Poczółam jak materac ugina się przy moim ciele i poczółam oddech na karku. Pomyślałam że to zora, ale usłyszałam jak ta nagle przewraca sie w swoim kojcu i gryzie zabawkę. Dalej czułam oddech na karku i dodatkowo czyjś wzrok na swojej twarzy. Spięłam się cała nagle, co robić...? Kto to? Zaatakować? Nie, nie wiem czy to czasem nie jakiś nauczyciel. Czy nauczyciel opierał by się o materac za moimi plecami i nachylał nade mną? Poczółam jak materac znowu się poruszył, poczółam jak moje plecy zjechały na coś twardego, na czyjąś dłoń. Ciężar czyjegoś ciała oparł się na drugiej ręce też za moimi plecami. Poczółam dłoń która powoli wysuwała się spod moich pleców. Teraz zrozumiałam że najpewniej opiera sie kolanem o mój materac i dłońmi. Czemu zora nie reaguje na tą osobe? Osoba nie obawia się że pies zaatakuje? Zdałam sobie sprawe że są tylko dwie osoby które nie będą sie obawiać o zaatakowanie psa. Kai i Ivan. Ale który to? Dłoń znikła spod moich pleców i znowu ciężar spadł na materac. Znowu się oparł o tamtą dłoń, ciężar z drugiej dłoni znikł. Poczółam nagle dotyk czyjejś skóry na policzku. Moja skóra zamrowiła przyjemnie. Rozpoznałam tą troche szorstką i ciepłą dłoń. Dłoń zaczesała delikatnie moje włosy na moim policzku, za moje ucho. Odwruciłam się na plecy, poczółam dłoń znowu pod swoimi plecami. Spojrzałam zaspanym wzrokiem na Kaia. Uśmiechnął się delikatnie i odsunął dłoń od mojej twarzy. Usiadł na łóżku obok mnie nie odwracając ode mnie wzroku.
Przetarłam oczy i znów spojrzałam na niego- co tu robisz?
Przyszłem po ciebie- mruknął cicho a jego głos nagle sprawił że moje serce mocniej zabiło
Po co?- podniosłam się powoli i usiadłam kiwając sie delikatnie na boki
Bo śpisz już dwie lekcje, powinnaś być zaraz na lekcji muzycznej
Czemu akurat ty tu jesteś a nie jakiś nauczyciel?- zapytałam nie pewnie
Bo twoja wychowawczyni mnie spotkała na korytarzu i kazała mi po ciebie pójść- weschnął cicho- a sama poszła gdzieś indziej
Powiedziała ci gdzie mam pokój?
Nie, pytałem w sekretariacie bo sie dodzwonić do ciebie nie mogłem- pokręcił głową- nawet nie wiesz jak mnie to zestresowało- szepnął cicho
Opuściłam delikatnie głowe- przepraszam że cie zestresowałam- westchnęłam cicho
To nic, zbieraj sie bo zaras się spóźnisz- spojrzał na zegar na ścianie
Popatrzyłam na zegar a potem na niego, nie znałam się na takich zegarach. Ominęło mnie to w życiu, szybko przekręciłam się i wyciągnęłam się po telefon na szawce nocnej obok łóżka. Chwyciłam go i spojrzałam na godzine, za pięć minut miałam trzecią lekcje. Otworzyłam szwroko oczy i szybko wyskoczyłam spod kołdry zostawiając telefon obok demona. Wpadłam do łazienki i zaczęłam się szykować, nałożyłam też troche podkładu na blizne na policzku, zakryłam też pare blizn na rękach, i znamie na szyi żeby nikt nie musiał tego oglądać. Wybiegłam z toalety, widziałam jak Kai cicho sie śmiał pod nosem. Oparł się rękoma z tyłu, o materac i obserwował mnie uważnie. Złapałam za plecak i szybko go spakowałam. Zdałam sobie sprawe że nie mam śniadania. Westchnęłam cicho, wytrzymam bez. Złapałam szybko drzwiczki szafki i otworzyłam szeroko. Wyciągnęłam ubrania, biegnąc do łóżka żeby je tam odstawić potknęłam się o kartony na ziemi i wywruciłam się. Kai szybko sie wyprostował, nadal siedząc i patrzył jak obolała podnosze sie z ziemi. Uśmiech zszedł mu tylko na chwile z twarzy, gdy to sie nagle stało i był troche zaskoczony, teraz jednak cicho sie śmiał. Podniusł się i kucnął przy mnie. Pomógł mi wstać ze wszystkim.
Miko, i tak już jesteś spóźniona od dwóch godzin lekcyjnych- puścił moje dłonie żebym mogła sama podejść do łóżka- na tą pewnie też się spóźnisz
CZYTASZ
Ptak za niewoli
RandomPrzepraszam za ortografię, ale mam dysortografię. Wybaczcie, staram się nie popełniać błędów Może pierwsze rozdziały nie są najlepsze, ale im dalej w las tym więcej się dzieje i tym bardziej lepsza ortografia (Opowieść nie jest jeszcze ukończona) Dz...