Melodyjny krzyk

4 1 0
                                    

Lucyfer uśmiechnął się do mnie gdy nasze spojrzenia się spotkały. Chwycił mnie za dłoń i wzniusł się na skrzydłach. Odruchowo zrobiłam to co on. Zacisnęłam palce na jego dłoni i podniosłam się w powietrze. Zaczął mnid prowadzić w powietrzu. Gdy byliśmy dość wysoko nad czerwoną ziemią i czarną odchłanią. Dopiero teraz dostrzegłam że miasto jest małe i na dużej wyspie. Nad nim, wyżej są większe i mniejsze wyspy, na których znajdowały się też miasta, sklepy i różne inne rzeczy. Rozglądałam się ciągle i teraz zauważyłam jakiekolwiek inne demony, stały na balkonach, w oknach, przed budynkami, na chodnikach przed sklepami na małych czerwonych pustych polanach i innych takich rzeczach. Wszystkie, a przynajmniej większość, była wpatrzona we mnie, byli zaskoczeni że ich Król mnie prowadzi. Szeptali między sobą i krzywili miny. Lucyfer odciągnął mój wzrok od nich, zwykłym ale niezadowolonym mruknięciem. Zaczęłam się zastanawiać o co chodzi. Może to przeze mnie że wogóle tu jestem? Może przeze mnie stracić stanowisko, i przestać być królem? Albo demony będą się przecieko niego nastawiać i wojować? Bo sie tu pojawiłam? Zaczęłam zwalać na siebie wszystko i denerwować się troche, i czuć się coraz bardziej niechciana tutaj.

Wylądowaliśmy na wysoko wiszącwj wyspie. Zobaczyłam przed sobą przepiękny zbudowany z kamienia, ozdabiany złotymi elementami, i w barwach czerni i szarych kamieni, pałac. Wielkie kamienne schody prowadziły wysoko do drzwi. Wokół pałacu ogrody kwiatów. Jednak były to kwiaty czerwonej pajęczej lilii. Zaczął mnie prowadzić po schodach do góry, ciągle ptrzymając mnie przy sobie. Nagle wielkie nienaturalne, z ciemnego drewna zbudowane, i ozłacane złotem drzwi, otworzyły się przed nami gdy tylko staneliśmy pod nimi. Przy drzwiach stały dwa demony które je otwierały. Były uzbrojone w szable w pasie i zbroje. Jedynie hełmy trzymali na biodrach, dociskając zwisającą wzdłuż dłonią. Wyprostowani, nagle uchylili nisko głowy. Zauważyłam znowu że Lucyfer był znacznie wyższy, czyżby to było normalne? Każdy w tym królewskim rodzie był wyższy od poddanych? Demony, mimo podobnego wyglądu do człowieka, a bardziej do rzołnierzy. Rozpoznawałam je po skrzydłach, rogach i ostrych kłach w uzębieniu, ale też paznokciach które, gdy wydłużali, wyglądały troche jak szpony. Spojrzeli na mnie krzywo spod brwi. Byli wyrzsi ode mnie, dokładnie widziałam jak patrzą na mnie z pogardą i obrzydzeniem. Oboje mieli wydłużone paznokcie, jakby chcieli rozszarpać moje ciało. Jedynie, jak zauważyłam, Lucyfer ciągle miał przy mnie normalne paznokcie. Chyba poprostu nie chciał mnie w jaki kolwiek sposób zranić. Nawet nie spojrzał na rzołnieży.

Ale widocznie odczół ich nienawiść do mnie. Gdy tylko ich mineliśmy, wyprostowali się ponownie, zamkneli widocznie cięszkie drewniane drzwi i założyli na swoje głowy hełmy, kładąc dłonie na szablach. Byłam dalej prowadzona przez Króla za ręke, przez korytarz po czerwonym dywanie mijając portrety, inne dłuższe korytarze w których były drewniane, normalne drzwi, do różnych pomieszczeń, tyle że były nieco wyższe, chyba po to aby było przez nie łatwiej przechodzić. Szczególnie dla takich wieżowców jak ten tutaj. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem gdy pomyślałam o Lucyferze jak o wieżowcu.

Spojrzał na mnie kontem oka- co cię tak rozbawiło?

Nic takiego- szybko się otrząsnęłam i spoważniałam

Zaraz będziemy w sali tronowej. Przedstawie cię mojej rodzinie i zjesz z nami obiad. Będziemy musieli poczekać na walkirie, więc spróbujemy troche zabić ten czas.

Z-zjeść obiad?...z demonami? Nie zabiją mnie za to?

Nie - uśmiechnął się delikatnie- przynajmniej nie powinni

Wcale nie uspokoiła mnie jego odpowiedź "Przynejmniej nie powinni"? Serio? Jak już mam umierać to proszę, w norlalnych warunkach dla człowieka, a nie odrazu w piekle. Jeszcze jedząc obiad z demonami.

Ptak za niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz