Krwawa suknia

8 2 2
                                    

Obudziłam się a słońce oślepiło moje oczy. Dosłownie poczułam jakby światło słoneczne popatrzyło moje oczy, zacisnęłam je mocno i podniosłam się siadając. Promienie słoneczne rozgrzewały moje ciało co mnie całkiem zaskoczyło. Patrzyłam przez dziury w których kiedyś były okna. Patrzyłam na miasto z góry, widziałam coś co mnie naprawdę zaskoczyło. Podniosłam się powoli i ostrożnie zrobiłam dwa kroki przed siebie. Oparłam się i ścianę i spojrzałam na krajobraz.

Zieleń w zimę?- mruknęłam cicho

Miałam wrażenie jakbym nie słyszała długo swojego głosu, i byłam trochę zaskoczona gdy go wydobyłam ze swojego gardła. Spojrzałam pod siebie widząc ulice i budynki, a na ulicy ludzi. Zobaczyłam plakaty z polskimi napisami i flagi polski. Westchnęłam cicho, ale nie rozumiałam jednego. Polska nie była aż tak daleko od Ukrainy żeby tu nie było zimy. To były dwa sąsiednie kraje, to jak? Jak to jest że jest ciepło? Pokręciłam szybko głową, spojrzałam za siebie na pomieszczenie i znalazłam schody po których zeszłam niżej na pozostałe piętra. Moje nogi same się pode mną uginały, nie miałam siły nawet trzymać otwartych powiek. Zacisnęłam zęby gdy stanęłam na jednym z pięter i usłyszałam krzyki bawiących się dzieci a następnie ich śmiechy. Moja dłoń zadrżała delikatnie gdy usłyszałam jak ich rodzice nawołują swoje dzieci. Spojrzałam za siebie patrząc przez dziurę w ścianę która musiała być oknem kiedyś. Podeszłam powoli do okna i stanęłam w nim, nie wychylając się jednak i stojąc w cieniu. Zobaczyłam jak dwójka dzieci przechodzi przez ulicę ze swoimi rodzicami trzymając ich za dłonie i uśmiechając się szeroko. Poczułam jak moja dłoń znowu zadrżała, zacisnęłam ją delikatnie, odwróciłam wzrok i odwróciłam się tyłem do dziury w ścianie. Zeszłam powoli na piętro niżej a odgłosy moich kroków niosły się po budynku, nie zważałam już na to żeby zachowywać się cicho. Zeszłam powoli na bezsilnych nogach na  kolejne piętro, i gdy zbliżyłam się do kolejnych schodów, usłyszałam cichy szmer. Stanęłam na chwilę znacząco przy schodach, upewniłam się że będę w stanie się wydostać w razie czego bo nie miałam doprawdy siły dzisiaj już na mordowanie czy jakikolwiek atak fizyczny. Usłyszałam kolejny szmer i następnie parę cichych kroków, i głos dziewczyny który cicho wypowiedział jakieś imię które nie zrozumiałam. Kręciło mi się trochę w głowie i nie czułam się dobrze. Byłam spragniona, w gardle czułam pustynie i wyrastające już kaktusy. Nie byłam w stanie przełknąć śliny, a głód doskwierał mi. Gdyby nie to że dopiero co się obudziłam i byłam w środku jakiegoś miasta, szukałam bym zapewne jakiegoś jedzenia i nie obrzydziło by mnie zjedzenie nawet konia z kopytami. No może to złe porównanie bo wzdrygnęłam się delikatnie gdy pomyślałam o zjedzeniu konia. Gdy stałam na szczycie schodów usłyszałam zniecierpliwione westchnięcie.

Zatrzymała się?- wyszeptała prawie bezgłośnie dziewczyna

Nie wiem, może to jakaś zjawa- usłyszałam męski przyciszony głos- podobno ten budynek jest nawiedzony, ale nie wydaje mi się żeby za dnia coś się tu miało dziać

Mam nadzieje że nic nam nie będzie- wyszeptała cicho dziewczyna

Przewróciłam oczami- "nadzieja matką głupich, nie obiecuje"- przeszło mi przez myśl

Spojrzałam przed siebie na schody i zrobiłam kolejne kroki w dół, ucichli natychmiast a ja zastanawiałam się czy w ogóle dobrze robię, nie schowałam skrzydeł ani rogów, bo szykowałam się na to że zabije ich prędzej niż tylko minę. Moje kroki rozbrzmiewały po budynku, w pewnym momencie stanęłam na schodku z którego mogli dostrzec moja szpilkę, i byłam pewna że ją dostrzegli, jednak nie poruszyli się. Zeszłam niżej robiąc kolejny krok i w tedy dostrzegli krew na mojej drugiej nodze i szpilce. Usłyszałam jak cofnęli się. Zeszłam niżej ukazując swoją czarną zakrwawioną suknię, która odsłaniała pobliźnione i zakrwawione ciało, które odkrywało w dużej ilości moje znamienia. Moje czarne kajdany na kostkach i nadgarstkach, które wyglądały jak zwykłe obręcze wokół mojego ciała, zalśniły nie naturalnie. Usłyszałam jak dziewczynie przyśpieszył oddech gdy zobaczyła moje skrzydła, i jak nagle cofnęli się, potykając się o coś za sobą i przewrócili, na co dziewczyna cicho syknęła z bólu. Stanęłam na schodach i zmierzyłam ich wzrokiem uważnie, patrzyli oboje na mnie wystraszeni. Zaschnięta krew na moim ciele wydawała się wystraszyć ich najbardziej, w tym też skrzydła i białe zakrwawione rogi. Mężczyzna trzymał w dłoni ciężki metal myśląc że ochroni tym siebie i dziewczynę za nim. Jednak gdy tak na mnie patrzył, jego moralne opadły. Stałam nie ruchomo i odwróciłam się do nich przodem z wysoko uniesioną głową. W ich oczach błysnęło nagle rozpoznanie. Minuty przeciągały się, wyczułam kolejne ciało za ścianą, co mnie zaskoczyło. Wydawało się że byli tu tylko oni i ja, a ja czułam jeszcze kogoś za ścianą za nimi, tuż za rogiem drzwi.

Ptak za niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz