Kwieciste dno

2 1 0
                                    

Od rana nie rozmawiałam z Alaidą, przestała mi aż tak dokuczać. Wymienialiśmy się jedynie wzrokiem. Jednak na korytarzu gdy Eve zaproponowała jej tego wieczoru przywoływanie duchów. Dziewczyna zaśmiała się i zauwarzyła że jeszcze przywołają moją rodzinę. Westchnęłam cicho, czyli chyba...dalej jesteśmy na tym samym. A miałam nadzieje że dała mi wreszcie spokój. Mruknęłam cicho, gdy usłyszałam że pewnie bym sie bała przywoływania duchów i bym uciekła przed rozpoczęciem. Zaśmiałam sie cicho pod nosem. Lekcje dłużyły się, Kai przyszedł na jednej przerwie i pytał jak się czuje. Czułam się normalnie, nie bolała mnie już głowa ani nie zbierało mi się na wymioty. Przypomniał mi o dzisiejszym treningu i powiedział że zabierze mnie do siebie do piekła. Mruknęłam cicho siedząc pod drzewem i patrząc jak zora biega po ogrodzie szkolnym, znowu myślałam za dużo. Ciągle w głowie miałam tysiące myśli a ja nie potrafiłam się od nich oderwać, głęboko myślałam na różne tematy i rozwiązywałam niektóre. W pewnej chwili westchnęłam głęboko i schowałam głowe w kolanach.

Miko kurwa...przestań wreszcie tyle myśleć- mruknęłam cicho do siebie- cały dzień z głową w chmurach...

Westchnęłam cicho na swoje słowa w odpowiedzi. Podniosłam głowe powoli i oparłam brode o kolana. Patrzyłam na zorę i śledziłam jej ruchy jak biega za motylem między kwiatami. Moje oczy skupiły się tylko na niej a umysł jakby całkowicie sie wyłączył. Westchnęłam cicho z ulgą, śledziłam psa wzrokiem. Uśmiechnęłam sie delikatnie gdy przewruciła się i szczekała wesoło wstając i podskakując. Po jakichś dwóch godzinach wruciliśmy do szkoły, robił się powoli wieczór i zbliżała się kolacja. Miałam dzisiaj iść z Riko na gimnastykę, jednak okazało się że dzisiaj odwołali zajęcia bo jakaś dziewczyna zepsuła sprzęt i prawie wylądowała w szpitalu, ale na szczęście nic jej nie jest, ma tylko pare siniaków i wybity palec. Nie szczęśliwy przypadek. Poszłyśmy od razu na stołówkę. Dostałam zupę ogórkową gdy Kai i Ivan akurat weszli a z tłumu wyszła Riko zaraz za nimi. Uśmiechneli się do mnie i usiedli przy stole przy którym siedziała. Po jakiejś chwili stanęła przy naszym stole Alaida z Eve. Nie wrużyło to niczego dobrego. Nie zwruciłam na nią uwagi, zignorowałam ją i jadłam dalej.

Dzisiaj po 22:00 - powiedziała pewnie- przywoływanie duchów, chce żebyście byli

Ivan mruknął cicho- kto będzie?

Ja, Eve, Kanarii może Riko jak sie zgodzi i teraz pytanie czy wy?

Mnie i tak to nie ominie- westchnęła cicho

Ivan spojrzał na nią- będziesz?

Mogę spać dzisiaj u ciebie?- spytała

Uśmiechnął sie delikatnie i pokiwał głową.

O to ja sie wynosze bo nie zasne- zaśmiał sie cicho Kai

Ivam spojrzał na niego i szturchnął go ramieniem w ramie- nie powiem co ja wiem- mrugnął do niego i zaśmiał sie cicho

To ja sie wynosze do Miko, róbcie co chcecie- wesychnęłam cicho i uśmiechnęłam sie delikatnie pod nosem

Ciebie to też tyczy, idziesz?- mówiła patrząc na mnie

Mnie też?- uśmiechnęłam sie nie wierząc- z jakiej to racji? Chcesz mnie tam?

Tak, chce widzieć jak uciekasz ze strachu- uśmiechnęła sie pewnie- jeśli nie przyjdziesz będziesz wystraszoną pizdą

Zaśmiałam sie cicho, oparłam się o krzesło odsuwając dłonie od zupy. Popatrzyłam na nią groźnie.

Szantarz?

Nie, zasada, jeśli nie chcesz mieć nowego przezwiska i cechy to pojaw sie

Kai spojrzał na mnie i na moją pewną siebie twarz. Dziewczyna odeszła od stolika pewnie.

Ptak za niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz