9. Linijka/Szarlotka

3.2K 100 15
                                    

Szymon przekręcił kluczyk w stacyjce. Ściszył radio. Spojrzał we wsteczne lusterko. Nikodem i Marcel siedzieli z tyłu auta. Obydwaj milczeli, głowy mieli zwrócone w przeciwnych kierunkach. Co kilka chwil Nikodem pociągał nosem. Z jasnych, błękitnych oczu wciąż spływały mu łzy. Wycierał je w mokry już rękaw bluzy.
Marcel patrzył przez okno. Oglądał ludzi maszerujących chodnikami, przebiegających przez pasy tuż przed nadjeżdżającymi pojazdami.
Po dziesięciu minutach auto zatrzymało się na parkingu przed blokiem, w którym mieszkał Marcel. Chłopiec odpiął pasy. Bez słowa wyskoczył z samochodu.
- Niko, idziemy! - rzekł Szymon.
- Nie mogę poczekać w aucie? - spytał niepewnie.
- Nie.
Nikodem usłuchał. Trzasnął drzwiami. Szymon wyciągnął z bagażnika plecak Marcela. Weszli do bloku.
Na klatce schodowej unosił się przyjemny zapach szarlotki. Szymon zapukał do drzwi. Daniela wpuściła gości do środka.
Gdy tylko ujrzała miny chłopców, uśmiech zniknął jej z twarzy.
- To pewnie jest...
- Nikodem, mój syn - odparł Szymon. Chłopiec ze smutkiem spuścił głowę na dół. Daniela przyjrzała mu się z uwagą. W odróżnieniu od ojca, Nikodem miał jasną karnację i duże, błękitne oczy. Był nieco wyższy od Marcela. Miał na sobie oryginalne jeansy, niebieską, sportową bluzę i modne obuwie.
- Co jemu jest? - spytała Daniela nie odrywając wzroku od chłopca.
- Pół godziny temu dostał lanie - padła szybka odpowiedź.
Daniela spojrzała na Szymona z niedowierzaniem. Zupełnie nie spodziewała się, że jej "ideał mężczyzny" jest w stanie uderzyć dziecko. Poczuła zawód w sercu.
- Oj, chłopcy, chłopcy - westchnęła. - Marcelku, ty też nienajlepiej wyglądasz - dodała marszcząc ciemne brwi. - No wejdźcie do pokoju. Wstawię wodę na herbatę.
- Dla mnie kawa, jeśli można - rzekł Szymon.
Chłopcy weszli do gościnnego pokoju. Usiedli naprzeciw siebie - Marcel w fotelu a Nikodem na kanapie. Tymczasem Szymon poszedł do kuchni, gdzie Daniela wsypywała herbatę do filiżanek.
- Dlaczego tak się na mnie spojrzałaś? - rzekł. - Nie dostałby, gdyby nie zasłużył.
- Myślałam, że w innych okolicznościach poznam twojego syna - odpowiedziała przymykając drzwi. Nie chciała, aby chłopcy słyszeli ich rozmowę.
- Przykro mi, że tak wyszło!
- Ciszej...
- Chłopcy się pobili, a to do czego posunął się Nikodem przeszło ludzkie pojęcie. Dostał karę, na jaką zasłużył. I nie bądź na mnie zła!
- Nie krzycz tak, Szymon. Weź kawę i ciasto.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz