Tulipany

1.8K 66 0
                                    

Daniela położyła torbę na łóżku. Otworzyła szeroko szafę. Wyjęła z niej swój ulubiony szary sweter, parę legginsów. Spakowała ubrania do sportowej torby. Wtem do mieszkania wszedł Marcel.
- Hej mamo! - zawołał od progu. Zdjął buty. Wbiegł do kuchni. Zajrzał do stojącego na kuchence garnka.
- Nie ma dziś obiadu? - spytał zdziwiony.
Daniela wyszła z sypialni.
- Już jesteś? - zdziwiła się. - Już ta godzina?
Chłopiec zdębiał. Pierwszy raz odkąd pamięta, mama straciła poczucie czasu i nie zrobiła dla niego obiadu.
- Marcel, skoczysz do sklepu po mleko? Zrobię ci naleśniki - odparła zaglądając do lodówki.
- Jasne - odparł Marcel.
Otrzymawszy od mamy dziesięć złotych, chłopiec bezzwłocznie wyszedł z mieszkania. Daniela wstawiła wodę na herbatę. Po kilku minutach malec był już z powrotem. Postawił na kuchennym stole karton mleka.
- Reszta! - zawołała Daniela wyciągając rękę w kierunku chłopca.
- Chyba nie - odparł natychmiast. - Ta usługa kosztowała cię siedem pięćdziesiąt! - zaśmiał się.
- Marcel, w tej chwili chcę widzieć resztę pieniędzy!
- Mamo, bez przesady.
Kobieta zdenerwowała się. W milczeniu przygotowała ciasto na naleśniki. Polała dno patelni olejem.
- Czemu się pakujesz? - spytał chłopiec zaglądając do dużego pokoju.
- Wyprowadzam się od ciebie - odpowiedziała. Malec sposępniał. - No co się tak na mnie patrzysz? Żartuję przecież. Jutro z samego rana przyjeżdża po nas Szymon. Jedziemy na weekend do Zajezierza - wyjaśniła.
- Aha. Okej.
Marcel nawet się ucieszył na wieść o wyjeździe. Szybko wysypał zawartość plecaka na swoje łóżko. Wziął się za odrabianie lekcji.
- Chodź na obiad - szepnęła Daniela spoglądając przez uchylone drzwi do pokoju syna.
- Nie jestem głodny - odparł natychmiast.
- Jak to nie? To ja specjalnie robię dla ciebie naleśniki, a ty mi mówisz, że nie jesteś głodny? Już do stołu!
Marcel wstał z łóżka. Podszedł do drzwi, po czym trzasnął z nimi z całej siły. Danielę zamurowało. Weszła do pokoju syna.
- Co to za zachowanie?
- Normalne - odpowiedział. - Powiedziałem ci, że nie chce mi się jeść.
- Marsz do kuchni!
- Jejku! Jaka ty jesteś! - wrzasnął Marcel wstając z nerwami z łóżka. Wszedł do kuchni. Usiadł do stołu. Daniela połknęła tabletkę. Wypiła pół szklanki wody z kranu. Podała synowi naleśnika posmarowanego dżemem truskawkowym.
- Smacznego! - krzyknęła wychodząc z kuchni.
Wtem ktoś zapukał do drzwi. Marcel wbiegł na korytarz. Zajrzał przez wizjer. Po cichu wszedł do pokoju mamy.
- Marek przyszedł - szepnął jej do ucha. - Mamo, nie wpuszczaj go do domu...
Kobieta podeszła do drzwi. Podejrzała stojącego na klatce mężczyznę. Trzymał w ręku kwiaty. Najwyraźniej przyszedł przeprosić.
- Mamo, nie wpuszczaj go - powtórzył Marcel.
- Idź do pokoju i nie wychodź stamtąd - szepnęła.
- Mamo, nie.
- Już...
Daniela wepchnęła syna do pokoju, po czym otworzyła drzwi. Marek odetchnął z ulgą. Podał kobiecie bukiet tulipanów.
- Nie chcę od ciebie kwiatów - powiedziała zdecydowanie. - Po co przyszedłeś?
- Daniela, nie gniewaj się za to, co ostatnio...
- Coś jeszcze?
- Mogę pogadać z Marcelem?
- Nie. Ma dużo nauki - odparła.
- Przecież jest piątek.
- I co z tego? Mam coś dla ciebie.
Daniela weszła do mieszkania. Wyciągała z komody białą kopertę, którą jakiś czas temu dał jej Marek. Było w niej tysiąc złotych, które Daniela planowała przeznaczyć na kupno rowera dla Marcela.
- Proszę - powiedziała przyduszając kopertę do klatki piersiowej mężczyzny. - I żegnam pana - dodała zamykając przed nim drzwi.
Marek uderzył pięścią w ścianę. Po chwili Daniela usłyszała jego kroki. Zbiegł na dół po schodach. Marcel obserwował go przez okno. Mężczyzna wsiadł w samochód i z piskiem opon wyjechał z parkingu.
- Szymon ma lepsze auto - szepnął Marcel siadając do stołu. - Mamo, dostanę jeszcze jednego naleśnika?
- Tak, jasne - odparła zadumana.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz