Miłość

1.1K 39 0
                                    

Było późne popołudnie. Szymon leżał na łóżku w sypialni. Chwycił białego, pluszowego misia, którego niegdyś podarował Danieli.
- Ale masz śliczny pyszczek - rzekł z uśmiechem.
- Zaczynasz rozmawiać z misiami, jak Marcel - szepnęła Daniela.
- Jeszcze trochę a zacznę jeść żelki - zaśmiał się Szymon.
- A tak z innej beczki... Skarbie, wiesz o tym, że mamy pusto w lodówce? Może pojechalibyśmy na jakieś zakupy, co?
- Lusia, mało kilometrów dzisiaj zrobiliśmy? Dwa kroki od domu jest Żabka. Zrób listę. Wyślij naszą młodzież do sklepu. Niech kupią, co potrzeba.
- Okej - odparła Daniela. - Gdzie w tym domu trzymamy jakieś kartki?
- Tutaj, skarbie - rzekł Szymon wyjmując notes z szafki nocnej. - Jest i długopis. Co pisać?
- Chleb, masło, ser żółty, jajka, mleko, wędlina do chleba i jakieś cukierki, może krówki.
- I jabłka... Trzymaj kartkę. Pieniążki też ci dać?
- A mógłbyś? - odparła z uśmiechem.
Szymon wstał z łóżka. Wyciągnął portfel z kieszeni.
- Dwadzieścia złotych wystarczy? - spytał.
- Skarbie, za dwadzieścia złotych Marcel kupi co najwyżej dwie paczki żelków, krówki i mleko.
- Żelków nie ma na liście zakupów - odparł. - Daj tę kartkę.
Szymon poszedł do pokoju Marcela. Zapukał, po czym szeroko otworzył drzwi.
Trójka siedzących nad książką dzieciaków momentalnie skierowała wzrok na mężczyznę. Ten uśmiechnął się do nich.
- Mam do was prośbę - rzekł wyjmując z portfela pięćdziesiąt złotych. - Zrobilibyście małe zakupy w Żabce?
- Jasne! - zawołał Marcel podbiegając do Szymona. Prędko wziął do ręki banknot. - Co kupić?
- Tu masz listę.
- Okej! - zawołał chłopiec. - A możemy kupić sobie żelki albo coś innego? - spytał.
- Tak... Z tym, że proszę o paragon i resztę pieniążków.
- Dobrze - odparł Marcel kiwając głową.
Dzieciaki zbiegły ze schodów. Momentalnie w całym domu zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Szymon wszedł do pokoju Marcela. Rzucił okiem na leżącą na łóżku książkę o zwierzętach. Rozejrzał się wokół. Wziął do ręki skarbonkę świnkę. Potrząsnął nią, by sprawdzić, czy Marcel zaczął w końcu oszczędzać. Zagruchotało.
Gdyby nie to, że na biurku leżał zeszyt od matematyki, Szymonowi nie przyszłoby do głowy, by go przeglądać. Mężczyzna otworzył tenże zeszyt na ostatniej zapisanej kartce.
- Ciekawe, kiedy zamierza zrobić pracę domową - zastanowił się.
Wyszedłszy z pokoju chłopca, zamknął za sobą drzwi. Po cichu wszedł do sypialni. Daniela leżała na łóżku przytulona do białego misia.
- Co tam? - rzekł mężczyzna siadając obok żony. - Zmęczona? - dodał wyciągając rękę w stronę jej twarzy. Pogłaskał ją dłonią po policzku.
- Kładź się koło mnie... Stęskniłam się za tobą - szepnęła Daniela z uśmiechem.
Szymon niemalże natychmiast położył się obok żony. Zaczął delikatnie muskać ją ustami po ramieniu i po szyi.
- Skarbie, tak cię kocham - szepnął jej do ucha. Daniela przyłożyła usta do ust Szymona. Spojrzeli sobie w oczy. Zaczęli się całować bardzo namiętnie.

Po kilkunastu minutach do sypialni rodziców wszedł Marcel. Oboje leżeli w łóżku przykryci kołdrą. Chłopiec trzymał w ręku rachunek i resztę pieniędzy. Zdziwił się, gdy spostrzegł, że jeansy i koszulka Szymona leżą na podłodze przy łóżku.
- Już jestem - powiedział nieśmiało. - Mam rachunek i resztę.
- Połóż na komodzie - rzekł Szymon.
- Nie chcesz od razu przeliczyć, czy się zgadza?
- Nie - odparł Szymon.
- No, okej... To idę...
Chłopiec wyszedł z sypialni rodziców. Celowo zostawił szeroko otwarte drzwi.
- Zrobił to specjalnie! - powiedziała Daniela.
- Zaraz zamknę - odparł Szymon.
Prędko się ubrał. Przeczesał dłonią włosy. Wsypał drobne do portfela.
- Chodź, Luśka - rzekł po chwili. - Zrobimy jakąś kolację...
- Mógłbyś się odwrócić? - spytała. - Chciałabym się ubrać.
Szymon się zaśmiał.
- Jesteś niepoważna. Luśka, serio... - rzekł z błyskiem w oczach. - Wstydzisz się mnie? Przed chwilą się nie wstydziłaś...
- Szymon, nie gadaj tyle, tylko się odwracaj. No już!
Mężczyzna zupełnie nie rozumiał sposobu myślenia małżonki. Mimo to przystał na jej prośbę. Odwróciwszy się, zastanawiał się nad tym, czym jeszcze Daniela go zaskoczy.
Stał zwrócony przodem do zamkniętych drzwi. Po niespełna dwóch minutach usłyszał ciche kroki zmierzającej w jego kierunku Danieli. Chciał się odwrócić, jednak tego nie zrobił. Po chwili poczuł, jak małżonka oplata go w pasie swoimi rękoma.
- Dziękuję ci za wszystko - szepnęła. Czule się pocałowali, po czym zeszli na dół przygotowywać kolację.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz