Był wczesny ranek. Szymon i Daniela spali, gdy do ich sypialni wszedł Marcel. Chłopiec uszczypnął mamę w rękę.
- Co? - szepnęła przewracając się na drugi bok.
- Gdzie jest mój kot? - rzekł Marcel pochylając się nad głową matki.
- Nie wiem...
- Mamo, to ważne...
Marcel ponownie uszczypnął Danielę w rękę. Tym razem zrobił to mocniej niż poprzednio. Kobieta otworzyła oczy.
- Co chciałeś? - spytała.
- Gdzie mój kot?
- Nie wiem. Tata gdzieś go wyniósł. Marcel, idź spać. Jest wpół do siódmej.
Chłopiec szarpnął Szymona za ramię. Ten ani drgnął.
- Synek, przestań... Idź do siebie.
- Cicho... Tato... - rzekł chłopiec szczypiąc Szymona w rękę.
- Marcel, przestań... Uciekaj mi stąd... Już cię tu nie ma... - rozkazała Daniela.
- Właśnie, że jestem. Tato, tato!
Marcel ścisnął rękę Szymona tak mocno jak potrafił.
- Mamo, obudź mi go! - rzekł.
- Nie pomogę. Jak tata się uprze to żadna siła go nie dobudzi - odparła.
- Myślisz, że nie śpi? - spytał Marcel.
- Po takich torturach? W życiu!
- Tato! Powiedz mi, gdzie jest mój kot! No, proszę cię!
Szymon wciąż udawał, że śpi. Przewrócił się na drugi bok. Chłopiec obszedł łóżko dookoła. Pochylił się nad głową Szymona, po czym dmuchnął mu do ucha. Mężczyzna przykrył głowę kołdrą.
- Ręce mi opadają - rzekł Marcel. - Tato, no!
- No co? - rzekł Szymon siadając w końcu na łóżku.
Chłopiec uśmiechnął się.
- Tato, gdzie jest Pysiu?
- Nie powiem ci.
- Klucz od garażu poproszę.
- Nie ma mowy. Wstanę, najem się, ubiorę i może wypuszczę tego kota...
Gdy Szymon jeszcze mówił, do sypialni rodziców wszedł Nikodem. Chłopiec nieśmiało podszedł do siedzącego na łóżku ojca.
- Pojedziemy dzisiaj do Zajezierza? - spytał. - Proszę cię, tato... Słowo, że nie będę się bił z Marcelem.
- A ja z Nikodemem. Słowo honoru - odezwał się Marcel.
- No dobrze... Zjemy śniadanie i pojedziemy...
Chłopcy uśmiechnęli się do siebie. Obaj wybiegli z sypialni rodziców. Marcel zaczął w pośpiechu pakować do plecaczka najważniejsze rzeczy. Daniela prędko się ubrała. Uczesała szczotką swoje długie, kręcone włosy, po czym poszła do łazienki.
Szymon zajrzał do szafy w poszukiwaniu czystych ubrań. Wziął do ręki bordową koszulkę z krótkim rękawem.
- Tato...
Usłyszawszy głos Nikodema mężczyzna odwrócił się w stronę chłopca. Malec był smutny. Szymon to dostrzegł.
- O co chodzi? - spytał.
- Ja naprawdę bardzo chcę mieć psa - szepnął chłopiec.
- Niko, wiem o tym. Przecież rozmawialiśmy już...
- Ale nie dostanę pieska?
- Nikodem, dostaniesz. Dlaczego miałbyś nie dostać? Powiedziałem ci, że we wtorek po zdjęciu szwów kupię ci szczeniaka. Nikodem, o co tobie, dziecko, chodzi?
Chłopiec otarł łzy rękawem od piżamy.
- Bo ja myślałem, że skoro mamy kota to piesek już jest nieaktualny... - szepnął chłopiec.
- Marcel ma kota, ty będziesz miał psa. Postanowione!
Nikodem podszedł do taty. Przytulił się do niego. Szymon pocałował syna w czoło.
- Chodź synuś, zrobimy śniadanko... - rzekł mężczyzna po chwili.
Obaj zeszli na parter.
CZYTASZ
Ojczym od matematyki
Short StoryMarcel to zbuntowany dziesięciolatek mieszkający z samotnie go wychowującą matką. Czuje się panem w swoim domu i nie szanuje nikogo. Wraz z nastaniem nowego roku szkolnego będzie uczęszczał do nowej szkoły. Jak się okazuje, jego wychowawcą będzie no...