Nagle trafiłam do mojego lasu, westchnęłam cicho gdy zobaczyłam mój stary dom od góry. Wylądowałam w środku lasu i rozejrzałam się po bardzo dobrze mi znanej okolicy, nagle za mną pojawił się jeleń. Obróciłam się i spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.
Jak tam u ciebie? Odrodziłaś moc swojego rodu na nowo?- odezwał się, jeleń nie zmienił się w ogóle.
Westchnęłam cicho i podeszłam trochę do niego- a...nie najlepiej...dar mi nie odrodził sie narutalnie...
Co sie stało Miko?
Przez te dwa lata wywiezi-
Nagle mi jeleń przerwał- wywieźli cie z lasu policjanci bo cie złapali, w takim razie jak uciekłaś?
Popatrzyłam na niego nieco zdziwiona.
Prychnął cicho- jestem strażnikiem zwanym Majorem, widzę wszystko co sie dzieje w tym i wyłącznie w tym lesie.
Uśmiechnełam sie delikatnie rozumiejąc go i wierząc mu. Usiadłam na jednej z nisko usadzonych gałęzi drzewa i opowiedziałam mu co sie działo przez te 2 lata. Potem Major przemyślał wszystko dokładnie, spojrzał na mnie uważnie.
Chcesz sie czegoś dowiedzieć na temat mocy twojego rodu? Jestes bardzo wytrwałą posiadaczką i zasługujesz na poznanie wiedzy.
Tak, chętnie sie dowiem - poprawiłam włosy i wsłuchałam sie w niski piękny i tajemniczy głos jelenia.
A więc, historia daru sięga dawnych lat. W twoim rodzie żyli ludzie o podobnych zainteresowaniach. I przekładały sie one co jakiś czas z pokolenia na pokolenie. Jeden z twoich przodków interesował się budownictwem technicznym i ptakami. Tak szalał za tymi dwoma zainteresowaniami że pewnego dnia wymyślił skrzydła które stworzył. Chciał aby ludzie unosili się o własnych siłach jak ptaki. Zafascynowany tym umarł gdy tylko wypróbował swój prototyp. Nie był udoskonalony, a chłopak nie miał ochotników na wypróbowanie skrzydeł. Wierzył że dokończy swoje dzieło przed śmiercią, jednak los chciał pociągnąć za sznurki wcześniej, za wcześnie. Jednak on miał dziewczynę, była razem z tym chłopakiem przez te same zainteresowania. Bardzo lubiła plastyczne rzeczy, ale też kochała ptaki. Namalowała i naszkicowała dużą ilość pięknych ptaków różnego rodzaju, albo wymyślone, naturalne ale połączone i tworzące ciekawy obraz. Po śmierci kochanka zapadła w wielki smutek i popełniła samobójstwo. Ich historia była nieco znana w rodzie więc po kolejnych latach gdy pojawiła sie dziewczyna z zainteresowaniem do ptaków, ludzie twierdzili że to zainteresowanie zabija. Dowiedziała się oczywiście o historii zmarłej pary. Jednak tak bardzo sie tym interesowała że tylko marzyła o tym aby być jak ptak. Potem po kilku kolejnych latach, dziewczyna zainteresowała sie także duchami, przywołała pewnej nocy dusze zmarłej pary. Tak przynajmniej myślała, tak naprawdę był to demon, powiedziała mu o czym marzy i czego pragnie. Mając nadzieje że para ją słucha i pomoże jej dążyć do celu, demon w pewnym monecie zgodził sie na jedną rzecz pod jednym warunkiem. "Mogę podarować ci skrzydła! Jakiego tylko ptaka chcesz, jednakże! Utrzymywanie tej mocy będzie kosztować twoją duszę! Moc ta będzie sie odradzać tylko dla tych którzy są zainteresowani ptactwem! Jednak nie u wszystkich! Ich dusze nie będą naruszone, lecz ty będziesz musiała być w ich duszy jako skrzydła! Każdy kto będzie mieć jaki kolwiek znak zodiaku, będzie mieć cechy tego znaku, lew będzie osić swój ogon! Ryba będzie świetnie pływać w wodzie! Koziorożec dostanie rogi i gwiazdy! " Dziewczyna musiała umrzeć żeby zdobyć swoje marzenie, i żeby podarować je innym z tego rodu, pod względem zainteresowania ptactwem. Dostają je tylko ci którzy są już długo po poprzednim chowańcu, i ci którzy zasługują na ten dar. Od tamtej pory, dziewczyna poświęciła swoją dusze i jako pierwsza nosiła skrzydła, gdy umarła po długich latach odradzały sie dzieci które w czasie dorastania dostawały skrzydła, później lub wcześniej. Z czasem odkrywano umiejętności znaków zodiaku w połączeniu ze skrzydłami. I każdy kto miał skrzydła miał demona który mu towarzyszył. Tak jak tobie Lucyfer.
