22. Sprawdzian/Schody

2.1K 83 2
                                    

Daniela otworzyła drzwi od mieszkania.
- Mogę wejść? - rzekł stojący po drugiej stronie futryny Szymon. Podał jej bukiet białych róż.
- Szymon... To nie jest najlepszy pomysł - szepnęła wychodząc do mężczyzny na klatkę schodową. - Marcel jest w domu. Prosił mnie, żebym przestała się z tobą spotykać.
- To żart? Nie wierzę.
Oboje usiedli na schodach. Daniela przyjęła kwiaty z rąk Szymona. Pięknie pachniały.
- Luśka, powiem ci jak to wygląda od strony Marcela.
- Dobrze, tylko mów ciszej.
- Postaram się - rzekł Szymon. - On doskonale rozumie, że na zbyt wiele sobie pozwala. Nie mówiłem ci o wszystkich jego wybrykach. Ale w takiej sytuacji nie mam nic do stracenia. Marcel zrobił mi na samochodzie dwumetrową rysę. Już za to powinien odpowiedzieć, ale okej! Niech mu będzie. Kolejna sprawa, mam w klasie takiego chłopca, którego Marcel z całej siły nadepnął na nogę. Przy innej okazji trzasnął go w brzuch drewnianą, szkolną linijką. Luśka, Marcel tobą manipuluje. On wie, że ty zawsze będziesz po jego stronie. Myślę, że on specjalnie sprowokował tą sytuację, która miała miejsce u was w domu w piątek. Chciał mnie wytrącić z równowagi, bo doskonale wie, że nie będę stał z boku i patrzył, jak on tobą poniewiera. Kilka razy już go ostrzegałem, że ma się zwracać do ciebie z szacunkiem, bo inaczej pożałuje.
Daniela słuchała bez słowa. Była rozbita między synem a Szymonem.
- Lusia, kocham cię - rzekł patrząc jej głęboko w oczy. - Nie przekreślajmy wszystkiego tylko dlatego, że Marcel tego chce. Daj sobie prawo do szczęścia. Nigdy nie skrzywdzę ciebie ani jego.
- Nie powinieneś był go bić - wykrztusiła z siebie.
- Dwa szybkie klapsy nazywasz biciem?
Kobieta schyliła głowę na dół.
- Przytul mnie, Szymon - powiedziała rozpaczliwie.
Mężczyzna objął ją swoim ramieniem.
- Lusia, wszystko będzie dobrze. Dajmy sobie trochę czasu, sobie i naszym chłopakom.
- A co jeśli tych konfliktów będzie coraz więcej? - szepnęła Daniela.
- Przebrniemy przez to razem. Lusia, ja chcę być z tobą.
- Ja z tobą też. Tak bardzo cię kocham.
- No, chodź tu skarbie.
Daniela wtuliła się w jego silne ramiona. Czule się pocałowali.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz