Lekarz zszył Nikodemowi ranę na nodze. Chociaż chłopiec dostał środki przeciwbólowe, głośno płakał. Uspokoił się dopiero w samochodzie.
Zbliżała się godzina dziewiętnasta, gdy Jasińscy wrócili do domu. Wszyscy byli bardzo głodni, toteż Daniela szybko zabrała się za robienie sałatki.
Była godzina dwudziesta piętnaście, gdy do pokoju Nikodema wszedł Szymon. Chłopiec leżał już w łóżku. Trzymał na kolanach podręcznik od języka angielskiego.
- Hej synku - rzekł Szymon siadając tuż obok Nikodema. - Jak noga? Boli?
- Boli... - rzekł jedenastolatek. - Tato, czy ja będę musiał mieć wyciągane te szwy? - spytał po chwili.
Szymon uśmiechnął się do syna.
- Nie martw się na zapas - rzekł.
- Czyli tak?
- No, tak...
Nikodemowi w oczach stanęły łzy.
- Synku, nie denerwuj się. Na pewno dostaniesz znieczulenie. Nic nie poczujesz... Odłóż na chwilę tę książkę. Pogadajmy... Nie pójdziesz jutro do szkoły.
- Zostanę w domu? - ucieszył się.
- Tak... Tylko nie chodź po żadnych prętach... Okej?
Chłopiec się uśmiechnął. Wsunął podręcznik od angielskiego pod poduszkę.
- Nikodem, powiedz mi, jak doszło do tego wypadku - rzekł Szymon po chwili. - Gdzie to się stało? Przecież u nas na podwórku nie ma żadnych prętów...
- U dziadka - szepnął chłopiec. - Za garażem leżą takie wielkie rury... Wszedłem na nie i się przewróciłem na takie żelastwo - rzekł chłopiec.
- Dlaczego tam wszedłeś? Co?
Malec wzruszył ramionami.
- Oj, Nikodem... Nie chodź tam nigdy więcej. Dobrze?
- Dobrze. Słowo - odparł chłopiec.
Szymon pogłaskał syna po głowie.
- Przytul się do poduszki i śpij. Jutro przyjdzie do ciebie babcia. Zgaszę ci światło...
Mężczyzna podniósł się z łóżka. Przeciągnął się. Wyłączył górne światło.
- Dobranoc, Nikodem - rzekł ciepłym głosem.
- Tato... Poczekaj chwilę... Chcę cię o coś spytać...
- Słucham cię - odparł mężczyzna.
- Pamiętasz, jak obiecałeś, że kupisz mi psa? - spytał.
- Pamiętam. Za tydzień jedziemy do zdjęcia szwów. Jeśli dzielnie to zniesiesz, kupimy szczeniaka.
Chłopiec uśmiechnął się. Przytulił się do poduszki.
- Śpij dobrze, synku...
- Dobranoc, tato - szepnął Nikodem.
CZYTASZ
Ojczym od matematyki
Krótkie OpowiadaniaMarcel to zbuntowany dziesięciolatek mieszkający z samotnie go wychowującą matką. Czuje się panem w swoim domu i nie szanuje nikogo. Wraz z nastaniem nowego roku szkolnego będzie uczęszczał do nowej szkoły. Jak się okazuje, jego wychowawcą będzie no...