przykryłam go kołdrą, usiadłam obok niego i spojrzałam na ekran. 10 nieodebranych połączeń, 7 od Ivana i 3 od Kanarii. Pare wiadomości od Kanarii.
"Czemu to ukrywałaś? Czmu mi nie mówiłaś?"- czytałam po kolei
"Wiesz jaka afera sie zrobiła od kiedy nie ma cie na obozie?"
"Nauczyciele wezwali policje i chyba powiedzieli o tobie"
Mruknęłam cicho i stwierdziłam że lepiej będzie jak przestane z nią rozmawiać. Mogłam bym ją wciągnąć w to nieszczęsne bago. Nie wygrzebała by sie z tego. Przełączyłam czat, na Ivana.
"Miko wszystko u ciebie dobrze?😊 "- mruknęłam cicho pod nosem, troche nie zadowolona- " tak jestem na ciebie zły ale dalej jesteś moją sostrą i nie karze cie za to"
Chciałam napisać mu nagle " nie jestem twoją siostrą" ale zawahałam sie i spojrzałam dokładnie na klawiaturę. Odsunęłam od niej palce i czytałam dalej.
"Pozwolono mi pojechać do domu wcześniej, więc przyjade z mamą jutro albo jeszcze dziś"
Poczółam ruch materaca łóżka i spojrzałam na śpiącego demona. Wstałam z łóżka i chwyciłam wielkie słuchawki na bluethoot. Przebrałam się szybko w szare dresy, i czarną troche za dużą koszulkę. Wyszłam z pokoju i założyłam czarne słuchawki, i połączyłam je z telefonem. Puściłam sobie muzyke na nich, w chwili gdy zora przebiegła obok mnie w strone swojej miski. Słuchając muzyki, nakarmiłam ją i odgrzałam sobie jedzenie które wczoraj spakowałam do lodówki. Po zjedzeniu, wzięłam się za porządki. Mama była ciągle w pracy, więc nie miała czasu na sprzątanie. Chwyciłam szmatę i nalałam do plastikowej miski, wody. I zbierałam kurze. Potem wzięłam się za zbieranie. Nie zauważyłam że miałam ciągle pokazane skrzydła i rogi. Skapnęłam się gdy prawie rozbiłam nimi wazon. Westchnęłam ciężko i odłożyłam wazon spowrotem na miesjce.
Rozciągnęłam ręce a przy tym dłonie i nagle poczółam na swojej głowie wielką dłoń. Szybko ją rozpoznałam i uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem. Obruciłam się do demona który z radośnym zaspanym uśmiechem głaskał mnie po głowie. Po czym zdjął ręke.
Zjadłbyś zupe ogórkową? - zapytałam
Co to takiego? Chentnie spróbuję - zaciekawiony poszedł do kuchni i wyciągnął miskę i łyżke.
Weszłam za nim do kuchni i podeszłam do zupy stojącej na gazie. Wyciągnęłam do niego ręke- naleje ci
Podał mi a ja szybko nalałam mu zupe. Oddałam, a on oparł się biodrami o blat i spróbował. Chwile puźniej wziął dokładke i zajadał się zupą. Ja w tym czasie czesałam zore na dworze, na trawniku. Gdy wróciłam, demon mył po sobie naczynie. Odłożyłam szczotkę, którą chwile wcześniej wyczyściłam. Nagle po domu rozległ się dzwonek od drzwi wejściowych. Zamarłam nagle i stałam chwile zdezoriętowana. Kto to mugł być? Ivan przeciesz by do mnie zadzwonił lub napisał że jest już pod domem, jakieś pare minut wcześniej. Szybko chwyciłam telefon, w nadzieji że nie odczytałam jakiejś wiadomości od chłopaka. Uśmiechnęłam się w smutku, gdy nie zobaczyłam żadnego nowego SMS-a od Ivana. Lucyfer gdy tylko usłyszał dźwięk dzwonka podniusł głowe i patrzył na drzwi i na mnie. Wytarł ręce w ręcznik i poszedł w moją strone. Zora w razie czego, stała prze demną gotowa na co kolwiek z nastroszonym futrem i wsłuchując sie. Spojrzałam na Lucyfera który stanął obok mnie, zcisnęłam telefon i schowałam go spowrotem. Podeszłam bliżej do psa, kucnęłam przy niej pogłaskałam i pocałowałam w główkę. Wstałam i dałam jej znak do zostania w swoim miejscu.
Grzecznie mnie posłuchała. Podeszłam do drzwi i podniosłam metalową zasłonkę od małego okienka w drzwiach, tak zwanego "judasza". Przeraziłam się i szybko cofnęłam od drzwi gdy zobaczyłam z drugiej strony nich, policjantów.

CZYTASZ
Ptak za niewoli
De TodoPrzepraszam za ortografię, ale mam dysortografię. Wybaczcie, staram się nie popełniać błędów Może pierwsze rozdziały nie są najlepsze, ale im dalej w las tym więcej się dzieje i tym bardziej lepsza ortografia (Opowieść nie jest jeszcze ukończona) Dz...