To w takim razie skoro mam znak zodiaku barana, to dostałam rogi barana?
Tak, do tego doszedł trochę wygląd barana, masz ciemniejsze usta i knociki oczu są bardziej potasie ale przyciemnione jak baranowi. Każdy posiadacz skrzydeł ma gatunek skrzydeł taki jaki rodzaj ptaka do niego pasuje. W twoim przypadku, to jastrząb.
Po chwili milczenia podniosłam główek - dziękuje ci bardzo za te informacje.
Nie ma za co, a teraz ić do swojego domu
N-nie mam gdzie wrócić...
Ić-do-domu-powiedział jakby radosnym i poważnym tonem.
Westchnęłam cicho, wstałam i poleciałam na kraniec lasu. Schowałam skrzydła i ruszyłam przed siebie, nagle obok mnie Lucyfer sie pojawił.
Spojrzał na mnie i na budynek do którego szłam- o nie...no nie gadaj że znowu- westchnął
Oczywiście żę tak, powinieneś wiedzieć że Major mi mówił nie?
No wiem że kazał ci tu iść, słyszę wszystko co ty nawet jak jestem poza wymiarem-powiedział jakby trochę był tym znudzony.
Weszłam odważnie na podwórko i weszłam do środka, spojrzałam na moją pułapkę z przed dwóch lat, chodząc chwile po domu i przyglądając sie wszystkim rzeczą. Ogarnął mnie mały nie pokój, gdy wyszłam przed taras i spojrzałam na grobu zakręciła mi sie znowu łza w oku. Nagle usłyszałam jakby warknięcie, obejrzałam sie za siebie i zobaczyła jak zora skacze mi w ramiona, przewróciłam się na ziemię i przytuliłam mocno psa. Śmiałam sie cicho i bawiłam się z nią a ona radosna i utęskniona skakała wokół mnie. Podniosłam głowę dostrzegając tajemniczą postać. Był to chłopak, miał męsko obcięte włosy i opadała mu grzywka na głowę, były czarne. Był znacznie wyższy ode mnie, i widocznie starszy. Podszedł do nas jakby nigdy nic, nagle ujrzałam jego piękne cudowne niebieskie oczy, poczułam jak łza spływa mi po policzku. Piękne zapierające dech w piersiach niebieskie oczy. Nigdy ich nie zapomnę. Rzuciłam się w ramiona Ivana i przytuliłam go mocno. Z szerokim uśmiechem zaśmiał sie cicho i też przytulił mnie mocno.
Czyli jednak masz uczucia?- Spojrzał na mnie przypominając mi o tym jak wyrzekłam się ich w lesie.- żebyś wiedziała jaki to był dla mnie szok i ból.
P-przepraszam...Przepraszam...!-rozpłakałam sie, zora skakała i wąchała mnie do okoła, czuła że sie trochę zmieniłam.
Ujął w dłonie moją twarz i wytarł mi łzy - nie płacz, nie gdy taka ładna sie stałaś- zaśmiał sie cicho i pogłaskał mnie po głowie.
Co tu robisz o tej porze?- zapytałam go zaciekawiona.
A...chodzę tu z nią na spacery odkąd cie nie ma, i opiekuje sie trochę nagrobkami.
Przecież to daleko od domu- zaskoczona i wdzięczna powiedziałam.
Wiesz dla "brata" albo raczej teraz wespół lokatorki, wszystko można zrobić, dlatego też chodzę z zorą na spacery gdy przychodzę do nagrobków.
Dalej chcecie mnie do domu...?
Oczywiście że tak- wiesz jak bardzo mama płakała za tobą i jak smutno było dziewczyną bez "Kuro" w szkole? Oczywiście nie wiedziały że jesteś dziewczyną.
Zora piszczała słodko koło mnie i wesoło skakała, pogłaskałam ją i przytuliłam mocno. Po chwili Ivan chwycił mnie za ręke delikatnie i poprowadził w strone bramy.
Choćmy już, musimy już jeśli chcemy zdążyć na pociąg
Wiesz że to jest kawałek z tąd?- powiedziałam niepewnie
I co z tego?- spojrzał na mnie i prowadził mnie drogą.

CZYTASZ
Ptak za niewoli
RandomPrzepraszam za ortografię, ale mam dysortografię. Wybaczcie, staram się nie popełniać błędów Może pierwsze rozdziały nie są najlepsze, ale im dalej w las tym więcej się dzieje i tym bardziej lepsza ortografia (Opowieść nie jest jeszcze ukończona) Dz...