Zeszyt

2.7K 97 2
                                    

Szymon siedział za biurkiem. Uzupełniał braki w Dzienniku. Zdziwił się, gdy dostrzegł, że do klasy wchodzi Marcel. Zbliżała się piętnasta.
- Ty jeszcze w szkole? - spytał nauczyciel. - Co tam? - dodał uśmiechając się życzliwie. - Widzę, że poprawiłeś jedynkę z angielskiego. Super! Kiedy z matmy poprawisz?
- Jak mi się zachce - odparł chłopiec wyciągając z plecaka dwa jabłka. - Proszę. Jedno jest dla pana - odparł podając nauczycielowi czerwony, lśniący owoc.
- Nie jest zatrute?
- Nie. Na to jeszcze przyjdzie czas - zażartował. - Autobus mi uciekł - wyznał po chwili.
- Odwiozę cię. Ale mam jeszcze trochę pracy. Zajmie mi to pół godzinki. Wyciągnij, proszę zbiór zadań z matmy i zrób pracę domową.
- Jak sama nazwa wskazuje to ma być praca "domowa" więc zrobię ją w domu.
- Jak chcesz. Jutro sprawdzę twój zeszyt.
- Na ocenę?
- No pewnie.
- Mogę teraz pokazać.
Nauczyciel podniósł wzrok. Z niedowierzaniem patrzył, jak Marcel dobrowolnie pochyla się nad plecakiem i wyciąga z niego swój własnoręcznie podpisany zeszyt od matematyki. Podał go nauczycielowi.
- Jak ten zeszyt wygląda? Marcel, pogięte rogi... - nauczyciel kiwnął głową na znak niezadowolenia.
- Nie należy oceniać książki po okładce - rzekł chłopiec.
- Oj, Marcel, Marcel! - westchnął Szymon. - Daj ołówek. Nie będę ci na czerwono bazgrał w zeszycie. Tutaj masz brak zadania. Tutaj też. Tu brak odpowiedzi. Znów brak zadania. A to co? Graffiti w zeszycie od matematyki?! Lekka przesada. Wyrywamy tę kartkę.
- Nie! - zawołał Marcel. - To jeden z moich najlepszych rysunków.
- Jutro tej kartki ma tu nie być. Jasne?
- Jasne.
- Kolejny brak zadania. Wiesz, ile jedynek powinienem ci wpisać? Za każdy brak zadania powinieneś dostać jedną pałę!
- Poza tym jest okej?
Szymon się zaśmiał.
- Bierz ten swój zeszyt! Na jutro mają być uzupełnione wszystkie prace domowe. Okej?
- Zobaczę.
- Ja ci dam "zobaczę"! I naucz się dzisiejszej pracy domowej, bo będziesz jutro rozwiązywał to zadanie przy tablicy.
- Zrobiłbym, ale nie potrafię.
Szymon zamknął dziennik. Wyrwał kartkę z notesu leżącego na biurku.
- Wyciągnij zbiór zadań.
Chłopiec bez ociągania się podał matematykowi książkę. W miarę płynnie przeczytał treść zadania. Nie wiedział jednak, jak je rozwiązać. Szymon dokładnie i cierpliwie wytłumaczył chłopcu, jak wykonać obliczenia. Trwało to niespełna dziesięć minut. Zbliżała się piętnasta, gdy oboje spakowali swoje rzeczy i wyszli z klasy. Szymon odwiózł Marcela do domu.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz