Terapia odstresowująca

1.3K 38 0
                                    

Nikodem z nerwami wszedł do domu. Zmierzając w stronę schodów omal nie przewrócił się o leżący w przejściu plecak Marcela.
- Hej Nikodem - odezwała się Daniela.
Chłopiec ani nie spojrzał w jej stronę. Pobiegł do swojego pokoju. Po chwili Daniela usłyszała głośne trzaśnięcie drzwiami.
- Hej Lusia! - zawołał Szymon wchodząc do mieszkania.
- Co się stało Nikodemowi? - spytała podchodząc do męża.
- Byłem z nim w schronisku dla psów... Wiesz, myślałem, że jak zobaczy te biedne psiaki, to może zapragnie jakiegoś przygarnąć... Ale coś ty! Uparł się na rasowego beagle, a takich psów niestety w schronisku nie było.
- A jak było u zdjęcia szwów?
- Trochę sobie pojęczał... Ale ogólnie nie było aż tak źle jak myślałem...
Wtem ze schodów zbiegł Nikodem. Minę miał nietęgą. Trzymał w prawej ręce swój tablet.
- Tato! Zobacz! - rzekł podchodząc do ojca. Pokazał mu ogłoszenie, w którym przedmiotem sprzedaży były szczeniaki rasy beagle.
- No i? - rzekł Szymon.
- No i niedrogo, bo tylko pięćset złotych za pieska i to z rodowodem...
- Niko, coś ci powiem... Pojechałbym z tobą po tego szczeniaka nawet teraz... Ale tego nie zrobię... Raz, że w schronisku zachowywałeś się tak, jakbyś pozjadał wszystkie rozumy... Dwa,  trzasnąłeś z całej siły drzwiami od samochodu... Dostaniesz pieska, kiedy poprawisz dwóję z przyrody...
- Tato, to nie fair! Dałeś mi słowo, że jak wróćmy ze zdjęcia szwów, pojedziemy po psa!
- Nikodem, byliśmy po psa!
Chłopiec wziął głęboki oddech. Dobrze wiedział, że krzykiem nic nie zdziała. Spojrzał na ojca z nerwami, po czym pobiegł do swojego pokoju. Zarówno Szymon jak i Daniela usłyszeli kolejne trzaśnięcie drzwiami.
- Zrobię kawę - szepnęła kobieta. - Skarbie, nie denerwuj się - dodała widząc podminowaną minę małżonka.
- Jestem spokojny - odparł otwierając na oścież drzwi od werandy. - Jak się będzie w ten sposób zachowywał, w ogóle nie dostanie psa - dodał.
Daniela uśmiechnęła się do męża. Podszedłszy do niego, objęła go w pasie. Pocałowała go w usta.
- Już? Przechodzi handra? - spytała.
- Troszkę - odpowiedział.
Daniela chwyciła męża za rękę. Zaprowadziła go na piętro, do sypialni. Pchnęła go na łóżko, po czym przekręciła klucz w drzwiach.
- Zaraz zrobię ci terapię odstresowującą - szepnęła rozpinając guziki od bluzki.
Szymon uśmiechnął się. Wyciągnął ręce do żony. Ta, momentalnie usiadła przy nim na łóżku. Wpięła swoje palce w jego ciemne kosmyki włosów. Po chwili poczuła dotyk jego ust na swoim ramieniu. Była godzina szesnasta trzydzieści.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz