Słoń Trąbalski

1.1K 34 0
                                    

Było kilka minut po dwudziestej pierwszej. Marcel i Nikodem byli już wykąpani. Obaj leżeli na rozłożonej i pościelonej kanapie w salonie.
Nikodem miał przed nosem otwarty podręcznik od języka angielskiego. Uczył się słówek z dwóch ostatnich lekcji.
- Mogę z tobą? - rzekł Marcel przysuwając się bliżej brata. - Ale masz zimne nogi... Normalnie lodówki... Ja mam jutro poprawę z anglika a nic się nie uczyłem - wyznał szeptem.
- Z którego działu? - zainteresował się Nikodem.
- Z części ciała - odparł Marcel.
- Ej, Marcel... Ja tu gdzieś miałem swój stary sprawdzian... Chcesz?
- Jasne - ucieszył się Marcel.
Nikodem wyciągnął ze środka podręcznika kartkówkę. Podał ją bratu. Marcel kilka razy przeczytał wszystkie słówka, po czym wsunął kartkę pod poduszkę.
Po chwili do salonu weszli Daniela z Szymonem. Oboje usiedli na kanapie obok synów.
- Co tam chłopaki? - rzekł mężczyzna. - Angielski?
- Tak... - rzekł Nikodem.
- Jeszcze trochę i wakacje - odezwała się Daniela.
- Marcelek, jak ci idzie poprawianie ocen? - spytał Szymon.
- Bardzo dobrze... Z historii piątka i czwórka... Angielski poprawię jutro.
- Uczyłeś się?
- Trochę tak...
- Trochę? No dobrze. Nic nie mówię... Zobaczymy jutro.
- Co będę miał z matmy? - spytał chłopiec.
- Nie wiem jeszcze... Wezmę cię do tablicy. Jak dostaniesz piątkę albo czwórkę to może dam ci czwórkę na koniec roku.
Nikodem popatrzył na ojca z zażenowaniem.
- Tato, błagam cię... Przecież on nie umie nawet na trzy...
- Jak nie! - oburzył się Marcel. - Właśnie, że umiem więcej niż ty!
- Niko, odłóż już tę książkę. Gasimy światło... - rzekł Szymon.
Daniela ucałowała obydwu chłopaków. Jej mąż uczynił to samo.
- Dobranoc - rzekł Szymon wyłączając górne światło.
- Tato... - odezwał się Nikodem. - Marcel nie zna bajki o Słoniu Trąbalskim...
Szymon uśmiechnął się. Ponownie podszedł do chłopaków. Usiadł na kanapie.
- Marcel, serio nie słyszałeś nigdy bajki o Słoniu Trąbalskim? - spytał z niedowierzaniem.
- To ulubiona bajka taty... Tata mi ją zawsze opowiadał, gdy byłem mały - rzekł Nikodem.
- Był sobie słoń wielki - jak słoń. Zwał się ten słoń Tomasz Trąbalski. Wszystko, co miał, było jak słoń! Lecz straszny był Zapominalski - rzekł Szymon.
Obaj chłopcy z zaciekawieniem słuchali Szymona. Chociaż Nikodem znał tę bajkę na pamięć, uwielbiał, gdy tata mu ją opowiadał.
To był dzień pełen wrażeń, toteż chłopcy zasnęli stosunkowo szybko. W zasadzie, Szymon nie odpowiedział nawet połowy bajki, a Nikodem i Marcel już spali. Mężczyzna przykrył obydwu kołdrą. Zgasił nocną lampkę, po czym poszedł do sypialni, gdzie czekała na niego żona.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz