Mateusz siedział na łóżku. Patrzył w wyświetlacz swojego telefonu. Cicho się podśmiechiwał. Nie uszło to uwagi Marcela. Syn Danieli postanowił dowiedzieć się, co tak bardzo bawi jego "kolegę".
- Z czego się śmiejesz? - spytał.
- A co cię to obchodzi? - odparł Mateusz. - Nie mogę z tego! - dodał kładąc się na łóżku.
- Pokaż, nie bądź taki - odezwał się Nikodem.
- Nie.
Marcel i Nikodem spojrzeli na siebie, po czym obaj wyszli na korytarz.
- Na pewno wcale nie ma tam nic śmiesznego - rzekł Marcel. - Głupi jest, to się śmieje z byle czego.
Nikodem wzruszył ramionami. Poszedł do łazienki. Tymczasem Marcel wrócił do pokoju. Popatrzył na Mateusza z namysłem. Chłopak wciąż trzymał w ręku telefon i się śmiał. Marcel przeszedł obok Mateusza, po czym zupełnie niespodziewanie wyrwał mu z ręki smartfon.
- Oddawaj! - wrzasnął Mateusz biegnąc za uciekającym Marcelem. Syn Danieli zaczął dobijać się do łazienki. Nikodem go wpuścił. Oboje zamknęli się od środka.
- Sprawdź historię przeglądarki - rzekł Nikodem.
- Nic tu nie ma - odparł Marcel. - Zobaczę zdjęcia - dodał.
Obaj chłopcy zdenerwowali się, gdy ujrzeli trzy zdjęcia przedstawiające całujących się na balkonie rodziców.
- Usuń to - rzekł Nikodem.
- Robi się. Co za debil z tego Mateusza - dodał Marcel.
Wtem rozległo się głośne pukanie do drzwi od łazienki.
- Chłopaki! W tej chwili proszę wyjść i oddać koledze jego telefon! - rzekł Szymon głośno i wyraźnie.
- Poszedł się poskarżyć. Żałosny jest - szepnął Marcel.
- Chłopaki! Dwa razy nie będę powtarzał!
Marcel i Nikodem wyszli z łazienki. Szymon popatrzył na obydwu z niezadowoleniem. Marcel bez słowa podał Mateuszowi do ręki jego własność.
- Już was bierze głupawka? - rzekł Szymon. - Za długo był spokój?
- Przepraszamy - szepnął Nikodem.
- Tak. Przepraszamy - przyłączył się Marcel.
- No dobrze.
Opiekun wycieczki poszedł do swojej sypialni. Tymczasem Mateusz próbował odnaleźć w swoim telefonie usunięte zdjęcia.
Nikodem i Marcel usiedli na schodach, na półpiętrze. Rozmawiali szeptem.
- Nie możemy mu tego puścić płazem. - rzekł Marcel. - Musi dostać za swoje.
- Ale co mu zrobimy?
- Chyba mam pewien pomysł - odparł Marcel uśmiechając się od ucha do ucha.Była godzina dwudziesta trzecia trzydzieści. Marcel zapalił latarkę w swoim telefonie. Do pokoju chłopców weszły Nikola, Julia i Agata. One, Marcel i Nikodem otoczyli łóżko Mateusza.
Pierwszy ruch należał do Marcela. Chłopiec wziął głęboki oddech, po czym włożył Mateuszowi do ust swoją wczorajszą skarpetkę. Ten natychmiast otworzył oczy. Próbował się bronić, ale dziewczyny mocno trzymały go za ręce i nogi. Nikodem, mistrz krępowania, związał chłopakowi kończyny kablami od ładowarek. Mateusz był przerażony. Nie mógł krzyczeć, gdyż Marcel wciąż trzymał rękę na jego ustach.
- Okej - rzekł Marcel. - Nie wiesz, kto ci to zrobił. Jasne?
Chłopiec kiwnął twierdząco głową. Płakał.
- Jeśli nas wydasz, pożałujesz - dodał Marcel. - Okej. Dzięki, dziewczyny...
Agata, Nikola i Julia na palcach wyszły z pokoju chłopaków. Marcel i Nikodem spojrzeli na siebie, po czym w tej samej chwili wskoczyli każdy do swojego łóżka. Przykryli się kołdrami. Udawali, że śpią.
Mateusz wypluł z ust skarpetkę, po czym zaczął wołać pomocy. Jego głos brzmiał tak przeraźliwie, że Marcel omal nie wybuchnął śmiechem.
W sypialni chłopców momentalnie zjawili się wszyscy trzej opiekunowie. Konarski zapalił światło. Szymon zmarszczył brwi. Pośpiesznie stanął przy skrępowanym Mateuszu i zaczął go uspokajać.
Marcel, Nikodem i Kornel ze zdziwieniem przyglądali się zaistniałej sytuacji.
- Już dobrze, Mateusz, nie płacz - rzekł Szymon rozplątując związane kablem nadgarstki chłopca.
Mateusz był roztrzęsiony. Nie potrafił wydobyć z siebie ani słowa. Daniela prędko przyniosła mu wodę w szklance.
Gdy tylko chłopiec się uspokoił, Szymon skierował wzrok na Nikodema i na Marcela. Był w pełni przekonany, że to oni obezwładnili Mateusza.
- Chłopaki, proszę za mną - rzekł stanowczo.
- Ja nic nie zrobiłem - odezwał się Marcel.
- Ja też nie - szepnął Nikodem.
- Tak. Z pewnością - rzekł Szymon ironicznie.
Chłopcy wstali z łóżek. Obaj błędnym krokiem poszli za Szymonem.
Daniela usiadła przy Mateuszu. Uśmiechnęła się do niego.
- Powiesz mi, kto cię związał? - spytała.
- Nic nie widziałem - odpowiedział Mateusz.
- Jak mogłeś nie wiedzieć? Na pewno widziałeś. To Marcel z Nikodemem?
- Nie wiem - rzekł chłopiec odwracając głowę w drugą stronę.
Daniela wyszła z pokoju dzieciaków. Była zdenerwowana. Niepewnie weszła do swojej sypialni. Stanęła przy oknie. W milczeniu przysłuchiwała się rozmowie Szymona z chłopcami. Obaj próbowali go przekonać, że nie mieli udziału w tym, co się stało.
- Tato, jak coś złego, to od razu musi być na nas - rzekł Marcel. - Może Mateusz sam się związał... Chciał, żebyś myślał, że to my.
- No właśnie - szepnął Nikodem starając się patrzeć ojcu w oczy.
- Chłopaki, sprawa wygląda tak... Jestem przekonany w stu procentach, że to wy związaliście Mateusza, więc proszę się przyznać.
- Dlaczego myślisz, że to my? - odezwał się Marcel.
- Synek, nie od dziś wiem, że nie lubisz Mateusza... To po pierwsze. Po drugie, komu innemu przyszłoby do głowy, żeby do krępowania rąk użyć kabla od ładowarki?
Chłopcy zwiesili głowy na dół.
- Który wpadł na ten pomysł? Co?
- Ja - rzekł Marcel. - Ale postąpiłem słusznie. Dostał za swoje. Tato, należało mu się!
- Marcel, dość! Co ty powiedziałeś? Należało mu się? Kim ty jesteś, żeby wymierzać karę Mateuszowi albo komukolwiek innemu? No, słucham!
Chłopiec nic nie odpowiedział. Ponownie utkwił wzrok w podłodze.
- A ty, Nikodem, co masz do powiedzenia?
- Tatuś, nie gniewaj się, ale Marcel ma rację - odparł malec z odwagą. - Mateuszowi się należało - dodał.
- Tak? To może mnie oświecicie? Słucham, czym Mateusz zasłużył sobie na to, by związać mu ręce i nogi, co?
Chłopcy spojrzeli na siebie bez słowa. Obydwaj zacisnęli zęby.
- Szymon, niech idą już spać... Spójrz na zegarek... Już po dwunastej - odezwała się Daniela.
- Chłopaki, spójrzcie na mnie - rzekł. - Jutro z samego rana przeprosicie kolegę. A teraz do spania!
Marcel i Nikodem poszli wprost do pokoju obok. Obaj położyli się na swoich łóżkach. Mateusz i Kornel już spali.
- Na pewno go nie przeproszę - rzekł Marcel z wyrzutem. - Niko, serio... Nie przeproszę go.
- Ja też nie - powiedział Nikodem przytulając się do poduszki.
CZYTASZ
Ojczym od matematyki
Short StoryMarcel to zbuntowany dziesięciolatek mieszkający z samotnie go wychowującą matką. Czuje się panem w swoim domu i nie szanuje nikogo. Wraz z nastaniem nowego roku szkolnego będzie uczęszczał do nowej szkoły. Jak się okazuje, jego wychowawcą będzie no...