Okno

1.2K 32 0
                                    

Było piątkowe popołudnie. Daniela stała przy oknie. Trzęsły jej się ręce. Wypatrywała Marcela i Nikodema.
Na widok teściowej zbliżającej się do jej domu, zdenerwowała się jeszcze bardziej. Weszła do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą.
- Luśka, dasz radę - szepnęła sama do siebie.
Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Daniela wpuściła gościa do salonu.
- Córeczko, przyniosłam dla was świeży chlebek - powiedziała Danuta. - Nie najlepiej wyglądasz. Wszystko dobrze? - dodała przyglądając się synowej.
- Tak, mamo - odparła Daniela.
- A gdzie mój syn?
- Jechał do Zajezierza rozliczyć się z robotnikami.
- Z jakimi znów robotnikami? - zdziwiła się kobieta.
- To mama nic nie wie? Przerobiliśmy trochę domek w Zajezierzu... Na górze są teraz dwa pokoje, a kuchnia jest odgrodzona od salonu... Myślałam, że Szymon mamie o tym mówił.
- Nic nie mówił... - odparła kobieta. - A powinien, bo póki co, ten dom nie jest jego własnością...
- Może mama usiądzie?
- Pójdę już do siebie. Franek kiepsko się czuje. A gdzie chłopcy?
Daniela obawiała się tego pytania. Niepewnie spojrzała w okno. Ucieszyła się na widok podjeżdżającego pod dom BMW.
- Szymon wrócił - powiedziała z błyskiem w oku. - Postawię wodę na kawę...
- Pójdę już...
Danuta wyszła z domu. Daniela obserwowała przez okno jak jej teściowa szybkim krokiem zmierza wprost w stronę Szymona.
Młoda mężatka uchyliła okno. Miała nadzieję, że uda jej się usłyszeć choć fragment rozmowy matki z synem.
- Kiedy się przeprowadzacie do tego całego Zajezierza?
- W wakacje.
- Mówiłeś ojcu o remoncie?
- Dołożył mi do remontu.
- Ile?
- Tyle, że wystarczyło i jeszcze zostało - odparł Szymon.
- Nie chcesz mówić, to nie. Sprawdzę, ile pieniędzy ojciec wypłacił ostatnio z konta i będę wszystko wiedziała.
Powiedziawszy te słowa, Danuta wyszła z podwórka syna. Prędko powędrowała w stronę swojego domu.
Szymon ujrzał stojącą w oknie Danielę. Uśmiechnął się do niej. Po chwili wszedł do salonu. Pocałował żonę na przywitanie.
- Co tu tak cicho? Gdzie chłopcy? - rzekł siadając na kanapie.
- Nie wrócili jeszcze ze szkoły - odparła Daniela.
Szymon spojrzał na zegarek, który nosił na lewej ręce. Zmarszczył brwi.
- Jest szesnasta trzydzieści... Powinni być w domu przeszło dwie godziny temu.
- Mam tylko nadzieję, że nic się im nie stało... Wiesz, jakie oni miewają głupie pomysły.
- Nawet nie wiem, gdzie ich szukać. Ich rowery zostały w Zajezierzu, więc nigdzie nimi nie pojechali... Poleźli gdzieś.
- Zrobię kanapki - szepnęła Daniela. Ponownie podeszła do okna. - Z czym ci zrobić?
- Jest smalec?
- Jest - odparła zamyślona. - Z czym ci robić?
- Luśka, ze smalcem - odparł. - I chyba woda się gotuje...
- Tak... Już robię kawę - szepnęła Daniela. Jeszcze raz spojrzała w okno.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz