To był długi dzień, zwłaszcza dla Marcela. Po kilkugodzinnej szpitalnej obserwacji chłopiec został wypisany do domu. Był bardzo osłabiony. Nie miał siły wejść do auta.
Gdy tylko samochód wyjechał z parkingu, Marcel oparł głowę o ramię Nikodema. Zasnął.Na dworze było już całkiem ciemno. Nikodem siedział na rozłożonej i pościelonej kanapie tuż obok śpiącego Marcela. Trzymał na kolanach swój niedawno odzyskany tablet. Grał w Minecrafta. Zupełnie nie zwracał uwagi na dorosłych.
W kominku tliło się drewno. Szymon siedział w szerokim fotelu. Delikatnie całował po ramieniu tulącą się do niego ukochaną.
Zbliżała się dwudziesta druga, gdy Marcel się przebudził. Uśmiechnął się, gdy tylko uświadomił sobie, że jest z rodziną w Zajezierzu. Bał się, że z jego powodu Szymon i Daniela zmienią plany na weekend.
- O, masz tablet - szepnął Marcel przeciągając się na łóżku. Był cały obolały. Cichutko zajęczał z bólu. Daniela usłyszała głos syna, toteż prędko wstała z kolan narzeczonego. Ona i Szymon usiedli na kanapie obok chłopców.
- Pospałeś trochę - szepnęła Daniela głaszcząc syna po głowie. - Powiedz, jak się czujesz?
- Wszystko mnie boli - odparł malec.
- Pokaż rękę - rzekł Szymon widząc na przedramieniu Marcela dużego siniaka. Podwinął rękaw od jego piżamy. Stłuczenie było bardzo rozległe.
- Marcelek, znasz tych chłopaków, którzy cię pobili? - spytał mężczyzna.
Dziesięciolatek zamyślił się przez chwilę. Wiedział, że prędzej czy później Szymon zada mu to pytanie.
- Marcelek, jeśli im się w jakiś sposób naraziłeś, powiedz mi o tym. Nie będę na ciebie zły.
Malec zastanowił się przez moment. Uśmiechnął się do Szymona.
- Dobrze, powiem ci - zaczął. - Pamiętasz jak byliśmy w parku i taki gościu zabrał mi piłkę i kazał trzymać się z daleka od jego synka?
- Tak - odparł Jasiński.
- Parę dni temu te dwa chłopaki ze szkoły zaczepiali się w Adasia. No i wpadłem na taki pomysł, że go uratuję. Miałem kij. Myślałem, że będą się mnie bali. Ale się nie bali. Oberwałem od jednego z nich tym kijem po nogach. Do dzisiaj mam ślad. Pokazać?
- Pokaż - rzekł Szymon.
Marcel podniósł nogawki od piżamy. Na obydwu łydkach widniały poziome ślady po uderzeniu. Widząc je, Daniela chwyciła się za głowę.
- Dlaczego od razu nie przyszedłeś z tym do mnie albo do mamy? - spytał Szymon.
- Nie wiem... Nie myślałem, że będą chcieli mnie jeszcze bić - odpowiedział Marcel. - A Nikodem jak ma tablet, to nie ma z nim żadnego kontaktu - dodał ni z gruszki ni z pietruszki. - Spójrzcie tylko.
Powiedziawszy te słowa Marcel uszczypnął chłopca w duży palec od stopy. Nikodem ani na moment nie oderwał wzroku od tableta. Odruchowo kopnął Marcela w rękę.
- Marcelek... Nikodem, odłóż na chwilę ten tablet. Ciebie też to dotyczy - rzekł Szymon spoglądając na syna.
Nikodem prędko położył swój tablet na poduszce. Przysunął się bliżej ojca.
- Chłopcy, posłuchajcie mnie uważnie... Gdyby ktoś ze szkoły się w was zaczepiał, bezzwłocznie proszę mnie o tym poinformować. Rozumiemy się? - rzekł mężczyzna.
- Tak - odpowiedział Nikodem.
- Mateusz Głowacki się we mnie zaczepia - szepnął Marcel.
- Tak, chyba ty w niego... I jeszcze jedna sprawa... Nikodem, pokaż mi, co ty tam całymi dniami tworzysz w tym tablecie, co?
Chłopiec bez gadania podał ojcu do ręki swoje mobilne urządzenie. Mężczyzna spojrzał w kolorowy wyświetlacz.
- I co tu robisz? Budujesz sobie bazę? - spytał Szymon.
- Między innymi - odpowiedział Nikodem z niecierpliwością czekając na ten moment, w którym ojciec zwróci mu tablet.
Szymon zminimalizował grę. Przejrzał listę zainstalowanych aplikacji oraz historię przeglądarki internetowej.
- Tato, mogę już swój tablet? - spytał Nikodem po chwili.
- Nie - odparł Szymon krótko. - Już go nie dostaniesz.
- Tato, za co ta kara? - spytał chłopiec.
- To nie kara...
Powiedziawszy te słowa Szymon wstał z kanapy. Otworzył drzwiczki od drewnianej komody, wyciągnął stamtąd dwa owinięte kolorowym papierem pudełka.
- Tato, jeśli to nowy tablet to po prostu nie wiem, co powiedzieć! - zawołał Nikodem skacząc po kanapie. Gdy tylko Szymon wręczył chłopcom prezenty, obydwaj w skupieniu zabrali się za ich rozpakowywanie.
- Samsung Galaxy TAB A! - zachwycił się Nikodem. - Tatusiu! Dziękuję ci! - zawołał przytulając się do ojca.
- Dzięki tato - rzekł Marcel uruchamiając swój nowy nabytek. - Tego tabletu na pewno nie rozjadę deskorolką - dorzucił uśmiechając się do mamy.
Szymon i Daniela przez chwilę obserwowali zadowolonych synów. Krótko przed jedenastą oboje wyszli na taras.
Była gwieździsta, chłodna noc. Oboje usiedli na drewnianych schodach. Szymon objął Danielę.
- Co za dzień - westchnęła kobieta. - Nic mi nie powiedziałeś, że zamierzasz kupić chłopakom nowe tablety...
- A, bo jeden ma, drugi nie ma... Nie dawało mi to spokoju - odparł mężczyzna. - Ale masz zimne dłonie... Aż dziwne, że ci się nie trzęsą z zimna...
Daniela uśmiechnęła się. Miała promienne oczy. Szymon przyjrzał jej się uważnie.
- Co tam sobie pomyślałaś w tej kręconej główce, co? - spytał widząc roześmianą twarz ukochanej.
- Wspomnienia - odparła rumieniąc się na obydwu policzkach. - Pamiętam, jak pierwszy raz mnie tu zabrałeś... Przepłynęliśmy kajakiem z drugiego brzegu... Szymon, to było takie romantyczne!
Daniela czule pocałowała narzeczonego w usta. On nie pozostał jej dłużny.
- Chodź tu, do mnie - rzekł biorąc ukochaną na swoje kolana. - Dobrze mi z tobą - szepnął muskając ją ustami po szyi i dekolcie. Wsunął swoje palce pod jej bordowy sweter. Dotyk jego dłoni sprawiał, że Daniela czuła niesamowitą rozkosz.
Czas mijał im tak szybko! Nie przeszkadzał im ani chłód, ani ciemność nocy. Po niedługim czasie na tarasie pojawił się Nikodem.
- Ciociu, Marcel płacze - szepnął.
Daniela i Szymon przestali się całować. Bezzwłocznie weszli do salonu.
Marcel siedział na łóżku. Głośno płakał. Daniela przykucnęła przy nim. Z tkliwością spojrzała w jego szkliste oczy.
- Syneczku - szepnęła delikatnie biorąc obolałe dziecko w ramiona. Pocałowała chłopca w ciepłe czoło.
- Nie mogę spać, bo wszystko mnie boli - szepnął.
Daniela poczuła, że łza kreci jej się w oku. Szybko ją otarła.
- Głowa do góry. Zaraz ci podam tabletkę przeciwbólową - odparła.
Oboje z Szymonem weszli do łazienki. Mężczyzna wyjął z górnej szafki koszyczek, w którym znajdowały się lekarstwa.
- Skarbie, dwie godziny temu podałam mu leki przeciwbólowe. Te tabletki się podaje do sześć godzin.
- Lusia, daj mu witaminę C. Powiedz, że po tym na pewno poczuje się lepiej - szepnął mężczyzna podając Danieli do ręki listek małych, żółtych tabletek.
- No dobrze - szepnęła.
Po chwili oboje wyszli z łazienki. Marcel wciąż siedział na łóżku. Już nie płakał. Nikodem leżał przytulony do poduszki.
- Mama ci poda lekarstwo, po którym poczujesz się jak nowo narodziny - rzekł Szymon uśmiechając się do Marcela.
Daniela bez słowa nalała wodę do szklanki. W milczeniu patrzyła, jak malec popija nią dwie tabletki.
- Chcesz tu dzisiaj spać z Nikodemem? - spytał Szymon siadając na kanapie obok chłopca.
- Nie - odparł malec. - Niko za mocno się rzuca na łóżku.
- No tak... Chodź, zaprowadzę cię do pokoju na górę. Już czas spać.
- Dam radę sam - rzekł chłopiec wstając z kanapy.
Powoli ruszył w stronę schodów.
- Ałć - zajęczał chwyciwszy się za lewy pośladek. Każdy krok sprawiał mu ból. Żal było na niego patrzeć.
Szymon poszedł kąpać się do łazienki. Daniela zaprowadziła syna do pokoju na poddasze. Dokładnie okryła go kołdrą po samą szyję. Podsunęła krzesło pod łóżko. Usiadłszy na nim delikatnie głaskała chłopca po czole i po ciemnej grzywce.
Kilka minut później Marcel zasnął.
CZYTASZ
Ojczym od matematyki
Short StoryMarcel to zbuntowany dziesięciolatek mieszkający z samotnie go wychowującą matką. Czuje się panem w swoim domu i nie szanuje nikogo. Wraz z nastaniem nowego roku szkolnego będzie uczęszczał do nowej szkoły. Jak się okazuje, jego wychowawcą będzie no...