Następnego dnia mimo że zawsze spałam dość długo tym razem obudziłam się wcześnie. Gdy tylko dotknęłam ziemi nogami pojawił się obok mnie Lucyfer. Uśmiechnięty stał na przeciw mnie.
Hej Miko jak się spało?- rozciągał ręce jakby dopiero też wstał.
A...dobrze- nagle do mojej głowy przyszło pytanie- Lucyferze?
Tak?
Czemu jestem taka niska?
Bo...ptaki nie są wielkie, głównie są małe musisz o sobie myśleć jak o ptaku
To dlatego też tak wcześnie wstałam?- ziewnęłam cicho.
Tak, gdy ci się moc przebudziła to będziesz doznawać takich rzeczy- nagle coś mu się przypomniało - a właśnie, dostałem wiadomość że te krzyże symbolizują też to że będziesz najsilniejszą w historii mocy, przez blizny, przeżycia i też po to że, jeśli przekażesz moc dalej w rodzie to żebyście mieli się jak chronić i przekazywać moc aż do twojego najwyższego poziomu.
Westchnęłam cicho, i spojrzałam na nadgarstki- mam się śmiać czy płakać?
Nie wiem, to co los przyniesie.
Usiadłam na łóżko i schowałam twarz w dłonie- czyli jeszcze dużo mnie czeka nie?
Niestety, ale jednak takie brzemię daru
Po chwili ciszy, podniosłam głowę do góry i z sztucznym uśmiechem- przeżyję...
Demon potem już nic nie powiedział, patrzył tylko jakby ten uśmiech go nie przekonał. Wstałam z łóżka i przebrałam się w domowe rzeczy. Wyszłam z pokoju i poszła do kuchni zjeść śniadanie. Potem codzienna poranna higiena i wyszłam z zorą do lasu. Gdy tylko znikłyśmy w głębokim jeszcze nieco ciemnym lesie spokojnie wypuściłam skrzydła i rogi. Zora zaskoczona spojrzała na mnie. Odskoczyła ode mnie i przybrała pozycję do zabawy, machała ogonem lewo i w prawo. Uśmiechnęłam się delikatnie i uderzyłam dłońmi o nogi. Zora skoczyła w powietrze i zaczęła miotać głową gdy tylko znowu dotknęła ziemi łapkami. Obiegła wokół mnie i położyła się na ziemi machając ogonem. Pisnęła i szczeknęła, zasiałam się cicho podeszła do mnie w podskokach i obwąchała mnie. Gdy była pewna że to ja a nie ktoś inny zaczęła mnie lizać i prosić o głaskani. Wygłaskałam ją i wymordowałam dokładnie, przez co była później pełna energii. Rozłożyłam skrzydła i podniosłam ręce do góry też je rozciągając. Nabrałam dużo powietrza do płuc i zaczęłam biec, wydawało mi się że biegnę szybciej niż zwykle i rzeczywiście tak było. W pewnym monecie zaczęłam skakać w biegu, zora biegła za mną i poszczekiwała raz po raz. Uśmiechnęłam się szeroko, skoczyłam jak najwyżej tylko mogłam, rozłożyłam skrzydła i powoli przemieszczałam się do przodu w powietrzu opadając na ziemie delikatnie. Za drugim razem potknęłam się o leżący w ziemi gałąź i upadłam na ziemie, zasiałam się cicho wygrzebując się z runa lasu. Usiadłam i spojrzałam na zore, radośnie machała ogonkiem i patrzyła na mnie, przytuliłam ją mocno. Po chwili spróbowałam jeszcze raz i udało mi się wzlecieć nieco wyżej. Potem obserwowałam przeróżne ptaki z drzew i z między krzewów. Przyglądałam się ich ruchom. I potem powtarzałam je ćwicząc żeby wznieść się w powietrze. Gdy było już naprawdę późno wróciłam do domu, schowałam skrzydła na skraju lasu i weszłam do budynku spokojnie. Na wejściu zobaczyłam jak Saki i Edward wychodzą z domu.
O Yuki- powiedział mężczyzna - wychodzę z mamą do restauracji zostawiamy was samych
Dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie
Wyszli a ja wzięłam zore na ręce, i chciałam ją zanieść do łazienki do wanny żeby nie brudziła domu. Nagle jednak wychylił się zza rogu swojego pokoju.
CZYTASZ
Ptak za niewoli
De TodoPrzepraszam za ortografię, ale mam dysortografię. Wybaczcie, staram się nie popełniać błędów Może pierwsze rozdziały nie są najlepsze, ale im dalej w las tym więcej się dzieje i tym bardziej lepsza ortografia (Opowieść nie jest jeszcze ukończona) Dz...