Nastał kolejny dzień. Wtorek. Gdy Marcel wszedł do klasy, Szymon siedział już za nauczycielskim biurkiem.
- Dzień dobry - rzekł chłopiec z uśmiechem.
- Dzień dobry, Marcel pozwól do mnie na moment...
Chłopiec podszedł do nauczyciela.
- Co? - spytał.
- Przeprosisz Mateusza za to, że kopnąłeś wczoraj jego plecak.
- Nie no, chyba żart!
- Mateusz, podejdź tu!
Uczeń pośpiesznie stanął przy biurku.
- Do dzieła, Marcel.
- Nie przeproszę go - odezwał się chłopiec. - Mógł nie zostawiać plecaka na środku szatni!
- Pół tonu ciszej. Marcel, dostajesz uwagę. Dzienniczek proszę.
- Wisi mi to.
- Dobrze. Zobaczymy.
Szymon pośpiesznie wpisał uczniowi do dzienniczka negatywną uwagę.
- Na jutro proszę przynieść podpis mamy - rzekł zwracając chłopcu jego własność. - A teraz proszę przeprosić Mateusza za zniszczenie plecaka.
- Nie przeproszę go - powiedział Marcel ponownie. - Mógł pilnować plecaka.
- Marcel, nie dyskutuj ze mną!
- No okej. Przepraszam cię, Mateusz. Ale na drugi raz nie zostawiaj plecaka na środku szatni.
Chłopcy uścisnęli sobie ręce na zgodę. Nie mówiąc nic więcej usiedli na swoich krzesłach.
- Jeszcze jedno - rzekł po chwili Jasiński. - Jeśli jeszcze raz usłyszę, że jeden drugiego kopnął, popchnął, uderzył, czy niewiadomo, co zrobił, Marcel, przesadzę cię do pierwszej ławki. Będziesz siedział z Mateuszem. To jest pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Rozumiemy się?
- Tak - odparł chłopiec pochylając głowę.
Szymon spojrzał w dziennik. Napisał na tablicy temat. Po chwili rozległ się dzwonek na lekcje.
Marcel przemyślał sobie słowa Szymona. Postanowił, że nie będzie więcej dokuczał Mateuszowi. Nie po to wywalczył sobie prawo do siedzenia w ostatniej ławce, by teraz to prawo utracić.
Szymon wywołał do odpowiedzi Nikolę. Dziewczynka stała przy tablicy. Liczyła zadanie. Marcel bezmyślnie wyciągnął z piórnika cyrkiel. Zaczął skubać nim ławkę.
- Co ty robisz? - szepnął Nikodem.
- Nudzi mi się - odparł Marcel podpierając ręką głowę. Odłożył cyrkiel. Zgłosił się.
- Słucham cię - odezwał się nauczyciel.
- Mogę do toalety? - spytał chłopiec podnosząc się z krzesła.
- Możesz.
Marcel niemalże w podskokach wyszedł z klasy. Nie miał potrzeby iść do ubikacji, toteż usiadł na podłodze tuż za drzwiami. Wyciągnął smartfon z kieszeni spodni. Myślał, że może w coś zagra, ale miał słaby Internet w telefonie. Gra nie chciała się załadować.
- Mogę spytać, co ty robisz? - usłyszał nagle znajomy głos. - Marcel, wstań - rzekł Jasiński pomagając chłopcu podnieść się z podłogi. - Oddaj ten telefon i w tej chwili do klasy!
Chłopiec był tak zdezorientowany nagłym pojawieniem się Szymona, że bez słowa dał mu do ręki swój smartfon. Po chwili obaj weszli do klasy. Jasiński postanowił ukarać chłopca, toteż kazał mu podejść do tablicy. Dał mu do rozwiązania dość trudne zadanie. Był ciekaw, jak chłopiec sobie poradzi.
Na początku Marcelowi szło całkiem nieźle. Mniej więcej w połowie zadania widać było, że nie ma zielonego pojęcia, co dalej zrobić. Rozglądał się po kolegach. Miał nadzieję, że ktoś mu podpowie. Tak się jednak nie stało.
Wychowawca popatrzył z namysłem na Marcela. - Wracaj do ławki - rzekł. - Kto dokończy to zadanie?
- Ja! - zgłosił się Nikodem. Pośpiesznie, nie czekając na zgodę ojca, podszedł do tablicy. Wziął do ręki kredę, po czym bezbłędnie wykonał resztę obliczeń.
- Zadanie jest zrobione na piątkę. Zrobiliście je we dwóch więc i ocenę podzielimy na dwa - zaśmiał się. - To co? Wpisać wam po dwa z plusem?
- Nie! - zaprotestował Nikodem. - Ewentualnie, ja mogę dostać plusa, a Marcel dwóję.
- Chyba na odwrót - oburzył się Marcel.
Wychowawca wstał z krzesła. Dokładnie zmazał całą tablicę.
- Do końca lekcji zostało jeszcze dziesięć minut - rzekł patrząc na zegarek. - Zdążycie napisać kartkówkę.
W klasie powstał szmer.
- Wszystko znika z ławek. Zostają tylko długopisy i karteczki! Marcel, przesiądziesz się do drugiej ławki. Chcę mieć pewność, że twoja praca będzie samodzielna.
Wszyscy w skupieniu czekali na treść zadania. Nikt nie przypuszczał, że matematyk zada klasie do rozwiązania dokładnie to samo polecenie, które przed chwilą rozwiązywali przy tablicy Marcel i Nikodem. Ci, którzy uważali na lekcji mieli szansę łatwo załapać dobrą ocenę.
Równo z dzwonkiem, Szymon zebrał karteczki swoich uczniów. Był ciekaw, czy Marcel zrobił poprawnie całe zadanie. Postanowił jednak, że sprawdzi to dopiero w domu.
Spakował kartkówki do torby, po czym wyszedł z klasy.
CZYTASZ
Ojczym od matematyki
Short StoryMarcel to zbuntowany dziesięciolatek mieszkający z samotnie go wychowującą matką. Czuje się panem w swoim domu i nie szanuje nikogo. Wraz z nastaniem nowego roku szkolnego będzie uczęszczał do nowej szkoły. Jak się okazuje, jego wychowawcą będzie no...