Zaległości

1.7K 60 1
                                    

Gdy Daniela zajrzała do pokoju Marcela, obaj chłopcy wraz z Szymonem siedzieli na dywanie. Tłumaczył im, jak zrobić pracę domową z matematyki. Nikodem słuchał z uwagą. Marcel nie mógł się skupić. Korciło go, by wziąć do ręki leżący w pobliżu notes i zacząć rysować.
- Nawet nie próbuj - rzekł Szymon widząc, w którym kierunku spogląda chłopiec.
- Przecież nic nie robię - odparł Marcel.
- No, dobrze...
- I jak wam idzie? - odezwała się Daniela.
- To zadanie nie jest takie trudne jak myślałem - powiedział Nikodem pochylając się nad zeszytem.
Marcel położył się na podłodze. Rzucił w kąt swój zeszyt od matematyki. - Potem zrobię to głupie zadanie. Teraz mi się nie chce...
- Marcel! W tej chwili podnieś ten zeszyt! - krzyknęła Daniela.
Chłopiec popatrzył na matkę z uśmiechem. - Mamo, wyluzuj trochę - powiedział.
- Gdzie Marcel trzyma deskorolkę? - odezwał się Szymon.
- Ale, że co? - zainteresował się chłopiec.
- Zgodnie z umową zaraz ją zarekwiruję.
- Umowa była taka, że możesz wziąć mi deskorolkę tylko wtedy, kiedy dostanę pałę za brak zadania - oburzył się chłopiec.
- To zaraz zrobimy aneks do umowy. Biegiem po zeszyt!
Chłopiec wstał z podłogi. Poszedł na drugi koniec pokoju. Podniósł zeszyt.
- Nie wiem, jak to zrobić - westchnął.
- Bo nie słuchasz, kiedy tłumaczę. Pokaż...
Szymon wziął do ręki zeszyt chłopca. Zaczął go kartkować.
- No pięknie - rzekł. - Widzisz? Jak chcesz to potrafisz ładnie rozwiązywać prace domowe...
- Nie rozwiązywać, tylko odpisywać - wypalił Nikodem.
- Co takiego? - odparł Szymon. - Nie, tak nie będziemy robić!
- Sam je robiłem. On zmyśla! - zawołał Marcel.
- Nie zmyślam...
- Marcel, weź kartkę i długopis. Zaraz sprawdzimy, kto tu mówi prawdę a kto zmyśla. Wczorajsza praca domowa... Proszę. Przeczytaj sobie polecenie i rozwiąż to - rzekł Szymon podając chłopcu do ręki otwarty zbiór zadań.
Marcel włożył ołówek do ust. Kilka razy przeczytał treść zadania. Popatrzył na Szymona. Uśmiechnął się do niego.
- No, dobra! Wygrałeś! - odparł chłopiec.
- Nie wierzę - westchnął Jasiński. - Te wszystkie prace domowe są odpisane od Nikodema? Luśka, zaparz mi melisy!
Kobieta zaśmiała się.
- Tato, on nawet nie wie, jak się mnoży ułamki...
- Jak nie wie? Przecież z ostatniego sprawdzianu dostał czwórkę z plusem...
- Dostałby piątkę, gdyby...
- Nikodem, zamknij się już! - wrzasnął Marcel bliski rozpaczy.
- Okej - odparł jasnowłosy chłopiec. - Tato, zrobiłem zadanie. Sprawdź mi...
Szymon chwycił zeszyt syna. Rzucił okiem na obliczenia.
- Dobrze masz - rzekł. - Schowaj do plecaka.
- Okej.
- Nikodem, - odezwała się Daniela - masz już wszystkie lekcje zrobione?
Chłopiec kiwnął głową.
- Chodź do mnie. Coś ci pokażę - szepnęła prowadząc chłopca do dużego pokoju. Kobieta zamknęła drzwi.
- No i zostaliśmy sami - rzekł Szymon przyglądając się Marcelowi. - Jak było z tym sprawdzianem, co?
- Niko dał mi odpisać - przyznał chłopiec.
Szymon uśmiechnął się.
- Jak się dodaje ułamki zwykłe o różnych mianownikach?
- To umiem - odparł chłopiec. - Trzeba sprowadzić do wspólnego. Liczniki dodać, mianownik przepisać...
- Jak się odejmuje?
- Tak samo... Odejmuję licznik od licznika a mianownik przepisuję...
- Jak się mnoży?
- Licznik przez licznik, a mianownik przez mianownik...
- Jak się dzieli?
- Licznik dzielę przez licznik a mianownik przez mianownik.
- Bzdura.
- Licznik dzielę przez licznik, a mianownik przepisuję?
- Marcel, nie! Weź zeszyt do ręki.
- Nie męcz mnie, no!
- Właśnie, że będę cię męczył. Tu masz napisane. Czytaj.
Chłopiec utkwił wzrok w notatce. Po chwili spojrzał na Szymona. Wiedział, że mężczyzna mu nie odpuści.
- Siku mi się chce - powiedział Marcel. Nieoczekiwanie wstał z podłogi. Chciał wyjść z pokoju, ale Szymon zdążył w ostatniej chwili go złapać.
- Marcel, nie wyjdziesz z tego pokoju, dopóki nie nauczysz się dzielić ułamków.
- Przecież to tortury! - odparł chłopiec z nerwami.
- Zobacz, jakie to proste. Masz dwa ułamki... Pierwszy przepisujesz, stawiasz znak mnożenia... Drugi ułamek odwracasz do góry nogami... O tak... I mnożysz...
- I co dalej?
- I nic dalej. To koniec. Marcel, jakbyś uważał na lekcjach to byś to umiał. Zobaczysz, przesadzę cię z powrotem do pierwszej ławki.
Jasiński napisał na kartce kilka zadań do rozwiązania.
- No już... Licz...
- Jejku, jaki ty jesteś upierdliwy - mruknął chłopiec pod nosem.
Szymon nie skomentował tego. Chłopiec niechętnie zabrał się za liczenie.
- Nie muszę tego robić - rzekł niby sam do siebie. - To nie jest praca domowa...
- Nie marudź. Jak masz zrobić pracę domową, skoro nie znasz podstaw?
Kilka minut później Marcel  podał Szymonowi  kartkę do  sprawdzenia.
- Dobrze masz... Powiedz mi teraz, jak dodajesz ułamki dziesiętne.
- W słupku... Przecinek pod przecinkiem... Przecinek przepisuję, ale nie muszę ci tego mówić! - uniósł się. - W szkole jesteś nauczycielem... W domu masz być tatą!
Mężczyzna uśmiechnął się.
- Jak odejmujesz ułamki zwykłe? - ciągnął dalej Szymon.
- Tak samo, jak dodaję - odparł Marcel kładąc się na podłodze.
Szymon wziął do ręki kartkę i długopis.
- Nie! - wrzasnął chłopiec. - Proszę... Nie męcz mnie już...
- Odejmij od siebie te dwa ułamki - rzekł Szymon podając chłopcu kartkę.
- Nie chce mi się - odparł Marcel.
- Wstań z tej podłogi i mnie nie denerwuj. W tej chwili!
- Jejku - burknął Marcel. - No mówię przecież, przecinek pod przecinek... Tu zera trzeba dopisać... I... Nie da się...
- Co się nie da?
- Od zera nie da się odjąć ośmiu.
Szymon zmarszczył ciemne brwi. Nie przypuszczał, że Marcel ma aż takie braki.
- Chwila przerwy - rzekł.
Marcel ucieszył się. Prędko podbiegł do dużego pokoju. Daniela i Nikodem siedzieli na kanapie. Wspólnie oglądali śmieszne filmiki.
- Tato! - zawołał Nikodem. - Znaleźliśmy taką stronę, na której już teraz można zamówić sobie pieska. Trzeba tylko wybrać, czy to ma być on czy ona.
- Ile kosztuje taki piesek? - spytał Szymon.
- Tylko tysiąc czterysta złotych - odparł chłopiec. - Tato! Obiecałeś! - dodał widząc minę Szymona.
- Nic nie mówię przecież.
- Jak wam idą lekcje? - spytała Daniela. - Do jutra skończycie?
- Marcel, skończymy do jutra? - rzekł mężczyzna czochrając chłopcu włosy. Malec zrobił obrażoną minę. - Chodź, Marcelek - dodał prowadząc chłopca z powrotem w stronę jego pokoju. - Nauczysz się odejmować ułamki dziesiętne... Lusia, przyniesiesz nam coś do picia?
- Jasne.

Gdy kobieta weszła do pokoju Marcela, obydwaj siedzieli przy biurku. Marcel liczył zadania. Był naburmuszony.
Daniela dała Szymonowi do ręki kubek z gorącą kawą. Puściła do niego oko. Przypomniała sobie, jak wczoraj rano Danuta opowiadała jej o Szymonie, o tym, że jako dziecko miał z matematyki same jedynki.
- Jedno ziółko i drugie ziółko - pomyślała uśmiechając się sama do siebie. Powoli wyszła z pokoju syna.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz