Zamilkłam i nie wiedziałam co powiedzieć, kontynuował dalej- zaczęłaś się mną opiekować gdy pierwszy raz weszłaś do lasu i nie uwierzyłaś sąsiadom, że jest on nawiedzony. To była...jakby twoja nagroda, w końcu duchy tamtego lasu cie uwielbiały nie?
W nagrodę dostałam demona, anioła stróża?- spojrzałam na niego
Odkleił mnie od siebie i nabił na mojego kijka rybe po czym podał mi- nie jestem aniołem przeciesz - uśmiechnął się troche
No to...demonicznym aniołem? - zaczęłam smażyć rybe nad ogniem
M...można tak powiedzieć
Ciesze się że dostałam kogoś takiego- spojrzałam w ogień z delikatnym uśmiechem
Przyglądał mi się przez chwile i zaśmiał się cicho. Usiadł obok mnie, chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął mnie mocno do siebie. Nim się obejrzałam, siedziałam na jego kroczu przodem do niego. Przyciskał moje plecy do siebie i wtulał się w moją szyje. Zarumieniłam się i spojrzałam na niego, schylając głowe. Trzymałam mocno dłonie na jego barkach. Warknął gardłowo i przyjemnie bardzo gdy tylko poruszyłam dłońmi żeby go przytulić do siebie. Wystarszyłam się troche i zamarłam w miejscu. Zakłopotana patrzyłam jak przyciskał mnie do siebie i chował twarz w mojej szyi, wtulając się w nią. Chwycił mnie za moje rumiane policzki i przyjżał się mi z uśmiechem. Dostrzegłam w nim nagle piękne oczy i powoli tworząca sie tęczówka oczu. A nawet mięśnie formujące sie na ciele i kości policzkowe na twarzy. Przymróżyłam delikatnie oczy i uśmiechnęłam się delikatnie.
Dziwiło mnie to że Lucyfer jadł coś co kolwiek. Przyglądałam mu sie uważnie gdy jadł rybe, a ja siedziałam między jego nogami.
Spoglądał na mnie co jakiś czas i w pewnym momęcie odezwał się- pierwszy raz widzisz jak ktoś je?- uśmiechnął się lekko
Y-um...nie ale...zwykle nie potrzebowałeś jedzenia...
A no nie potrzebowałem, ale ostatnio zmieniam się i potrzebuje jeść tak jak ludzie
Opuściłam zwrok na swoją rybe- czemu sie zmieniasz?
A...nie wiem...pewnie dla tego że skoro już prawie dobrze władasz swoją mocą, zamieniam się powoli w człowieka i ciekawe czy będe musiał przybierać nowe Imie
Jak to nowe?
No, też mnie to dziwi i jest to nie potrzebne. Ale to chyba oznacza to że stane się pół człowiekiem pół demonem.
Odłożyłam na bok już pusty kijek na którym chwile temu była usmażona ryba - ty...wogóle sie zmienisz? Zapomisz o wszystkim?
Spojrzał na mnie i chwile milczał. Jednak potem uśmiechnął sie cicho, odłożył pusty kijek i pogłaskał mnie po głowie- nic mi nie będzie Miko
Odwróciłam głowe i spojrzałam na niego
Śmiale uśmiechnął się do mnie - no teraz ić spać skoro za kilka godzin skończymy tą gre szybko i bez większych problemów. Musisz mieć siłe na latanie
Uśmiechnęłam się smutno, podniosłam się z ziemi i pomaszerowałam w strone plecaka. Wyciągnęłam z niego psześcieradło którym się okryłam i zasnęłam obok ogniska i karabinu. Lucyfer siedział spokojnie przed ogniskiem i tylko spoglądał na mnie. Oparł się na dłoniach i odchylił głowe do tyłu przyglądając sie kamiennemu sufitowi.
Jakieś 3h puźniej obudziłam się. Demon siedział tyłem do mnie, na skraju kamiennego sufitu i przyglądał się płynącemu w świetle księrzyca, strumyczku. Podniosłam się z pościeli i rozciągnęłam ręce. Wstałam i zaczęłam się pakować. Gdy sie obruciłam w strone demona, niespodziewanie już przy mnie stał jak cień. Spojrzałam na niego a on tylko chwycił mój nadgarstek i spokojnie wyprowadził z jaskini. Spojrzałam na wygasający żar w ognisku za sobą. Szliśmy tak spokojnie wzdłuż strumyka i moje skrzydła nagle sie pojawiły. Lucyfer na ich odgłos, wyciągnął swoje i wzbił się w powietrze razem ze mną. Puściłam jego dłoń i pofrunęłam wysoko ku księrzycu. Cieszyłam się że wreszcie moge znów je użyć, wypełniała mnie radość. Nagle wyleciałam ponad chmóry i szeroko rozwarymi rękoma i skrzydłami patrzyłam na świetlisty księrzyc przed którym prawie stałam. Lucyfer, podleciał do mnie od tyłu i otulił mnie rękoma. Spojrzał na moją rozbawioną twarz, i pogłaskał mnie po głowie. Jego szeroka dłoń pokrywała prawie całą moją głowe od tyłu. Spojrzałam na niego, a on odsunął sie odemnie troche chwycił ponownie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Pofruneliśmy w dół, wylecieliśmy z chmur. Dostrzegłam daleko na dole wieże która okazała sie punktem docelowym. Drewniana jakby chińska albo japońska wieża, z czerwonym dachem i białymi ściankami. Oświetlały ją lampiony z okien i te które zwisały na łańcuchu z dachów.
CZYTASZ
Ptak za niewoli
RandomPrzepraszam za ortografię, ale mam dysortografię. Wybaczcie, staram się nie popełniać błędów Może pierwsze rozdziały nie są najlepsze, ale im dalej w las tym więcej się dzieje i tym bardziej lepsza ortografia (Opowieść nie jest jeszcze ukończona) Dz...