Misiek

1.1K 42 1
                                    

Szymon wrócił do domu dopiero wieczorem. Nie spodziewał się, że Marcel będzie czekał na niego na schodach.
- Hej, tato! - zawołał chłopiec podbiegając do auta. - I co? Pojedziemy po pieska? - spytał.
- Nie. Zmieniłem zdanie - odparł mężczyzna.
Marcel posmutniał. Łzy stanęły mu w oczach.
- Chodź, pomożesz mi zanieść do domu zakupy... I mi nie becz, synku...
- W bagażniku są? - spytał chłopiec.
- Nie, na tylnim siedzeniu.
Marcel otworzył drzwi od pojazdu. Chwycił w ręce niewielki szary karton. Wyciągnął go z samochodu.
Bez słowa niósł pakunek do domu. Nagle ujrzał, że kartonowa przykrywka się podnosi. Przystanął. Zaintrygowany postawił karton na trawie. Zajrzał do środka. Na widok szczeniaka rozpłakał się. Nie wiedział, czy w pierwszej kolejności ma wziąć pieska na ręce czy podziękować za niego tacie.
Prędko podbiegł do Szymona. Mocno go przytulił. Mężczyzna pogłaskał chłopca po głowie.
- Dziękuję ci - rzekł chłopiec ocierając łzy.
- Proszę... Zasłużyłeś na tego pieska - rzekł Szymon z uśmiechem. - Jestem pewien, że będziesz się nim dobrze opiekował.
- Najlepiej! - powiedział malec.
Podbiegł do kartona, po czym wziął na ręce szczeniaka.
- On liże mnie po buzi! - zawołał uśmiechając się do Szymona. - Ale jesteś kochany, piesku... Tato! Musimy wymyślić mu jakieś imię! To on czy ona?
- On - odparł Szymon.
- Będziesz się nazywał Misiek! - zawołał Marcel. - Mój kochany Misiek!
Szymon uśmiechnął się.
- Dzisiaj już jest późno, ale jutro po lekcjach zabiorę ciebie i Nikodema do sklepu zoologicznego. Kupimy waszym pupilom legowiska do spania, miski i jakieś zabawki...
Marcel podskoczył z radości. Jeszcze raz przytulił tatę.
- Dziękuję ci!
- Chodźmy do domu... Pokażemy Miśka mamie i Nikodemowi - rzekł Szymon kładąc chłopcu rękę na ramieniu. - I nie płacz już...
Obaj wolnym krokiem poszli wprost do domu.

Ojczym od matematykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz