13. Zadanie domowe

2.5K 84 4
                                    

Rozległ się dzwonek na lekcje. Wychowawca wszedł do klasy w dobrym nastroju. Kątem oka spojrzał na siedzących w pierwszej ławce Marcela i Nikodema. Obydwaj byli maksymalnie oddaleni od siebie. Nauczyciel nie skomentował tego.
Przywitawszy się z klasą, napisał na tablicy temat lekcji. Sprawdził obecność. Przez chwilę pisał coś w dzienniku.
- Zanim zaczniemy omawiać temat, sprawdzę, czy wszyscy zrobili zadanie domowe - rzekł podnosząc się z krzesła.
Wolnym krokiem przeszedł się po klasie. Zaglądał do zeszytów wszystkich uczniów. W wypadku braku zadania wpisywał jedynkę. Marcel był uśmiechnięty od ucha do ucha. Czyżby miał zrobioną pracę domową?
Jasiński oniemiał, gdy wziął do ręki zeszyt Nikodema. Spojrzał na syna, później w zeszyt i znów na syna.
- To żart? - rzekł na poważnie. - Nie zrobiłeś zadania domowego? Nikodem!
- Jak nie? - odparł chłopiec wstając z krzesła. - Zrobiłem przecież.
Szymon dał chłopakowi do ręki jego zeszyt. Nikodem zbladł, gdy spostrzegł, że ktoś wyrwał mu z notesu kartkę z zadaniem domowym. - Ty to zrobiłeś! - wrzasnął Nikodem patrząc wrogo na kolegę z ławki.
- Nie wiem, o czym mówisz - odparł Marcel podśmiechując się w duchu.
- Tato! - rzekł Nikodem. - Ja pamiętam nawet wynik, pięćdziesiąt cztery! No uwierz mi, przecież wiesz, że codziennie odrabiam w domu lekcje.
Szymon stanął przy oknie. Zamyślił się.
- Usiądź, Nikodem - odparł.
Marcel miał nadzieję, że Nikodem dostanie pałę. Niestety, jak to bywa w rodzinie, ojciec uwierzył synowi i nie pociągnął go do odpowiedzialności za brak zadania domowego. Mimo to, Marcel miał powód do dumy. Udało mu się obmyślić "genialny" plan. Otóż, postanowił uprzykrzyć życie Nikodemowi do tego stopnia, że wychowawca sam dobrowolnie i bez niczyich próśb czy błagań, przesadzi chłopców jak najdalej od siebie.
Ale wychowawca miał inny plan.
- Chłopcy, zostaniecie chwilę po lekcji. Porozmawiamy sobie - rzekł.
Marcel nie mógł się doczekać, kiedy zabrzmi dźwięk dzwonka. W końcu, ku jego radości lekcja dobiegła końca.
- Przemyślałem sobie waszą prośbę - rzekł wychowawca. - Zgodzę się na rozsadzenie was.
Chłopcy ucieszyli się. Ku własnemu zaskoczeniu, uśmiechnęli się do siebie.
- Ale, nie tak od razu - dodał. - Codziennie przez dwa tygodnie będziecie zostawać po lekcjach. Będziecie tu siedzieć tak długo, aż jeden i drugi będzie miał odrobione lekcje. Co o tym myślicie? Niko?
- Zgoda - odparł chłopiec.
- Ja też się na to zgadzam - rzekł Marcel. - Dwa tygodnie i ani dnia dłużej!
- Z ręką na sercu! - odparł nauczyciel.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz