Od ostatnich wydarzeń minęło kilka dni. Szymon przystanął na prośbę Marcela. Każdego dnia rano przyjeżdżał pod jego blok. Zawoził go autem do szkoły. Po lekcjach odwoził chłopca z powrotem do domu.
Daniela spoglądała niespokojnie na zegarek. Nerwowo chodziła po pokoju, Co rusz, patrzyła przez okno. Struchlała, gdy tylko spostrzegła Marka wchodzącego do klatki schodowej.
- Spokojnie - rzekł Szymon widząc, w jakim kobieta jest stanie. - Luśka, nie denerwuj się tak. Zaraz odda plecak Marcela i wróci, skąd przyszedł.
- Oby.
Gdy tylko rozległ się dzwonek, Daniela otworzyła drzwi. Marek bez słowa wszedł na korytarz.
- Wiesz, jak go nastraszyłeś? Jesteś nieodpowiedzialny! - wygarnęła mu prosto z mostu.
- Chciałem tylko spędzić z nim trochę czasu - odparł Marek wzruszając ramionami. - Nie wyszło to najlepiej...
- Oddaj plecak i kurtkę.
- Trzymaj - rzekł mężczyzna. - Pogadam z nim. Powiem mu, że nie chciałem go nastraszyć...
- Naprawdę Marek, daruj sobie wyjaśnienia.
- To mój syn. Mam prawo się z nim widywać.
- Wyjdź z mojego domu! - krzyknęła Daniela wypychając mężczyznę za drzwi. Szymon stał w oddali. W milczeniu przyglądał się całej sytuacji. Gdy tylko kobieta przekręciła klucz w drzwiach, narzeczony pośpiesznie chwycił ją za rękę.
- Dałaś radę. Dzielna dziewczynka - rzekł uśmiechając się.
Po chwili oboje weszli do pokoju Marcela. Chłopiec siedział na łóżku. Dokładnie słyszał każde słowo kłócących się ze sobą rodziców. Był przygnębiony.
- Poszedł sobie? - spytał Marcel spoglądając na Danielę.
- Tak...
- Mamo, on obiecał, że jeśli wsiądę do jego auta, kupi mi iPhone'a - szepnął chłopiec ze smutkiem. - Wiesz, ile taki iPhone kosztuje? Trzy koła!
- Marcelku, po co ci iPhone? - odezwała się Daniela.
- Nie chcę głupiego iPhone'a! - odparł chłopiec. - Ale, skoro kupiłby mi taki drogi prezent, to na pewno dałby mi stówę na deskorolkę... Co nie?
Daniela i Szymon popatrzyli na siebie ze zdumieniem.
- Marcel, coś ci powiem - odezwał się Szymon. Usiadł na łóżku obok chłopca. - Jutro po szkole pojedziemy do sklepu sportowego. Kupię ci taką deskorolkę, o jakiej nawet nie śniłeś. Ale warunek jest jeden.
Chłopcu zabłyszczały oczy. - Jaki? - spytał uśmiechając się.
- Każdego dnia poświęcisz jedną godzinę na lekcje i na naukę. Jak lekcje będą zrobione, pokażesz mamie zeszyty. Okej?
- Okej - odparł chłopiec.
- Jeśli dostaniesz pałę za brak zadania domowego, niestety, ale będziesz musiał się pożegnać z deskorolką.
- Ale, że jak?
- Zarekwiruję ci ją i oddam dopiero, kiedy jedynka będzie poprawiona. Umowa stoi?
- Stoi - odpowiedział Marcel. - Nikodemowi też kupisz? - spytał po chwili.
- Pewnie. Zobaczymy, który pierwszy złamie sobie nogę! - zaśmiał się Szymon.
- Okej!
Daniela uśmiechnęła się. Nie przypuszczała, że Marcel kiedykolwiek dobrowolnie zgodzi się odrabiać prace domowe. Była totalnie zaskoczona słowami syna. Z drugiej strony, podziwiała Szymona za pomysłowość. Sama nigdy nie wpadłaby na to, by dać chłopcu prezent i oczekiwać czegoś w zamian. Ten pomysł wydawał jej się wprost genialny!
Po jakimś czasie Daniela i Szymon wyszli z pokoju Marcela. Usiedli w kuchni, przy stole.
- Wiesz skarbie, że od kiedy wstawiłeś mu z powrotem drzwi do pokoju, ani razu nimi nie trzasnął? - powiedziała Daniela z błyskiem w oczach.
- A niech spróbuje - odparł Szymon uśmiechając się.
CZYTASZ
Ojczym od matematyki
Storie breviMarcel to zbuntowany dziesięciolatek mieszkający z samotnie go wychowującą matką. Czuje się panem w swoim domu i nie szanuje nikogo. Wraz z nastaniem nowego roku szkolnego będzie uczęszczał do nowej szkoły. Jak się okazuje, jego wychowawcą będzie no...