Rozpoczął się kwiecień. Daniela podjęła nową pracę. Szymon miał w planach kupić dla niej auto, ale w porozumieniu z jej rodzicami, postanowił, że jednak tego nie zrobi.
Chociaż Daniela upierała się, że będzie jeździć do pracy autobusem, Szymon postawił na swoim. Każdego dnia on i Nikodem przyjeżdżali z samego rana po nią i po Marcela. Wspólnie jedli śniadanie, a później wszyscy razem jechali do szkoły. Aby ten plan wypalił, zarówno Szymon jak i Nikodem musieli wstawać co najmniej o szóstej rano.
Tego dnia Nikodem postanowił się zbuntować. Siedział z tyłu auta. Był tak bardzo obrażony na ojca, że przez całą drogę nie zamienił z nim ani słowa. Chciało mu sie płakać.
Gdy tylko Szymon zaparkował samochód, Nikodem wyciągnął z plecaka swój tablet. Włączył Minecraft'a.
- Idziemy - rzekł Szymon obserwując syna we wstecznym lusterku.
Dziesięciolatek postanowił zignorować słowa ojca. W skupieniu czekał na to, aż na jego tablecie załaduje się gra.
- Nikodem, czy ja mówię do ciebie niewyraźnie? - odezwał się Szymon. Również tym razem chłopiec przemilczał odpowiedź na to pytanie. To był błąd. W zasadzie, po kilku sekundach tablet Nikodema, znalazł się w ręku Szymona. Dopiero wówczas chłopiec uświadomił sobie, jak niemądrze postąpił lekceważąc tatę.
- Wysiadamy - rzekł Szymon lekko podenerwowany. Wyszedł z auta. Otworzył tylnie drzwi. Obserwował, jak z samochodu wychodzi obrażony na niego Nikodem.
- Ja się jeszcze zastanowię nad tym, czy kupić ci tego iPhone'a czy nie - rzekł mężczyzna prowadząc syna w stronę bloku. Mieli już wchodzić na klatkę schodową, gdy Szymon dostrzegł, że Nikodem płacze.
Mężczyzna wziął głęboki oddech. Spojrzał na syna. Chłopiec był rozbity.
- Nie becz - rzekł Szymon. - Zobaczysz... Od dzisiaj będziesz chodził spać zaraz po bajce. Ja cię nauczę wczesnego wstawania... Jeśli się za chwilę nie uspokoisz, jutro zrobię ci pobudkę nie o szóstej rano, ale o piątej - dodał po chwili.
Nikodem nic nie odpowiedział. Postanowił, że nie będzie odzywał się do ojca. Z nerwami szarpnął drzwi. Obaj weszli do bloku.
Złość Nikodema spotęgowała się jeszcze bardziej, gdy spostrzegł, że Marcel jest jeszcze w piżamie. Syn Szymona z nerwami usiadł w korytarzu na wysokiej komodzie.
Szymon położył na kuchennym stole świeże, jeszcze ciepłe bułki. Umył ręce. Zabrał się za krojenie pieczywa. Tymczasem Daniela kończyła czesać włosy. Wpięła we fryzurę dwie ostatnie wsuwki. Niepewnie uśmiechnęła się do Nikodema.
- Chodź do nas - szepnęła tak łagodnie, jak tylko potrafiła.
Malec zmierzył ją wzrokiem. Nic nie odpowiedział. W tej właśnie chwili postanowił, że nie będzie rozmawiał nie tylko z Szymonem, ale także z Danielą. W końcu, to z jej powodu ojciec stawia chłopca na nogi o szóstej rano.
- Nikodem, co ci jest? Coś cię boli? - dopytywała się. - Możesz mi mówić o wszystkim. Tata cię zdenerwował? - ciągnęła dalej. Malec odwrócił wzrok w drugą stronę. Danielę zamurowało.
- Tata go dopiero może zdenerwować - rzekł Szymon wchodząc na korytarz. Przyłożył rękę do paska wsuniętego za szlufki od spodni. Chłopiec to dostrzegł. Z obydwu oczu poleciały mu łzy. Schylił głowę na dół.
- W tej chwili do łazienki! Proszę umyć twarz i ręce, i siadamy do śniadania.
Chłopiec natychmiast wstał z komody.
- Dobrze - powiedział półszeptem. Błędnym krokiem poszedł wprost do łazienki. Po chwili siedział już przy kuchennym stole. Chociaż nie miał na to ochoty, zjadł połowę bułki z dżemem. Marcel przyglądał mu się uważnie. Zastanawiało go to, dlaczego Nikodem ma taką przygnębioną minę. Postanowił jednak, że nie będzie go o to pytał przy Szymonie.
- Jakie plany na dziś? - odezwała się Daniela przerywając tym samym grobową ciszę panującą przy stole.
- Po lekcjach zawiozę Marcela do biblioteki. Nikodem, będziesz siedział w tym czasie w świetlicy. Jak po ciebie przyjadę, lekcje mają być zrobione.
- O piętnastej trzydzieści mam wizytę u terapeuty - szepnęła Daniela.
- Tak, pamiętam - odparł Szymon. - Zawiozę Marcela i przyjadę po was... Zobaczymy, jak długo ci zejdzie u terapeuty...
- A potem, co? - odezwał się Marcel. - Jakaś pizza? Lody? Mam dwie stówy. Mogę stawiać.
- Serio, masz dwie stówy? - odezwała się Daniela.
- No, ty masz... Ale to moja kasa - odparł.
- Zobaczymy. Może faktycznie podjedziemy do Plazy. Nikodem wyrósł już z ciuchów. Trzeba by kupić mu z dwie pary spodni, może jakąś bluzę - rzekł Szymon.
- Mamo, to weź moją kasę - powiedział Marcel. - Kupię ci coś na prezent. Co byś chciała najbardziej na świecie? - dodał.
- Nie wiem - odparła. - Zaskoczyłeś mnie. Już ta godzina? Czas się zbierać. Marcel, ty jeszcze nie ubrany? Biegiem do łazienki!
- No idę już, przecież...
Chłopiec podniósł się z krzesła. Kilka minut później stał już w przedpokoju. Daniela w pośpiechu myła naczynia. Szymon kończył pić kawę. Co jakiś czas kierował wzrok na siedzącego po przeciwnej stronie stołu Nikodema.
Po chwili wszyscy wyszli z mieszkania. Daniela dwa razy sprawdziła, czy aby na pewno zamknęła drzwi na klucz.
- Jeśli za jakiś czas wpadnę w panikę, że zostawiłam otwarty dom, powiedz mi, że dom jest zamknięty. Okej? - zwróciła się do narzeczonego.
- Okej, okej... A żelazko wyłączyłaś? - zażartował.
- Szymon, chyba nic nie prasowałam - zatrwożyła się.
- A gaz zakręciłaś? - dorzucił.
- Teraz to ja już sama nie wiem - szepnęła.
- Wsiadaj do auta... Nie myśl o tym - rzekł Szymon. - Jeśli twój dom wybuchnie w powietrze, co jest bardzo prawdopodobne, zamieszkacie u mnie, i tyle!
Marcel i Nikodem usiedli z tyłu pojazdu. Syn Danieli doskonale wiedział, że nic tak bardzo nie poprawia jego przyjacielowi humoru jak Minecraft.
- Masz tablet? - spytał.
- Tata mi zabrał - odpowiedział Nikodem.
- I przez to jesteś taki?
- Nie. Przez to, że jestem taki, tata zabrał mi tablet...
Ciemnowłosy chłopiec popatrzył na siedzącego obok niego Nikodema. Zamyślił się przez chwilę.
- Mówiłem ci już, że jesteś dziwny? - rzekł Marcel szeptem.
- Nie... Mówiłeś mi, że jestem głupi i nienormalny, i że jestem czubkiem... Ale, że jestem dziwny, to mi chyba jeszcze nigdy nie mówiłeś - odparł Nikodem odwracając głowę w stronę bocznej szyby.
Dziesięć minut później Szymon zatrzymał auto na szkolnym parkingu.
CZYTASZ
Ojczym od matematyki
Short StoryMarcel to zbuntowany dziesięciolatek mieszkający z samotnie go wychowującą matką. Czuje się panem w swoim domu i nie szanuje nikogo. Wraz z nastaniem nowego roku szkolnego będzie uczęszczał do nowej szkoły. Jak się okazuje, jego wychowawcą będzie no...