Babcia

1.1K 40 0
                                    

Daniela kończyła prasować Szymonowi koszulę do pracy. Mężczyzna szykował dzieciom do szkoły kanapki. Marcel był już umyty, ubrany i uczesany. Jadł śniadanie. W pewnym momencie pobiegł do pokoju po swój plecak. Wyciągnął z niego zeszyt od języka polskiego.
- Ups! - zawołał.
Przypomniało mu się, że nie zrobił wczorajszej pracy domowej. Prędko wyjął z piórnika długopis. Kątem oka spojrzał na rodziców. Pośpiesznie zabrał się za pisanie wypracowania.
- Nie wiem, o co chodzi z Nikodemem - rzekł Szymon. - Od kiedy nie gra na tablecie, wstawał praktycznie na zawołanie... A dzisiaj znowu nie mogę go dobudzić... Marcel, do której wczoraj... Marcel!
Mężczyzna podszedł do chłopca. Wziął do ręki jego zeszyt.
- Szybko się bierzesz za lekcje! Wczoraj nie było czasu?
- Zapomniałem - odparł chłopiec. - Ale już kończę - dodał.
- Ostatni raz widzę cię z zeszytem przy śniadaniu!
- Szymon, nie krzycz - odezwała się Daniela.
- Idę po Nikodema.
Mężczyzna ruszył w stronę schodów. Daniela westchnęła głęboko. Spojrzała na Marcela.
- Dlaczego nie zrobiłeś wczoraj lekcji, co? Masz tak dużo obowiązków, że się nie wyrabiasz? - spytała.
- Mówiłem, że zapomniałem... Cicho, bo nie mogę się przy was skupić.
Chłopiec pochylił się nad zeszytem. Kontynuował pisanie wypracowania. Wtem do salonu wszedł Nikodem. Był zaspany. Zamiast usiąść przy stole, położył się na kanapie.
- Nikodem! Co z tobą? - rzekł Szymon.
- Daj mi się wyspać - odparł chłopiec przytulając się do poduszki.
- Nikodem, siadaj do stołu - odezwała się Daniela. - No, już!
Pomogła chłopcu wstać. Jedenastolatek przetarł rękoma oczy.
- Jedz śniadanie - powiedziała Daniela.
- Nie - westchnął.
Szymon popatrzył z namysłem na syna. Był zdenerwowany.
- Marcel, czy ty dawałeś Nikodemowi swój tablet? - spytał.
- Nie, tato. Naprawdę, nie. Mój tablet jest schowany przed Nikodemem - odparł Marcel.
- Zaraz wracam - rzekł Szymon zmierzając w stronę schodów.
- Dokąd idziesz? - spytała Daniela.
- Do pokoju Nikodema.
Syn Szymona momentalnie wstał z krzesła. Pobiegł za ojcem.
- Tato, nie! - zawołał.
- Mamuś, co oni wyrabiają? - rzekł Marcel.
- Rób lekcje...
Daniela usiadła przy stole obok Marcela. Ugryzła kanapkę. Zdziwiła się, gdy spostrzegła wbiegającego do łazienki Nikodema. Kilka minut później w salonie pojawił się Szymon. Trzymał w ręku tablet.
- Czyje to? - spytała Daniela.
- Mojej mamy - odpowiedział Szymon. - Dała wnukowi swój tablet, żeby biedak miał na czym grać. Po prostu brak słów! Do której wczoraj grałeś, co?! - rzekł spoglądając na syna, który dopiero co wyszedł z łazienki.
Chłopiec spuścił wzrok.
- Usiądź, Nikodem - szepnęła Daniela. - A ty, uspokój się! - dorzuciła patrząc mężowi w oczy.
- Zadałem pytanie! - rzekł Szymon nieprzerwanie wpatrując się w syna.
- No, do drugiej - szepnął Nikodem.
- Do drugiej! - powtórzył mężczyzna. - Chodź, Nikodem!
- Szymon, zostaw go! - zawołała Daniela. - To nie jego wina!
- Oczywiście, że nie jego wina! Chodź, pójdziemy do babci... Oddasz jej tablet i powiesz, o której szedłeś wczoraj spać i co tak długo robiłeś!
Szymon chwycił syna za przedramię, po czym wyprowadził go z domu.
- Skończyłem! - zawołał Marcel zamykając zeszyt. Wziął w ręce kubek z herbatą. - Jutro jedziemy na wycieczkę! - rzekł radośnie. - Nie mogę się doczekać. A ty, mamo?
- Ja też nie... - odparła Daniela ze smutkiem spoglądając w okno.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz