Perski ptak

4 2 0
                                    

Jak to "wróciliście"?...- odezwał się głos którego długi czas nie słyszałam.

Ivan wszedł pierwszy do salonu - patrz kto się znalazł- uśmiechnął się lekko.

Wyszłam zza rogu i zora nagle mnie minęła biegnąc przed siebie. Spojrzałam na nią a potem na Panią z kilkoma siwymi włosami na głowie. Popatrzyłam na nią z szerokimi oczyma. Kobieta spojrzała na mnie i z początku nie rozpoznała mnie. 

Ivan...masz dziewczynę?- spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem.

C-co! Nie nie poznajesz kuro?- wskazał na mnie rękoma trochę oburzony pytaniem matki.

Kuro? Jak to...-wstała z krzesła i podeszła do mnie, chwyciła mnie za dłonie i z szerokim uśmiechem oraz łzami w oczach- tak się cieszę że wróciłaś Miko- rzuciła mi się w ramiona.

Zaskoczona trochę, wypuściłam z płuc powietrze delikatnie i przytuliłam mocno przybraną matkę. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Ivana który spokojnie stał wpatrując się w nas. Jego ciepły i przyjemny wzrok otulał nas, widząc mój uśmiech zatrzymał wzrok na moich oczach, jego policzki przybrały delikatny przyjazny rumieniec i uśmiech wpłynął mu na usta. Po czym, nagle mama skierowała moją twarz na jej i pocałowała mnie w czoło. 

Zostajesz z nami?-zapytała z nadzieją.

Spojrzałam na nią, i potem na Ivana. Dał mi wybór odwrócił się i skierował się do swojego pokoju. Widząc jego odchodzące plecy zdałam sobie że jeśli powiem "nie" zniknie na zawsze z mojego życia. Nie chciałam go stracić, bo czułam się przy nim bezpiecznie i jak przy bracie. Mam też małe wrażenie że choć na chwile przy nim zapominam kim jestem i o mojej przeszłości. Za dużo spędziłam czasu u jego boku, uśmiechnęłam się delikatnie. Jednak mina mi szybko znikła gdy przypomniałam sobie słowa jakie mu powiedziała, Niko i Jeffreyowi z resztą też. "Nie potrzebuję was" i ten mój bezuczuciowy zimny wzrok. Przypomniałam sobie również smutną i rozpaczną minę Ivana. Jaki ból musiał czuć? 

Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się sztucznie, żeby nie martwić kobiety. - zostaje

To super! -przytuliła mnie znowu- musisz wybrać szkoła do której pójdziesz wiesz o tym?

Przytaknęłam głową. Wiedziałam że zanim wybiorę szkołę będę musiała zdać maturę, więc musze wrócić na kilka dni w ramach powtórki do szkoły i zdać maturę. Potem powiedziałam kobiecie wszystko na temat ukrycia mojej tożsamości. Nie mogliśmy z tą sprawą pójść do fryzjera na pofarbowanie włosów bo by mnie rozpoznał. Więc matka znalazła w szafce w łazience farby do włosów które się spłukują ale wytrzymują dość długo. Po znalezieniu farb mama odstawiła je na półkę żebym miała do nich dostęp. Spojrzałam na lilię którą podarował mi Ivan, poszłam do kuchni i postawiłam ją do wody, zaniosłam ją do swojego pokoju. Oparłam się o biurko i stałam nad kwiatem wpatrując się w niego. Po chwili za stanowień i przyglądania się białym pięknym płatkom kwiatu, Zora wparowała za mną do pokoju i wskoczyła na łóżko. Pojawił się obok mnie Lucyfer, i usiadł na łóżko. Spojrzałam na niego i westchnęłam z małym uśmiechem. Uśmiechnął się i położył się obok zory, zajrzałam do szafy były tam małe rzeczy które nosiłam 2 lata temu. Wzięłam jedną koszule, wyglądała całkiem jak top. Zaśmiałam się cicho i moją uwagę przykuły blizny w kształcie krzyża na nadgarstkach. Odłożyłam koszulkę do szafki i podeszłam do demona, usiadłam obok niego.

Czu zrobiłeś mi blizny w kształcie krzyża?- zapytałam cicho.

Spojrzał na mnie uważnie i usiadł z po turecku, przysunął mnie do siebie co mnie trochę zaskoczyło. Posadził mnie na swoich kolanach i chwycił moje ręce przyglądając sie im trochę. Drugą ręką chwycił mnie za ramie żebym się nie zsunęła z jego kolan, drugim ramieniem opierałam się o jego tors. 

Ptak za niewoliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz