Zakrwawione piękno

5 1 4
                                    

Dziewczyna przeniosła wzrok na zakrwawione klawisze instrumentu obok mnie. Przyjrzała się im chwilowo.

Grasz na fortepianie?- spytała cicho, wskazując powoli palcem na instrument

Nasze spojrzenia padły w jednej chwili na instrument a ja przeniosłam swoje spojrzenie na swoje brudne od zaschniętej krwi dłoni.

Gram- szepnęłam

Chodźmy, bo wczoraj usłyszałem od sąsiadów że ma przyjechać policja i sprawdzić ten obiekt, bo ludzie słyszeli właśnie dźwięki instrumentu dobiegające z tego budynku, i nie wróciła dwójka mężczyzn która- westchnął cicho i spojrzał za siebie na krew na ziemi- no cóż, znaleźli się- szepnął ciszej

Pewnie będą mieli zamiar sprzątnąć zwłoki- westchnęłam cicho i podeszłam do nich a oni szybko się odsunęli

Minęłam ich w drzwiach i przeszłam korytarzem po zakrwawionej podłodze, zostawiając ślady za sobą. Spojrzeli na siebie uważnie i ostrożnie przeszli żeby nie wejść w kałuże czerwonego płynu. Dziewczyna krzywiła się od zapachu krwi jaki nas otaczał, a chłopak bladł gdy patrzył na ciała. Stanęłam przy drzwiach i wychyliłam się ostrożnie.

Zaprowadzimy cię do domku na drzewie w lesie- usłyszałam za sobą głos mężczyzny

Spojrzałam na nich i przepuściłam ich pierwszych żeby mnie poprowadzili. Wyszli szybko z budynku a dziewczyna patrząca na mnie ze strachem w oczach, trzymała mocno chłopaka za rękę. Ruszyłam za nim chowając swoje rogi i skrzydła, szliśmy w ciszy przechodząc między drzewami i dochodząc do lasu. Potem wyszliśmy na ścieżkę leśną, szłam za nimi a oni spojrzeli na mnie uważnie gdy rozglądałam się spokojnie po lesie. Przyglądali mi się bo byli pewni że przed chwilą jeszcze miałam skrzydła i rogi, ale nie odezwali się. Trafiliśmy potem do zadbanego ładnego domku na wielkim grubym Dębie które z pewnością przeżyło sporo lat. Wokół drzewa było parę innych drzew które też z pewnością już swoje przeżyły. Weszłam za dziewczyną, do niewielkiej dziury między korzeniami drzewa, była dość wielka żebym musiała jedynie trochę schylać głowę. Zaskoczyło mnie to że później wchodziliśmy po drewnianych schodach w środku drzewa. z ścian wystawały piękne kwiaty i pnącza które wydało na świat drzewo. Chwilę później weszliśmy przez drzwi które otworzył chłopak, chwilę później stałam w niewielkim pomieszczeniu które było salonem, łączonym z kuchnią, i za kolejnymi drzwiami, toaletą. Drabinka na piętro wyżej prowadziła do niewielkiego pokoju który miał barierki z widokiem na resztę niewielkiego budynku. Był też mały balkon na który wchodziło się przez salon. Za szybami malował się piękny widok na wszystko co otaczało drzewo. Stałam na środku salonu i patrzyłam dookoła, gdy chłopak mówił coś a ja go nie słuchałam. 

Skąd macie to miejsce?- spytałam

Chciałem kiedyś zamieszkać w lesie, w domku na drzewie jednak zrezygnowałem gdy domek już powstał

Zrezygnował bo, miał utrudniony dojazd do pracy, i był mu potrzebny większy dom- dopowiedziała dziewczyna

Mieszkamy nie daleko, zaraz przy lesie- spojrzała na mnie uważnie chłopak- o tym miejscu nie wie nikt, bo nikt w okolicy nie chodzi do tego lasu. Twierdzą że jest nawiedzony ale to nie prawda

Spojrzałam na niego uważnie i zrezygnowałam z odpowiedzenia mu, ja też tak myślałam o swoim lesie. Potem zostałam sama w domku, zostawiłam kluczyki na niewielkim jedno osobowym stoliku w salonie i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, patrzyłam jak krew z mojego ciała spływa na białą podłogę i wpływa do kanalizacji. Zaciskałam mocno zęby gdy ciepła woda uderzała w moje rany. Wymyłam dokładnie skrzydła i rogi upierając się z rozmiarem łazienki. Wyszłam z białym ręczniku z pomieszczenia, i udałam się do pokoju w którym podobno miały być jakieś ubrania które zostawiali tam zawsze gdy przebywali w domku. Stanęłam w sypialni i podeszłam do szafek. Znalazłam damskie ubrania, zapewne Keli. Były na mnie trochę za duże ale nie przeszkadzało mi to, szeroka czarna bluza i szerokie szare dresy. Nie założyłam ich od razu, zeszłam z nimi do salonu i odnalazłam w łazience apteczkę. Biały ręcznik którym się okrywałam, nabierał drugiego koloru który wypływał z moich ran. Otworzyłam apteczkę odnajdując bandaże, niewielkimi szczypcami, przy lustrze na umywalką, ostrożnie włożyłam je do rany w ramieniu, syknęłam cicho gdy chłodny metal dotykał mojego ciała od środka. Zaciskałam mocno zęby aż szczęka mnie zaczynała boleć. Złapałam kulę i wyciągnęłam ją z ciała ostrożnie. Oddychałam szybko gdy upuściłam kulę do zlewu i oparłam się o blat, czując nagle ulgę w ramieniu. Wytarłam zakrwawioną ranę, odkaziłam ją i zabandażowałam, następną raną była ta w udzie. Pocisk był nieco dalej i trudniej mi się go wyjmowało, ale zrobiłam to i oczyściłam ranę. Bandaż na ramieniu szybko zrobił się czerwony przez co musiałam założyć świeży. Zawiązałam na udzie bandaż, kładąc na ranę specjalny materiał który miał wchłonąć dużą ilość krwi. Bałam się dotykać biodra, dotknęłam boleśnie metalem swojej rany w biodrze i wyciągnęłam szczypce z ciała. Moja dłoń drżała a kuli nie widziałam. Nie byłam w stanie tego zrobić, mój oddech nie był równy, ból potrząsał moim ciałem i nie pomagał mi z myślami jakie krążyły po mojej głowie. odstawiłam szczypce i zabandażowałam biodro nie wyciągając kuli. Przeklęłam w duchu faceta który postrzelił mnie w biodro. Założyłam ubrania gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyszłam z łazienki zostawiając wszystko tak jak zostawiłam. Podeszłam do drzwi i zobaczyłam przez niewielkie okienko Marka i Keli, otworzyłam im drzwi i wpuściłam ich bez słowa. Dziewczyna powiedziała że jeszcze przyjdą. Ona niosła kołdrę i poduszkę, a chłopak niósł za nią ciężką drewnianą skrzynkę. Postawił ją na ziemi przy blacie w kuchni, a Keli położyła na małej kanapie kołdrę i poduszkę.

Przynieśliśmy ci jakieś ubrania, i jedzenie- podeszła do mnie i wręczyła mi świeczkę zapachową

Spojrzałam na przedmiot zaskoczona, uniosłam brew

Po co mi to?- mruknęłam- śmierdzę czy ktoś umarł

Dziewczyna uśmiechnęła się niezręcznie trochę- nie -pokręciła głową- świeczka zapachowa jest po to żeby w domu świeżo i ładnie pachniało

A...- mruknęłam cicho- dziękuje

Postawiłam ją na stoliku przed tapczanem.

Miko?- znowu się odezwała a ja spojrzałam na nią odwracając się do niej- jak się czujesz?

Mruknęłam cicho po czym odpowiedziałam trochę nie rozumiejąc po co mnie o to pyta- dobrze się czuje, czemu pytasz?

Westchnęła cicho i pokiwała delikatnie głową- bo no...nie przeraża cię krew? I to zabijanie ludzi?

Pokręciłam głową, przyzwyczajona do tego że muszę to zrobić żeby przeżyć i ochronić siebie. Pokiwała delikatnie głową opuszczając ją delikatnie. Przerażało mnie jedynie to że znowu kogoś stracę, bliską mi osobę. Nie przeżyłam bym na przykład utraty Kaia. 

Wiesz...nie mogę ciągle uwierzyć że ta dziewczyna z Internetu, którą każdy zna, ta która zasłynęła ze swojej sytuacji i czynów w wieku 6 lat i ta co morduje ludzi, stoi właśnie przede mną, słucha mnie i rozmawia ze mną. Że ocaliła mnie i Marka, nie sądziłam że morderczyni potrafiła by kogoś ochronić

Wzruszyłam delikatnie ramionami i odwróciłam od niej wzrok, patrząc na Marka jak wyciąga jedzenie na blat.

Jesteś głodna?- spojrzał na mnie mężczyzna 

Ja pokiwałam głową bez zastanowienia, nagle brzuch mi się skurczył znowu nie jadłam nic przez pół roku i dwa dni. Byłam trochę blada i znacznie wyszczuplona. Spojrzałam jednak na dziewczynę gdy poczułam jak krew namacza bandaż na moim ramieniu.

Boisz się krwi?- spytałam 

Zobaczyłam w jej oczach że nie rozumiała sensu mojego pytania- tak, czasem dostaje małe drgawki

Pokiwałam delikatnie głową w zrozumieniu, podniosłam bluzę pokazując zabandażowane biodro, z krwawą plamą w miejscu postrzału.

Była byś w stanie wyciągnąć kule z ciała?

Dziewczyna zbladła prawie upadając, pokręciła głową opuszczając wzrok. Jej skóra zrobiła się tak blada że prawie biała jak kartka. Podeszła do krzesła i usiadła na nim oddychając głęboko.

A...przepraszam, nie myślałam że tak zareagujesz- podeszłam do niej zakrywając spowrotem bandaż

N-nie szkodzi- machnęła dłonią

Jeśli ci to nie przeszkadza...to mogę spróbować wyciągnąć kulę- Mark opierał się dłońmi o blat kuchenny

Poproszę- kiwnęłam znowu głową delikatnie

Staliśmy przed lustrem, a chłopak patrzył na krwawe plamy i dwie kule w zlewie. Zaciskał mocno szczęke.

Przepraszam- szepnęłam - nie zdążyłam sprzątnąć zanim przyszliście

Pokręcił głową delikatnie- n-nie przejmuj się tym, zajmijmy się po prostu tym biodrem

Podwinęłam bluzę, osunęłam spodnie z bioder ostrożnie i odwinęłam zabandażowane silne i wychudzone ciało. Jego zaskoczone oczy mierzyły uważnie moją chudą sylwetkę.

Jutro przyniosę więcej jedzenia z Keli- złapał za chusteczkę

Byłam trochę za niska dla niego więc, wspięłam się na pralkę i usiadłam na niej.

Nie trzeba, dziękuje że chcecie mi pomóc- mruknęłam 

Podszedł do mnie i przyłożył mokrą chusteczkę do mojego ciała, a mnie przeszły delikatne ciarki od zimna chusteczki.

(Druga część książki, ze względu na osiągnięcie maksymalnej ilości rozdziałów--> "Ptak za niewoli" Część 2)


Ptak za niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz