Zraniony ptak

5 2 0
                                    

Kanye nie protestował gdy dzielił się ze mną jedzeniem ale wkurzył się na Nazara który chciał jedną frytkę. Wypiłam swoją cole i patrzyłam jak Masza podbiera jedzenie Nazarowi mimo że ma swoje. 

Tydzień później byłam już w stanie mówić więcej, ale nie chciałam tego pokazywać. Dwa tygodnie później siedziałam na stołku u Zizi.

Mówisz że Miko już staje na tą nogę?- doktorka zdejmowała gips z mojej nogi

Tak, jak pytałem czy boli to zaprzeczała- siedział spokojnie na krześle na przeciwko mnie

Ciekawe..-mruknęła cicho - a jak ze skrzydłem?

Próbowała zdjąć opatrunek

Mhm - mruknęła cicho- najpierw sprawdzę nogę a potem skrzydło

Gdy zdjęto mi gips, moja noga wyglądała normalnie, kobieta prześwietliła mi ją. Widziałam jej ogromne zaskoczenie gdy zauważyła moją szybko regeneracje która doprowadziła do takiego stanu jakby nic tam nigdy nie było złamane. 

Poruszaj nogą- mówiła zaskoczona nawet nie spoglądając na moją twarz

Podniosłam nogę zginając ją i zaczęłam robić okrężne ruchy kostką i kolanem obracając nogę jakby nigdy nic.

Stań na ziemi

Zeskoczyłam ze stolika i stanęłam na ziemi. Kobieta była zaskoczona moim ciałem. Była pewna że jeszcze długo będę chodzić w gipsie bo przecież miałam w trzech miejscach złamaną nogę i skręconą kostkę. 

Podskakuj i przejdź się po pomieszczeniu- skanowała wzrokiem moje ciało

Zrobiłam to co prosiła bez żadnego problemu. Tak jakbym nigdy złamania ani skręcenia nie miała. Wróciłam do kobiety stając przed nią a jej zabrakło słów. Patrzyła na mnie uważnie i nie wiedziała co powiedzieć. Kanye miał podobną minę co kobieta, stanął obok mnie a ja dopiero teraz zauważyłam jak wysoki jest. Przesunął się stając u boku kobiety i przyglądali mi się uważnie a dokładniej mojej nodze. 

Weź jeszcze raz porusz nogą- poruszył znacząco brodą chłopak

Zrobiłam to o co poprosił. Kobieta złapała się za twarz i usiadła na taboreciku który miał czarne kółeczka pod sobą.

Anioły są doprawdy niesamowici- mruknęła cicho- podejrzewam że skrzydło też jest już wyleczone

Usiadłam na stole a kobieta zdjęła mi szybko opatrunek ze skrzydła z nadzieją w oczach. Skrzydło też wyglądało normalnie, złamane było prawie na całej długości. Kobieta najpierw prześwietliła je sprawdzając czy są jakieś ślady lub nie do końca zregenerowane kości. Jednak skrzydło wyglądało dokładnie jak noga, tak jakby nigdy nie było złamane i zwichnięte. Kobieta przewróciła się prawie gdy zrobiła dwa kroki w tył. Usiadła na taboreciku i cisza nastała w gabinecie. Kanye stał wpatrzony we mnie, jego zamyślona mina wywiercała w mojej twarzy dziury. Byłam praktycznie pewna że miał tak dużo pytań a tak mało odpowiedzi. Podniosłam skrzydło składając je jakby nigdy nic. 

Porusz nim, nie boli cię?-spytała Zizi

Podniosłam je i zrobiłam jeden niewielki ruch. Zapomniałam jednak że wiatr spod moich skrzydeł zakurzy pomieszczenie i przewróci wszystko co było w jego zasięgu. Podobnie jak na wojnie gdy stworzyłam wielką barierę i chroniłam siebie i demona, zabijając wszystkich żołnierzy obu światów którzy byli w zasięgu, a w ty mojego ojca. Podniosłam brwi i szerokimi oczami spojrzałam na miejsca w których chwilę temu byłą doktorka i Kanye. Usłyszałam jak jak kaszlą i odsuwają się, światła zgasły a prąd znikł. Usłyszałam jak kaszel kobiety przemieszcza się wraz z jej krokami. Usłyszałam jak otwiera okno i drzwi a kurz i pył szybko wylatuje przez nie. Spojrzałam za siebie wyczuwając ciało Kanye. Stał w koncie i a do moich uszu dostało się ciche kaszlenie chłopaka. Zizi stała przy oknie już nie kaszląc tak bardzo. Wdychała wielkimi haustami świeże powietrze. Szybko wstałam na stołku, nie widziałam co gdzie leży, mogłam szybko zrobić sobie kolejną krzywdę. Zamieniłam się w wiatr, ciągle czułam jego ciało, stanęłam przed nim i zmieniłam się spowrotem w swoje ciało. Złapałam chłopaka mocno i przeniosłam go na skrzydłach do okna do Zizi. Widziałam jego ledwo przytomną twarz. Spojrzał na mnie gdy pomogłam mu stanąć na podłodze a Zizi położyła dłoń na jego ramieniu. Odsunęłam się i znikłam wśród ciemnego dymu. Zmieniłam się w wiatr i szybko wyprowadziłam kurzy za drzwi i okno, pozbywając się pyłu z gabinetu. wróciłam na stołek siadając na nim. Zanim kurz całkiem opadł zmieniłam się spowrotem w swoje ciało. Czekałam chwilę aż wszystko się uspokoi. Gdy już w gabinecie nie było tak dużo kurzu, i było już prawie cały gabinet widać, kobieta i chłopak spojrzeli na mnie uważnie. Powoli uważając na rozbite i leżące na ziemi przedmioty, powoli zbliżyli się do mnie.

Ptak za niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz