Szkielet i róże z kolcami

2 1 0
                                    

Spojrzałam przez małe okienko w drzwiach. Dwaj mężczyżni, ubrani na czarno, jeden miał na sobie czarne okulary. Ten w okularach, był chudy i dobrze zbudowany jednak ten drugi był znacznie grubszy, ale miał silne i umięśnione ramiona. Jakby specjalnie wysłali ich właśnie po mnie. Schowałam skrzydła i rogi. Ivan spojrzał za ramie na mnie, chwyciłam bluzę Lucyfera. Spojrzał na mnie, nie wiedząc o co chodzi. Jednak chwile po tym jak pokazałam na siebie palcem, uśmiechnął się. Zdjął ją szybko, i podał mi, założyłam ją i założyłam kaptór, po czym chwyciłam czarne okulary na półce. Wzięłam głęboki wdech, nagle dzwonek ponownie zadzwonił. Zacisnęłam wargi, i odwróciłam się spowrotem do drzwi. Zakryłam wielkim kosmykiem włosów, swoją blizne na policzku, a opadającymi włosami, na moje ramiona, trochę szyje, żeby schować wzory które mam na plecach i szyi z obu stron. Odchrząknęłam i otworzyłam je troche. Były zamknięte na mały łańcuszek łączący drzwi ze ścianą. Blokował je w odpowiedniej odległości. Zajrzałam troche przez drzwi.

Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- miałam całkiem inny głos, głos mojego brata. W końcu mieliśmy podobne głosy, wystarczyło troche poprawki i całkiem inny głos.

Dzień dobry, jest tu może Yuki Hojiroshu?- spojrzał na mnie facet w okularach i zbliżył się trochę.

Przepraszam, ale nie znam takiej osoby- zora cierpliwie i powoli podeszła do drzwi i stanęła za mną, pyskiem do wyjścia, prawie z kłami na wargach.

Na pewno?- mruknął facet, nie wierząc mi- to skąd te okulary?

Jestem nie widom

Niewidomy? Jesteś chłopakiem?

Tak- uśmiechnęłam się delikatnie, jakby przyjaźnie- czy moge wam jakoś inaczej pomóc?

Możesz, stając przed drzwiami

Przepraszam, ale nie moge tego zrobić. Jestem nie widomy - zacisnęłam palce na klamce- mama by się martwiła gdyby coś mi się stało. Nie jest to bezpieczne.

Mhm, rozumiem- przyciszył troche głos- czyli potwierdzasz że nie jesteś Yuki Hojiroshu, ani nie ukrywa się w twoim domu?- spojrzał na ekrat telefonu

Tak, potwierdzam że nią nie jestem ani nie ma jej u nas w domu

Dobrze...-mruknął cicho i schował telefon do kieszeni.

Spojrzał na mnie i odsunął się nagle. Do drzwi dopadł drugi męszczyzna, z wielkimi szczypcami do metalu. Prubowałam zatrzasnąć drzwi, jendak jego siła, nie przewyższe nią męszczyzny. Lucyfer chwycił drewniane drzwi i zamknął je. Przytrzymywał je i szybko zamknął. Zdjęłam okulary, i spojrzałam na Ivana, pokazałam palcem na ogród. Szybko wziął kobiete za dłonie i spokojnie wyprowadził ją. Mama nie rozumiała co sie dzieje. Nagle usłyszałam jak okno w kuchni zostaje rozbite. Szybko zajrzałam zza rogu, zobaczyłam męszczyzn wchodzących do pomieszczenia przez zbite okno. Zacisnęłam zęby, było za puźno na nwgocjacje i kłamanie.

Facet w okularach, uśmiechnął się chytrze- czyli jednak nie jesteś ślepym chłopcem, Miko Kyakuyushi

Poddaj się a nikt nie ucierpi- wspinał się drugi męszczyzna po okni

Tak, zwyjątkiem ciebie- powiedział znowu facet w okularach, otrzepując swój czarny garnitur z kurzu i szkła. Po czym stął na podłodze.

Moje ciało jakby samo się ruszało, ukazałam swoje skrzydłani rogi, bo stwierdziłam że nie mam nic do stracenia. Podbiegłam do nich, w mgnieniu oka juuż trzymałam pióro przy szyi dobrze zbudowanego faceta, a okularach. Mimo że byłam niska, dokładnie wiedziałam jak ich unieszkodliwić. Rzucił się na mnie z rękami i ujrzałam pistolet w jego dłoni. Drugi facet już prawie wszedł przez okno. Bujał się na parapecie na zewnątrz. Zora natychmiast wskoczyła na blat kuchni i rzuciła się na faceta w oknie, spychając go spowrotem na trawnik i walcząc z nim. Słyszałam tylko krzyki z zewnątrz, warczenie owczarka i bolesne jęknięcia. Okularnik przesunął palec na spust i namierzył we mnie.

Ptak za niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz