Gangnam style

1.2K 39 5
                                    

Daniela umyła Nikodemowi twarz i ręce. Ubrała go w piżamę. Chociaż była późna godzina, chłopiec w ogóle nie był senny. Buzia mu się nie zamykała.
- Nikodem! W tej chwili do łóżka! - krzyknęła Daniela któryś raz z kolei.
Chłopiec zatoczył kółko wokół stołu.
- Jedzie pociąg! - zawołał. - Odsuń się, bo cię rozjeździe! - dodał biegnąc wprost na Danielę.
- Nikodem! Do spania! Hej, panie maszynisto! Mówię do pana! Ostatnia stacja i do łóżka!
Chłopiec wybiegł na taras. Usiadł na drewnianej poręczy. Daniela wyszła za nim.
- Nikodem... Nie mam siły na ciebie, dziecko... - westchnęła. Usiadła obok chłopca. Spojrzała w jego jasnoniebieskie, roześmiane oczy.
- Idziemy spać? - spytała.
Nikodem przytaknął. Nim doszedł do pokoju zaśpiewał refren piosenki Gangnam style. Trzasnął drzwiami od swojego pokoju. Nastała cisza. Daniela położyła się do łóżka. Zamknęła oczy. Rozmyślała o rozmowie z Emilią. Tak chciałaby ją jakoś pocieszyć... Zrobić coś, co skłoniłoby Janka do refleksji i zmiany na lepsze.
Nagle w całym domu zabrzmiała głośna muzyka.
Daniela w sekundzie podniosła się z łóżka. Boso wbiegła do pokoju Nikodema. Chłopiec skakał po łóżku.
- Mamo, co on wyrabia? - szepnął Marcel wchodząc do pokoju brata. - Chce mi się spać...
Kobieta wyłączyła wieżę, po czym odłączyła od niej kabel.
- Nikodem, zaraz ojca obudzę i zrobi z tobą porządek! - wrzasnęła.
- O co ci chodzi? - odparł chłopiec skacząc po łóżku. - Przecież nic nie robię!
- Chodź Marcelek... Prześpimy się dzisiaj w salonie - dodała prowadząc chłopca w stronę schodów. - A Nikodem niech sobie robi, co chce...
Daniela pośpiesznie rozłożyła kanapę w salonie. Marcel wskoczył pod kołdrę. Przytulił się do poduszki. Dawno nie spał z mamą w jednym łóżku.
- Mamuś... A czy tata jest alkoholikiem? - spytał chłopiec zupełnie nieoczekiwanie.
- Co? Oczywiście, że nie... - odparła głaszcząc syna po ciemnych włosach. - Skąd ci to przyszło do głowy?
- Nie wiem sam... A Nikodem jest alkoholikiem?
- A Nikodem jest łobuz i jutro się z nim rozmówię... Śpij synku...
- No dobrze - odparł chłopiec. - Zgasisz lampkę?
- Tak - szepnęła.
Po chwili w salonie zrobiło się ciemno.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz