Cyrkiel

1.9K 65 12
                                    

Marcel siedział na trybunach. Patrzył na idących w jego stronę Mateusza i Kornela. Nie mógł się doczekać konfrontacji z nimi.
- I co, Kromulski? - rzekł Mateusz rzucając swój plecak na murawę. - Spękałeś wczoraj?
Marcel zaśmiał się głośno. W ręku trzymał cyrkiel.
- Chcecie się bić? - spytał ze spokojem. Nie czekając na odpowiedź, wstał z ławki. Podszedł do Mateusza, po czym pchnął go na ziemię. Mateusz upadł. Szybko jednak się podniósł. Otrzepawszy spodnie ruszył wprost na Marcela. Rzucił się na niego z pięściami. Obydwaj upadli na zmarzniętą trawę. Kromulski nie spostrzegł nawet, kiedy cyrkiel wyleciał mu z ręki. Poczuł mocne uderzenie w twarz. Z nosa poleciała mu krew.
Kornel wyciągnął z kieszeni spodni telefon. Zaczął nagrywać Mateusza, jak ten obkłada pięściami leżącego pod nim Marcela. Kromulski nie miał siły się bronić. Zasłaniał twarz rękoma. Miał nadzieję, że Mateusz za chwilę przestanie go bić.
W końcu, po wielu ciosach, Głowacki wstał. Splunął obok Marcela, po czym podszedł do Kornela. Marcel odetchnął z ulgą. Chciał już się podnieść, gdy nagle, niespodziewanie Mateusz podbiegł do niego i dwa razy kopnął go nogą w brzuch.
- Nara! - rzekł Głowacki. - Chodź, Kornel. Niech zdycha! - zaśmiał się.
- Nagrałem prawie wszystko.
- To dobrze. Wstawimy na youtube i wszyscy w szkole będą trząść się ze strachu na mój widok!
- Świetny pomysł!
Mateusz i Kornel odeszli, zostawiając leżącego na trawie Marcela. Chłopiec zgiął się z bólu. Nie miał siły się podnieść.

Około czternastej trzydzieści ktoś zapukał do domu Jasińskiego. Nikodem otworzył drzwi.
- Tato! Szybko! - zawołał, gdy tylko ujrzał ledwo trzymającego się na nogach Marcela.
Szymon niechętnie podniósł się z fotela. Nogi się pod nim ugięły na widok zakrwawionej twarzy dziesięciolatka.
- Marcel, dziecko! Co się stało? - rzekł zdejmując chłopcu brudną kurtkę.
- Nic - odparł malec. - Chodź do łazienki. Zaprowadzę cię.
Chłopiec dokładnie umył ręce i twarz. Szymon podał mu czysty ręcznik. Nikodem z niepokojem wpatrywał się w wystraszone oczy kolegi.
- Uciekł mi autobus - rzekł Marcel spoglądając na Szymona.
- Dobrze, że przyszedłeś. Podgrzeję ci zupy.
- Nie jestem głodny - odparł chłopiec.
- Jesteś.
- Marcel, kto cię tak pobił? - odezwał się Nikodem.
- Nikt. Później ci powiem - rzekł chłopak.
Kilka minut później Szymon podał chłopcu talerz gęstej pomidorówki z ryżem. Marcel jadł powoli i w milczeniu. Szymon obserwował go z uwagą.
Gdy tylko malec wsunął całą porcję zupy, mężczyzna usiadł obok niego przy dużym stole.
- Kto ci to zrobił? - spytał Szymon patrząc małemu w oczy.
- Nie wiem, nie znam tych chłopaków - wystękał.
- Powiedz prawdę. Nie kłam.
Marcel spuścił wzrok. - Odwieziesz mnie do domu? - spytał szeptem.
- No jasne...
Chłopiec wstał z krzesła. Mocno bolał go brzuch. Zajęczał.
- Wyprowadzę samochód. Poczekaj tu na mnie. Podjadę pod dom i pomogę ci się ubrać...
- Tato, mogę jechać z wami? - spytał Nikodem.
- Możesz.

Daniela była zaniepokojona. Marcel powinien być w domu półtora godziny temu. Gdy tylko usłyszała dzwonek do drzwi, pędem podniosła się z kanapy.
- Marcel! Synku! - zawołała obejmując obolałe dziecko. - Jak ty wyglądasz? Znowu się biłeś? Z kim tym razem? - spytała wpatrując się w brązowe oczy chłopca. Ten nie odpowiedział ani słowem. - Szymon, powiedz mi, co się stało - zwróciła się do mężczyzny.
Jasiński wzruszył ramionami. - Nie wiem - odparł. - Nie chciał powiedzieć.
- Nie chciał powiedzieć - powtórzyła z namysłem nerwowo kiwając głową.
- Mogę pójść do pokoju? - spytał Marcel niepewnie.
- Idź - odparła Daniela.
Gdy tylko chłopcy zniknęli za drzwiami, kobieta przytuliła się do piersi Szymona. Mężczyzna ucałował ją w czoło, objął ramieniem.
- W szkole to się stało?
- Nie, raczej nie. W szkole są kamery. Poza tym nauczyciele mają dyżury. Ktoś by zauważył.
- Chodź, zrobię ci kawę - szepnęła Daniela prowadząc mężczyznę do kuchni. Nalała wodę do czajnika. Oparłszy się o lodówkę, w milczeniu spoglądała na to, co za oknem. Zamyśliła się.
Wtem do kuchni wbiegł Nikodem. W ręku trzymał swój smartfon. Podał go Szymonowi.
- Tato! Tylko spójrz! - krzyknął naciskając przycisk PLAY.
- Nie! - wrzasnął Marcel wyrywając telefon z ręki Szymona. - Nikodem! Nie pokazuj mu! - wydarł się na całe gardło.
Szymona zamurowało. Popatrzył na obydwu chłopców. Ciekawiło go, co tak bardzo Marcel pragnie przed nim ukryć.
- Oddaj ten telefon, natychmiast! - rzekł Szymon wstając z krzesła.
- Nie! - odpowiedział chłopiec. Odwróciwszy się, pobiegł do swojego pokoju. Mężczyzna podniósł się z krzesła. Chciał pójść za Marcelem. Jednak Nikodem go powstrzymał.
- Tato, daj swój smartfon. Ten filmik jest w sieci. Zaraz ci go pokażę - rzekł cicho.
Szymon wyciągnął telefon z kieszeni spodni. Dał go chłopcu do ręki.
- Tylko zobacz - rzekł malec włączając filmik udostępniony na facebooku przez Mateusza Głowackiego. Daniela stanęła za Szymonem. Z rozpaczą patrzyła w ekran telefonu. Pobladła widząc, jak jakiś chłopak siedzi na Marcelu i bije go pięściami po twarzy. Nie obejrzała filmiku do końca. Sięgnęła do szafki po tabletkę na uspokojenie.
Szymon nie wiedział, co powiedzieć. Był totalnie zaskoczony odkryciem Nikodema. Popatrzył na syna z namysłem.
- Kto ci pozwolił założyć sobie konto na facebooku? - rzekł wywołując rumieńce na twarzy chłopca. Nikodem doskonale wiedział, jaki stosunek do portali społecznościowych ma jego ojciec.
- Wszyscy w klasie mają - odparł chłopiec.
- Dzisiaj skasujemy twoje konto. I masz szlaban na komputer i telefon.
- Tato, za co? - oburzył się Nikodem.
- Jeszcze się pytasz za co? Dopóki mieszkasz w moim domu i jesteś na moim utrzymaniu, to ja będę decydował o tym, czy będziesz miał konto na facebooku czy nie!
Chłopiec zamilknął.
- Jasno się wyraziłem?
- Jasno - rzekł Nikodem.
- Proszę, kochanie... - szepnęła Daniela. - Twoja kawa...

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz