Daniela pół godziny stała przed szafą. Nie potrafiła zdecydować, co na siebie włożyć. Załamana usiadła na łóżku. Łzy cisnęły jej się do oczu.
- Lusia, uspokój się - szepnęła sama do siebie. Wzięła głęboki oddech. Jeszcze raz stanęła przy szafie. Zamknęła oczy. Na oślep sięgnęła z półki pierwszy z brzegu sweter. Prędko przełożyła go przez głowę.
Stanęła w przedpokoju. Spojrzała w duże lustro. Wełniany, bordowy sweter idealnie pasował do ciemnych jeansów. Przeczesała loki palcami. Umalowała rzęsy czarnym tuszem.
Podskoczyła, gdy usłyszała huk w pokoju syna. Prędko wbiegła do środka sprawdzić, co się stało.
- Dlaczego to krzesło leży na podłodze? - spytała spoglądając na Marcela.
- Bo się zdenerwowałem i je obaliłem - odparł zgodnie z prawdą.
- A mogę spytać, co cię tak bardzo zdenerwowało?
Chłopiec wyciągnął spod poduszki swój tablet. Pokazał go matce. Wyświetlacz był nie tylko pęknięty - był wręcz wciśnięty w środek urządzenia.
- Jak to się stało? - spytała.
- Skakałem na deskorolce... - zaczął.
- Marcel! Ile razy ci powtarzałam, żebyś nie skakał na deskorolce w mieszkaniu? Nie słuchałeś. Masz za swoje. Nie myśl, że kupię ci nowy tablet. Ten miałeś niecały rok.
- To nie moja wina, że mam gniazdko na podłodze? Jak miałem go ładować, co? - odparł z nerwami.
- Nie chcę tego słuchać! Szoruj do łazienki, bo zaraz przyjadą Szymon z Nikodemem, a ty jeszcze w piżamie. I podnieś to krzesło z łaski swojej!
- Niech leży. Ma karę - odpowiedział chłopiec zmierzając w kierunku łazienki.
Wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Daniela prędko wpuściła swoich gości do mieszkania. Obydwaj usiedli w kuchni przy stole.
- O której godzinie mamy być u twoich rodziców? - spytał Szymon.
- O dwunastej - odpowiedziała. - Nikodem, wypijesz herbatkę?
- Tak, ciociu - rzekł chłopiec. - A gdzie jest Marcel?
- Ubiera się.
W tym momencie w kuchni zjawił się ciemnowłosy chłopiec. Miał obrażoną minę. Szymon przyciągnął go do siebie.
- Co jest? - spytał spoglądając małemu w brązowe, błyszczące oczy.
- Nic - odpowiedział.
- Naskoczył deskorolką na swój tablet - oznajmiła Daniela. - Powiedziałam mu, że nie dostanie nowego. Niech wybije to sobie z głowy.
- No tak... Całkiem rozsądnie - przyznał Szymon puszczając rękę chłopca.
- Ja już drugi miesiąc nie mam telefonu i jakoś żyję - odezwał się Nikodem. Po chwili spojrzał na siedzącego obok ojca. - Ale za długo już tak nie pociągnę - dorzucił.
- Pociągniesz. Mocny zawodnik z ciebie - odparł Szymon.
- Tato, kiedy w końcu kupisz mi iPhone'a? - spytał Nikodem po chwili.
- Jeśli będzie świadectwo z paskiem na koniec roku, dostaniesz iPhone'a - oświadczył Szymon.
- Serio? - rzekł Nikodem z niedowierzaniem. - No przecież jasne, że będzie! - dorzucił uśmiechając się od ucha do ucha.
Syn Danieli zrobił smutną minę. Wiedział, że w jego wypadku świadectwo z paskiem graniczy z cudem. Na półrocze jego średnia z wszystkich ocen wynosiła zaledwie trzy i pół.
- Marcelek, nie smuć się - rzekł po chwili Szymon. - Wiem, na ile cię stać. Jeśli zrobisz wszystko, co w twojej mocy, żeby mieć dobre świadectwo, też dostaniesz iPhone'a - dodał puszczając oko do chłopca.
- Okej - odpowiedział Marcel. - Mama zrobiła ci kawę w moim kubku, ale nie przeszkadza mi to - dorzucił szczerze uśmiechając się do Szymona.
- No dobrze...
Chłopcy poszli do pokoju. Podłączyli konsolę do telewizora. Zachowywali się tak cicho, jakby w ogóle nie było ich w domu.
Szymon spoglądał na Danielę. Nie mógł oderwać od niej oczu. Do twarzy jej było w bordowym swetrze.
- Co z moim podaniem o pracę? - odezwała się spoglądając na narzeczonego.
- A co ma być? - odparł rozpromieniony. - Powiedzmy, że muszę się z tym jeszcze przespać.
- Dobrze, skarbie. Oczywiście. Prześpij się z tym... Ja tymczasem złożę swoje podania w inne miejsca. Na rynku jest masa ogłoszeń więc...
- Luśka! - przerwał jej w połowie zdania. - Mówiłem ci już, że nie musisz iść do żadnej pracy. Za dwa miesiące będę twoim mężem. Masz się mnie trochę słuchać.
- Nie, ty jesteś naprawdę nie do podrobienia! - odparła natychmiast. - Teraz ja ci coś powiem, skarbie. Za dwa miesiące będę twoją żoną więc proszę cię, byś nauczył się słuchać tego, co do ciebie mówię. Nie będziesz moim panem i władcą, tylko mężem... Rozumiesz różnicę między jednym a drugim?
- Tak - odparł. - Źle się wyraziłem.
- Proszę cię, Szymon, byś zważał nie tylko na swoje widzimisię, ale również na moje uczucia i na moje zdanie. Zgoda?
- Tak - rzekł pochylając głowę. - Przepraszam cię - dodał podnosząc się z krzesła. Podszedł do narzeczonej. Spojrzał jej głęboko w oczy. - Umówmy się, że po ślubie będzie tak jak teraz... Zawsze będziemy rozmawiali ze sobą tak otwarcie. Jeśli pojawią się nieporozumienia, nie będziemy się na siebie obrażać, czy zbywać milczeniem... Usiądziemy przy stole i będziemy tak długo rozmawiać, aż wszystko sobie wyjaśnimy. A później razem pójdziemy do łóżka spać bądź robić inne rzeczy. Zgoda?
- Tak. Zgoda - uśmiechnęła się.
- Mogę pocałować swoją przyszłą żonę? - spytał głaszcząc Danielę dłonią po policzku.
- Tak - odparła przybliżając się do narzeczonego. Momentalnie poczuła na swych ustach dotyk jego warg. Oboje zamknęli oczy. Czule się pocałowali.
CZYTASZ
Ojczym od matematyki
ContoMarcel to zbuntowany dziesięciolatek mieszkający z samotnie go wychowującą matką. Czuje się panem w swoim domu i nie szanuje nikogo. Wraz z nastaniem nowego roku szkolnego będzie uczęszczał do nowej szkoły. Jak się okazuje, jego wychowawcą będzie no...