Zakupy

1.1K 41 1
                                    

Daniela przebudziła się kilka minut po ósmej. Na łóżku tuż przy jej głowie leżał bukiet czerwonych róż.
- Wariat - szepnęła ściągając z siebie kołdrę. Chwyciła w ręce kwiaty. Pięknie pachniały.
Podeszła do okna. Zdziwił ją widok biegających po podwórku dzieciaków. Nie przypuszczała, że wstaną tak wcześnie.
Zeszła na dół po schodach. Szymon siedział na kanapie. Na widok żony natychmiast zamknął laptop.
- Hej, Lusia - rzekł. - Jak noc?
Daniela uśmiechnęła się. Usiadła przy mężu.
- Daj buziaka - dodał czule całując żonę w usta.
Daniela przeciągnęła się. Spojrzała Szymonowi w oczy, po czym skierowała rękę w stronę laptopa.
- Co tam oglądasz? - spytała.
- Nic - odparł kładąc rękę na laptopie.
- Szymon, pokaż mi!
- Lusia, nie otwieraj, no!
Daniela wstała z kanapy. Podeszła do aneksu kuchennego. Wstawiła wodę. Była zdenerwowana.
- Chcesz kawy? - spytała.
- Poproszę - odparł. Dostrzegł niezadowoloną minę małżonki. - Lusia, nie gniewaj się na mnie. Skarbie, hej!
Podszedł do Danieli. Spojrzał jej w oczy.
- Szymon, ukrywasz coś przede mną. Chcę wiedzieć, co oglądałeś na komputerze - zakomunikowała.
- Ale się nie dowiesz - odparł.
- Nie?
- Nie.
Daniela spuściła wzrok. Zastanowiła się przez chwilę nad tym, co zrobić. Bardzo ciekawiło ją to, co Szymon stara się przed nią ukryć. Spojrzała w stronę drzwi od werandy, po czym wybiegła z domu. Szymon ruszył za nią. Gdy tylko znalazł się na werandzie, Daniela pchnęła go na ławkę, a sama wbiegła do domu. Przekluczyła zamek w drzwiach.
Szymon przez szybę obserwował jak jego żona siada na kanapie i otwiera laptopa. Jej oczom ukazała się strona internetowa sklepu z erotyczną bielizną. Daniela wybuchnęła śmiechem.
- Oj, Szymon, Szymon... Co tam sobie kupiłeś? - szepnęła sprawdzając zawartość koszyka. Jej oczom ukazała się czerwona, koronkowa sukienka.
Wtem w salonie pojawił się Szymon. Wszedł głównym wejściem.
Bez słowa zalał wrzątkiem dwie filiżanki kawy.
- Skarbie, nie gniewaj się na mnie! - zawołała wstając z kanapy. Prędko podeszła do męża. Przytuliła się do niego. - Powiedz, że się nie gniewasz... Proszę cię...
- Gniewam się na ciebie - odparł bez cienia uśmiechu.
- Szymon, no!
- Do sypialni! Ale już! - nakazał stanowczo. Daniela uśmiechnęła się. Czule pocałowała męża w usta, po czym pobiegła w stronę schodów. Szymon ruszył za nią. Gdy oboje byli już w sypialni, mężczyzna zamknął drzwi na klucz.
- To tak na wszelki wypadek, gdyby  Marcel chciał nas odwiedzić - rzekł. - Chodź do mnie, moja ty nieposłuszna żono - dodał po chwili.
Daniela prędko stanęła przy mężu. Oboje poczuli bicie swoich serc. Była godzina dziewiąta piętnaście.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz