Marcel wbiegł do domu. Mocno trzasnął drzwiami. Daniela siedziała akurat w kuchni przy stole. Podskoczyła, po czym szybko pojawiła się w korytarzu.
- Co ty wyrabiasz? Za chwilę te drzwi wylecą z zawiasów! - krzyknęła biorąc do ręki plecak syna. Uważnie mu się przyjrzała. Był uśmiechnięty i szczęśliwy. Dawno nie widziała go w takim nastroju.
- Mamo! Nie uwierzysz! - rzekł wyrywając z jej rąk tornister. - Sama zobacz!
W pośpiechu wyciągnął z plecaka zeszyt od matematyki. Podał go matce i czekał na jej reakcję. Daniela przeglądała kartkę po kartce. Ewidentnie pismo Marcela nie było staranne, a tu i ówdzie (w zdecydowanej większości na marginesach) widniały rysunki chłopca. Daniela wciąż kartkowała zeszyt. W końcu zatrzymała się na ostatniej zapisanej stronie.
- Co takiego? Piątka? Marcel! - wykrzyknęła obejmując chłopca. - Nie wierzę! Jeszcze z matematyki! Pięknie, synku!
- Mamo! Pan Jasiński zawołał mnie do odpowiedzi i musiałem na tablicy sam rozwiązać pracę domową, którą jak widzisz miałem pięknie rozpisaną w zeszycie! I zrobiłem wszystko bezbłędnie!
- Marcel, jestem z ciebie taka dumna! - oświadczyła Daniela. - Mój syn dostał piątkę! - zawołała kiwając głową z niedowierzaniem. - Daj długopis. Zaraz ci ją podpiszę! Takie oceny to możesz codziennie do domu przynosić!Po obiedzie Marcel poszedł do swojego pokoju. Ku zdumieniu matki, odrabiał lekcje. Zajęło mu to niespełna pół godziny.
- Muszę wychodzić do pracy - oświadczyła wkładając w korytarzu jesienną kurtkę. - Dzisiaj nie mam dużo punktów do posprzątania, więc wrócę szybciej niż zwykle. Na osiemnastą będę w domu.
- Dobrze, mamo! - odparł nie wychodząc z pokoju.
- Pa, synku!
- Pa, mamuś!
CZYTASZ
Ojczym od matematyki
Short StoryMarcel to zbuntowany dziesięciolatek mieszkający z samotnie go wychowującą matką. Czuje się panem w swoim domu i nie szanuje nikogo. Wraz z nastaniem nowego roku szkolnego będzie uczęszczał do nowej szkoły. Jak się okazuje, jego wychowawcą będzie no...