Zebranie

2.4K 82 0
                                    

Zebranie z rodzicami dobiegło końca. Daniela i Szymon zostali sami w klasie. Kobieta stanęła przy oknie, obok nauczyciela. Poprawiając mu kołnierz powiedziała:
- Wiesz, że Marcel nie poinformował mnie o zebraniu?
- Po co miał ci mówić? - odezwał się Szymon. - Na pewno wiedział, że dowiesz się o tym ode mnie.
- No tak. Z jednej strony tak - przytaknęła. - Ale z drugiej strony, co by było, gdybyś i ty mi o tym nie powiedział?
- Oj, przecież ci powiedziałem.
- Dobra, nieważne. Pokaż mi lepiej oceny tego mojego urwisa.
Szymon podszedł do biurka. Otworzył szufladę. Wyciągnął z niej dzienniczki należące do Marcela.
- Proszę - rzekł podając je Danieli.
- Dwa? - zdziwiła się.
- Tak, dwa. Widzisz w tym coś dziwnego? - zażartował.
- Nie. Po Marcelu można się wszystkiego spodziewać - odparła.
- Właśnie. W dzienniczku, na którym odcisnąłem pieczęć szkoły, są na ten moment jego prawdziwe oceny.
- Prawdziwe oceny? - spytała zamyślona. Zaczęła pośpiesznie kartkować dzienniczek. Im dłużej wpatrywała się w stopnie syna, tym bardziej jej mina nabierała powagi.
Sądziła, że Marcel ma dobre oceny. Odkąd zaczął chodzić do nowej szkoły, ani razu nie powiedział jej, że dostał jedynkę czy dwóję. Nie wierzyła, że dzienniczek, który trzymała w ręku, w istocie należy do jej syna.
- Jest i uwaga - odezwał się Szymon wprawiając rozmówczynię w zakłopotanie.
- Uwaga? Jaka uwaga? Za co? - spytała kompletnie zaskoczona. Wyraz jej twarzy zmienił się jeszcze bardziej.
- Zdenerwował się i trzasnął mi pięścią w biurko. Nic takiego - rzekł Szymon.
- Nic takiego? - pobladła. - Szymon, teraz to jestem na ciebie zła.
- Na mnie? Za co, skarbie?
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że Marcel w ten sposób zachowuje się w szkole? Trzasnął pięścią w twoje biurko? Przecież to niedopuszczalne! A ty mi o tym nie powiedziałeś. Nie wierzę!
- Wybacz, ale nie pytałaś.
- Szymon! Zaraz wyjdę z siebie!
- Nie gniewaj się.
- Jak mam się na ciebie nie gniewać? Jak ty byś się czuł na moim miejscu?
Powiedziawszy te słowa Daniela usiadła na krześle. Ponownie rzuciła wzrok na dzienniczek syna. Posmutniała jeszcze bardziej.
- Czułbym się średnio. Faktycznie - rzekł Szymon podchodząc do niej. Przykucnąwszy chwycił Danielę za obydwie dłonie. Ucałował je. - Przepraszam cię, skarbie - rzekł na poważnie. - Masz rację, powinienem był ci powiedzieć o tym, jak Marcel zachowuje się w szkole.
- Wiesz, to mój syn. Ma tylko mnie.
- Wiem. Miałaś prawo się zdenerwować - przyznał.
Wtem ktoś zapukał do drzwi.
- Przepraszam. Czy pan Jasiński? - spytała kobieta w średnim wieku. - Jestem mamą Adama. Nie mogłam wcześniej przyjechać.
- Oczywiście. Proszę wejść - odparł natychmiast.
- Pójdę już. Do widzenia - odparła Daniela. Przełożywszy torbę przez ramię wyszła z klasy.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz