Laurka

1.2K 41 1
                                    

Gdy Marcel wszedł do klasy, Jasiński siedział już za biurkiem. Patrzył w ekran swojego laptopa.
Nikodem wyciągał z plecaka książki. Uśmiechnął się na widok kolegi z ławki.
Marcel zajął miejsce. Rozległ się dzwonek. Szymon wstał z krzesła. Napisał na tablicy temat lekcji. Ponownie usiadł za biurkiem.
- Sara i Adrian... Wasze zeszyty - rzekł pisząc coś w dzienniku.
Chłopiec i dziewczynka prędko podeszli do nauczyciela. Wzięli swoje zeszyty.
- Nic nie komentuje? Cisza totalna? - szepnął Marcel. Z uwagą spoglądał na Sarę. Zdziwił się, gdy spostrzegł, że dziewczynka ma zadowoloną minę.
- O co chodzi? - burknął pod nosem. - Sara, co dostałaś? - spytał.
- A co cię to obchodzi? - odparła.
- Głupia debilka - mruknął pod nosem.
Szymon podyktował uczniom do zeszytu treść zadania. Rozejrzał się po klasie.
- Niko, zapraszam! - wywołał chłopca do tablicy.
Wtem do klasy weszła Nikola. Było siedem minut po dzwonku. Dziewczynka przeprosiła za spóźnienie, po czym usiadła do ławki. Nauczyciel podał jej sprawdzony zeszyt.
- Nie popisałaś się - rzekł, po czym skierował wzrok na Nikodema. Chłopiec rysował na tablicy trójkąt równoboczny. Miał za zadanie obliczyć jego pole i obwód. Wszystko to wykonał bezbłędnie. Chwilę później siedział już z powrotem w ostatniej ławce obok Marcela.
- Proszę pana! Bo Nikola płacze! - odezwała się Julia.
Jasiński spojrzał na uczennicę.
- Chodzi o tą jedynkę? - spytał. - Nikola, nie zrobiłaś zadania domowego. Jaką ocenę miałem ci wystawić, co? - spytał uśmiechając się do zapłakanej blondynki.
- Ale... Ale ja zrobiłam to zadanie - wyksztusiła z siebie. - Tylko... Tylko ktoś wyrwał mi kartkę...
Wychowawca westchnął głęboko. Znał swoją uczennicę. Wiedział, że jest sumienna, że przykłada się do nauki. Z drugiej strony, nie wydawało mu się, by ktoś celowo miał wyrwać z jej zeszytu kartkę.
- Jesteś genialny - szepnął Nikodem zwracając się do Marcela. - Wstań i się tłumacz. Chyba nie pozwolisz, by twoja dziewczyna dostała przez ciebie pałę z matmy...
- Cicho. Może jej nie wpisze.
- Jakim trzeba być kretynem, żeby pomylić zeszyt Nikoli z zeszytem Sary? Marcel...
- Cicho...
Nikola wciąż płakała. Nigdy dotąd nie dostała jedynki. Nie potrafiła się uspokoić.
- Nikola, zrobisz na jutro to zadanie i poprawisz jedynkę. Nic wielkiego się nie stało - rzekł wychowawca próbując pocieszyć załamaną uczennicę.
- Ale ja naprawdę zrobiłam to zadanie w zeszycie... Proszę spojrzeć... Tu jest ślad po wyrwanej kartce...
Jasiński wziął do ręki zeszyt Nikoli. Przyjrzał mu się uważnie. Nie wiedząc czemu popatrzył na swoich uczniów. Wszyscy z uwagą wpatrywali się w Nikolę i w wychowawcę. Jedynie Marcel siedział z głową zwieszoną na dół. Szymon to dostrzegł. Zamyślił się przez chwilę.
- Nikola, niestety... Nic nie poradzę na twój brak zadania... Uspokój się.
- Ale to niesprawiedliwe - odparła.
Marcel pobladł. Nikodem któryś raz z rzędu tracił go łokciem w rękę.
- Niko, przestań - odezwał się Marcel. Wszyscy uczniowie momentalnie skierowali wzrok na chłopca. Również Nikola odwróciła się w stronę Marcela.
- No powiedz to... Przyznaj się - rzekł Nikodem. - Jak ty tego nie powiesz, to ja to zrobię... Bez przesady, żeby...
- Cicho już - syknął Marcel. Podniósł się z ławki. Zwiesił głowę.
- O co chodzi? - spytał wychowawca.
- Mi się zeszyty pomyliły - szepnął chłopiec.
- Co takiego? - rzekł Szymon.
- Bo to wszystko przez Sarę... Nie lubię jej. Chciałem, żeby dostała jedynkę więc wyrwałem tę kartkę z zeszytu... Ale mi się zeszyty pomyliły... Mam tu tę kartkę - dodał podchodząc do Jasińskiego. Podał mu do ręki wyrwaną z zeszytu Nikoli kartkę z pracą domową. - Przepraszam cię - dodał po chwili patrząc swojej dziewczynie w oczy.
- Marcel, jesteś niepoprawny - rzekł wychowawca. - Nie ma już w twoim dzienniczku miejsca na uwagi więc wpisuję ci uwagę do dziennika. Twoje postępowanie jest karygodne. Siadaj na miejsce.
Chłopiec wrócił do ławki. Bez słowa popatrzył na rozbawioną minę Nikodema.
- Co tak szczerzysz zęby? Masz ich za dużo. Wybić ci kilka? - rzekł szeptem.
Nikodem zakrył twarz książką od matematyki. Bał się, że za chwilę wybuchnie śmiechem. Jakimś cudem udało mu się nad sobą zapanować.
Zaraz po lekcji Marcel podbiegł do Nikoli. Podał jej laurkę z przeprosinami, którą zrobił na matematyce. Dziewczynka nie potrafiła się na niego gniewać. Z rumieńcem na policzku zajrzała do środka laurki. Widniał tam duży napis... "Kocham cię".

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz