Matematyka

2K 62 0
                                    

Tego dnia Szymon wystawiał swoim uczniom oceny semestralne z matematyki. Co niektórych przepytywał przy tablicy. Inni pisali zaległe kartkówki. Nikodem i Marcel siedzieli, jak zwykle w ostatniej ławce. Rozmawiali o ostatnich wydarzeniach.
- Ciekawe, czy Mateusz ma już okno w kuchni - zaśmiał się Marcel.
- Ma. Tata wczoraj jechał zapłacić jego mamie za nowe okno, więc raczej ma - odparł Nikodem.
- Serio? Musiał zapłacić?
- Serio. A tak w ogóle, Marcel, to tata powiedział mi, że chciałby ożenić się z twoją mamą. Wiesz coś o tym?
Marcel przeciągnął się na krześle. Kątem oka spojrzał na Szymona. Mężczyzna odpytywał Kornela przy tablicy.
- No wiem, mi też to powiedział - westchnął.
- I co myślisz?
Ciemnowłosy chłopiec zastanowił się przez chwilę.
- Powiem tak... Ty możesz być moim bratem, mama może być jego żoną, ale on nigdy nie będzie moim ojcem.
- A czemu tak mówisz? Mój tata nie jest taki zły. Teraz jest zimno więc siedzimy w domu, ale jak jest ciepło, to tata gra ze mną w piłkę, jeździmy rowerami na wycieczki, a latem codziennie kąpiemy się w jeziorze - rzekł Nikodem z zapałem.
- Ja to widzę inaczej - przerwał mu Marcel. - Twój tata zmusza cię do robienia lekcji, zabiera ci telefon za byle co, musisz go słuchać i to "natychmiast" i "bez dyskusji". Sorry Nikodem, ale jakoś wolę mieszkać sam z mamą. Ej, coś mi przyszło do głowy!
- Marcel! - rzekł wychowawca z drugiego końca klasy. - Ciszej tam!
- Sorka - odparł Marcel. - Nikodem, słuchaj uważnie... Zrobimy tak... Jak będziesz u siebie w domu to weźmiesz jego telefon i poszukasz w kontaktach moją mamę. Wykasuj jej numer i w to samo miejsce wpisz mój. Twój tata będzie myślał, że pisze do mojej mamy, a smsy będą przychodziły do mnie. Tak mu pocisnę, że odechce mu się ślubu raz na zawsze.
- No, nie wiem - rzekł Nikodem. - A co jak się wyda?
- Nikodem, biorę to na siebie. Ty nie masz z tym nic wspólnego.
- No okej - odparł Nikodem.
Kornel wrócił na miejsce. Nauczyciel pochylił się nad dziennikiem. Liczył coś w głowie.
- Marcel, masz dwie jedynki z kartkówek. Kto ma je za ciebie poprawić? - rzekł Szymon.
- Nikodem może - zaśmiał się chłopiec.
- Nie za wesoło ci? Do tablicy.
Marcel podniósł się z krzesła. Chwiejnym krokiem podszedł do wychowawcy. Podał mu do ręki zeszyt i dzienniczek.
- Weź kredę do ręki i napisz ładnie w słupkach całą tabliczkę mnożenia do stu.
- Serio? Nie może pan mnie na wyrywki spytać? - odparł chłopiec z zażenowaniem.
- Bez dyskusji. Raz, dwa, bo czas ucieka.
Chłopiec głęboko westchnął. Pomimo braku chęci, zabrał się za obliczenia. Tymczasem nauczyciel wywołał do odpowiedzi Nikolę. Dziewczynka znała wszystkie definicje na pamięć. Pięknie wyrecytowała je nauczycielowi. Dostała piątkę na semestr.
Kilka minut później rozległ się dzwonek na przerwę.
Marcel odłożył kredę. Podszedł do Szymona.
- I? - rzekł.
- Co i? - odparł nauczyciel.
- I co? Dostałem piątkę?
Szymon zaśmiał się.
- Piątkę? Za co? Za to, że nie umiesz tabliczki mnożenia do stu? Ile jest sześć razy siedem?
- Niech pomyślę.
- Tu nie ma nad czym myśleć. Myślałem, że będę mógł wpisać ci czwórkę na semestr, ale w takiej sytuacji nie dajesz mi wyboru. Masz tróję.
- Ale jak tróję? Przecież napisałem pracę klasową na czwórkę? I z odpowiedzi mam piątkę i za zadanie domowe! - zaprotestował Marcel.
- Tak. Ale masz też jedynkę z tabliczki mnożenia i jedynkę z kartkówki. Miałeś dużo czasu na poprawienie tych ocen. Kilka razy ci o tym przypominałem. Marcel, spójrz tutaj - dodał pokazując palcem oceny Julii. - Widzisz? Trzy czwórki, piątka z odpowiedzi, piątka za zadanie domowe i dwójka za kartkówkę. Jeśli tobie wpiszę czwórkę na semestr, będzie to nieuczciwe wobec Julii, która ma dużo lepsze oceny od twoich i też ma czwórkę na semestr.
- Jakbym wiedział, że taki jesteś, w ogóle bym się nie uczył do tej głupiej pracy klasowej.
- Marcel, jeszcze słowo!
Chłopiec zamilkł. Wrócił do ławki, z nerwami kopnął swój plecak. Podręczniki i zeszyty wypadły na podłogę.
- Marcel! - krzyknął Szymon podchodząc do chłopca. - Co z tobą? Podnieś te zeszyty i książki. Naucz się na jutro tabliczki mnożenia, okej?
- Okej - odparł chłopiec.
Szymon pokręcił głową, po czym zasiadł za biurkiem. Gdy tylko rozległ się kolejny dzwonek, mężczyzna wyszedł z klasy.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz