Następnego dnia widocznie miał poprawiony humor. Ja natomiast ignorowałam wszystkich ludzi. Założyłam słuchawki po krótkim wyjaśnieniu zadania przez nauczycielkę i zaczęłam lepić z gliny. Miałam obwiązaną w pasie ciemno-granatową bluzę, biały top z długą szyjką i spodnie na szelkach z wielkimi kieszonkami. Po jednej na obu nogawkach, niewielkie normalne z przodu pod szelkami, i z tyłu. Bluzy są szkolne, które dostaliśmy do brudnej roboty w malarstwie, a resztę ubrań mieliśmy sobie sami załatwić. Nie było mi szkoda tych rzeczy, były brudne od farb, gliny, akwareli, ołówków, piór i innych narzędzi artystycznych. Siedziałam na obrotowym taboreciku i na obracającym się kole, tworzyłam z gliny twarz. Taka była tematyka. Miałam w uszach, małe słuchawki na kabelek. Nie chciałam tych dużych uwalić w pracach, więc małe mi wystarczają. Telefon miałam na tyłku, w tylnej kieszonce. Kabelek od słuchawek trochę mi przeszkadzał, ale dawałam rade. Miałam włosy, częściowo rozpuszczone, a te kosmyki z przodu które mi najbardziej przeszkadzały, związałam z tyłu głowy, oprócz grzywki. W kieszonkach od szelek miałam parę narzędzi do gliny, w wielkiej kieszonce u prawej nogi, biały ręczniczek. Siedziałam na końcu sali przy oknie. Przyglądałam się glinie i tworzyłam po kolei wszystkie fragmenty. Nagle drzwi się otworzyły, wszyscy spojrzeli na nie. Tylko ja to zignorowałam i słuchałam muzyki. Grupy starsze miały właśnie lekcje, nie plastyczne a muzyczne. Ivan z kilkoma osobami z swojej grupy, przyszli do dan do klasy.
Dzień dobry - powiedział jeden - przyszliśmy od Pani **
Dzień dobry- odpowiedziała mu nieco zaskoczona nauczycielka. - dlaczego?
Ponieważ, poproszono waszą grupę o pomoc w ozdobach na koncert- zabrzmiał głos Ivana.
Dobrze go usłyszałam przez słuchawki, spojrzałam w drzwi i zatrzymałam muzykę, zdejmują jedną słuchawkę. Ivan spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko, moje kąciki ust delikatnie poruszyły się do góry.
A no tak, zapomniałam o tym- stuknęła się w czoło plastyczka - kochani, przyszykujcie gliny i odstawcie na miejsca. Na następnej lekcji dokończymy
Nagle dostrzegłam Riko która szczerzy się do Ivana, zamiast pakować glinę podbiegła do niego i rzuciła mu się w ramiona. Uśmiechnął się szeroko, tak jak kiedyś do mnie. Objął ją ramionami i przytulił. Rozmawiali ze sobą jakiś czas, aż wreszcie nauczycielka nie popędziła dziewczyny. Wzięliśmy potrzebne przybory i pomaszerowaliśmy na wielką sale koncertową, w drodze szli oni przede mną. Ivan mocno trzymał ją za rękę i uśmiechał się szeroko. Riko odwzajemniała jego uśmiech i co jakiś czas coś mówiła do niego. W pewnym momencie, dziewczyna spojrzała na mnie. Jej uśmiech natychmiast znikł i zmierzyła mnie oczami od stup do głowy. Uśmiechnęła się wrednie i kapryśnie, znieważając mnie. Obróciła głowę przed siebie i przeczesując włosy, pokazała mi 3 palec. Skrzywiłam nie co minę, i westchnęłam cicho. Nie traciłam jednak odważnych kroków, nagle zwolnili trochę a ja podeptałam jej pięty przez co się prawie przewróciła na śmietniki pod ścianą. Zacisnęłam zęby powstrzymując śmiech, a Ivan szybko zaczął się martwić. Spojrzał na mnie trochę dziwnym i nieco chłodnym wzrokiem.
U-um...przepraszam? Riko- powiedziałam całkowicie bez żalu, jednak podniosłam trochę dźwięki w głosie dodając zdaniu uczuć.- nie chciałam cię nadepnąć
Ivan zmienił swoją minę i odsapnął z małą ulgą.
Dziewczyna spojrzała na mnie wściekle. Otrzepała dłonie i zagroziła mi palcem, podchodząc do mnie bardzo blisko.- dobrze wiem, że zrobiłaś to specjalnie- powiedziała przez zęby.
Szepnęłam do niej - a ja dobrze wiem, że trzeci palec też nie był przypadkowy
Ej ej ej...dziewczyny spokojnie- chwycił nas za barki, swoją kochankę delikatnie a mnie aż odpychał- już pohamujcie się, Mi-...Yuki weź...myślałem że się cieszysz że mam dziewczynę- spojrzał na mnie zasmucony.
CZYTASZ
Ptak za niewoli
RandomPrzepraszam za ortografię, ale mam dysortografię. Wybaczcie, staram się nie popełniać błędów Może pierwsze rozdziały nie są najlepsze, ale im dalej w las tym więcej się dzieje i tym bardziej lepsza ortografia (Opowieść nie jest jeszcze ukończona) Dz...